56 kg? O ile nie jesteś karłem, to musisz się bardzo ostro przyłożyć do michy, chłopaku! Jeśli nie jesteś w stanie przyswoić wymaganej liczby kalorii z „czystego” jedzenia, a przy takim metabolizmie prawdopodobnie nie jesteś, to dorzuć takie rzeczy jak pizza, burgery i frytki i takie długie kanapki z baru sałatkowego. Tego typu jedzenie większość mężczyzn zamieniłoby w spasłe świnie, ale moim zdaniem tobie takie menu jest bardzo potrzebne. Białko masz na dobrym poziomie, ale węgle i tłuszcze powinieneś przynajmniej podwoić.
Jeśli chodzi o trening, to ciężko mi powiedzieć ci coś konkretnego nie wiedząc, co robisz teraz. Jedno mogę ci jednak powiedzieć na pewno. Jeśli dużo ćwiczysz na maszynach i wyciągach oraz robisz dużo ćwiczeń izolowanych, przestań! Ktoś tak desperacko potrzebujący masy musi skoncentrować się na ruchach złożonych. Nie wiem nawet czy mogę ci polecić tradycyjny kulturystyczny split, w którym każdy trening jest poświęcony jednej grupie mięśniowej. O wiele efektywniejsze powinno być coś takiego:
dzień 1.: wypychanie
wyciskanie na ławce 4 x 8–10
wyciskanie na ławce skośnej 4 x 8–10
pompki na poręczach z obciążeniem 4 x 8–10
wyciskanie na barki 4 x 8–10
wyciskanie francuskie sztangi leżąc 3 x 12
dzień 2.: ciągniecie
martwy ciąg 4 x 8–10
podciąganie 4 x 10
wiosłowanie sztangą 4 x 10
wiosłowanie hantlą 4 x 8–10
uginania przedramion ze sztangą 3 x 12
dzień 3.: nogi
przysiady 5 x 10–12
wyciskanie nogami 5 x 12–15
uginania podudzi leżąc 5 x 10–12
Wspięcia na palce stojąc 5 x 10–12
Możesz tak ćwiczyć trzy dni pod rząd i dopiero wtedy robić przerwę lub robić przerwy wtedy, gdy zajdzie taka potrzeba. Poczujesz ten moment – po prostu będziesz przemęczony i nie będziesz miał ochoty na kolejny trening. Nie ignoruj takich znaków. Miałem ci zaproponować, żebyś spróbował robić cykle trwające po trzy tygodnie, w czasie których akcentowałbyś jedną grupę mięśniową trenując ją dwa razy w tygodniu. Po upływie tych trzech tygodni akcentowałbyś kolejną grupę i tak dalej. Ale dokładne przemyślenie twojej sytuacji skłania mnie do wniosku, że najwięcej masy zrobisz po prostu skupiając się na podstawach – i jedząc od cholery żarcia!