Witam wszystkich Czytelników!

            W ostatnim czasie dostaję od was wiele wiadomości na moim fanpage’u. Większość z nich dotyczy nowych „programów żywieniowych”, w których energetyczna wartość jednej kalorii jest zawsze taka sama, niezależnie od jej pochodzenia czy składników mineralnych zawartych w danym produkcie spożywczym. Długo nie chciałem na ten temat pisać, ponieważ zaraz świat hejterów zaniepokojonych tym, że niszczę ich światopogląd, będzie się oburzać, jak śmiem twierdzić, że ich guru wciskają im kit. Czemu kit? Wyjaśnienie pozwolę sobie zostawić na koniec...
            Jako dzieciak byłem zwykłym grubasem, z którego każdy się śmiał. Wiem, jak ciężko jest schudnąć i ile wyrzeczeń to kosztuje. Niestety, matka natura jest dla niektórych okrutna. Nie każdy ma szybki metabolizm i, niestety, nie każdemu łatwo przychodzi utrzymanie sylwetki z niskim poziomem tkanki tłuszczowej. Znam ludzi, którzy nie stosują ścisłej diety, a mają kratkę na brzuchu, znam też takie osoby, które od razu przybierają, gdy tylko lekko odpuszczą reżim dietetyczny. Oczywiście, każdego z nas ucieszyłoby zalecenie: „jedz co chcesz, tylko pilnuj kalorii, a będzie dobrze”. 

Witam Czytelników czasopisma „Muscular Development”. W tym numerze postanowiłem przedstawić wam kilka ciekawych badań, których wyniki, mam nadzieję, przydadzą się podczas robienia formy.

Dlaczego warto pić hydrolizat białka serwatkowego (aminokwasy proste)

Pomijając fakt, że aminokwasy, z których tworzone są białka, stanowią budulec dla mięśni, to pełnią też wiele innych, różnych funkcji. Wielu sportowców zainteresuje badanie przeprowadzone w Brazylii na University of Campinas, opublikowane następnie w „PLoS ONE”. Aminokwasy podane w okresie okołotreningowym zwiększają aktywność transportera glukozy GLUT-4 w komórkach, co pozwala magazynować w mięśniach więcej węglowodanów, a to z kolei oznacza szybszą regenerację i możliwość skrócenia czasu do następnego treningu.

 Witam serdecznie wszystkich czytelników czasopisma „Muscular Development”. Ostatnio na moim fanpage’u odbyła się wielka debata na temat włączenia do diety tak zwanych oszukanych posiłków (cheat meal). Wielu z czytelników MD stosuje różne programy dietetyczne, niekoniecznie w celu poprawienia wyglądu, lecz także ze względów zdrowotnych. Jestem przekonany, że 90% osób utrzymujących dietetyczny reżim miało ochotę na małe co nieco, a 70% z nich skusiło się na jakiś smakołyk. Po zjedzeniu zabronionych frykasów dopada nas poczucie winy, czasem na tyle mocne, że nie możemy się pozbierać, by wrócić do diety. Myślę, że w związku z dużym zainteresowaniem tematem warto przeczytać mój artykuł na temat diety i tak zwanych cheat meali.

Założenia każdej diety (niezależnie od celu jej stosowania) opierają się na długoterminowości, konsekwencji, jak i pewnych ograniczeniach. Ludzie stosujący programy dietetyczne w celu pozbycia się tkanki tłuszczowej przeliczają praktycznie każdą kalorię i nic w tym dziwnego, w końcu chcą jak najszybciej osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Jeśli i my wyznaczymy sobie taki cel, pozostanie nam jedynie zamknąć przysłowiowy „cukierek” w schowku na klucz.

Witam wszystkich czytelników „Muscular Development”. W ostatnim numerze poruszyłem temat treningu siłowego wykonywanego przez kobiety oraz temat doboru składników pokarmowych, uwzględniając indywidualne potrzeby każdego człowieka. Jak pamiętacie, naszym organizmem sterują hormony, a każdy z nas reprezentuje pewien określony typ. Tak jak obiecałem, skupię się głównie na kobietach, ponieważ bardzo często są one pomijanie w sportach sylwetkowych, a zdecydowana większość artykułów dotyczy mężczyzn chcących rozbudować swoją sylwetkę.
W tym numerze chciałbym poruszyć tematykę treningu aerobowego w okresie przygotowawczym do zawodów dla zawodniczek startujących w kategorii bikini fitness bądź fitness. W swojej karierze trenerskiej miałem przyjemność przygotowywać kilka zawodniczek, które zdobyły złote medale na mistrzostwach Polski oraz reprezentowały Polskę poza jej granicami.

Witam wszystkich czytelników w nowym numerze czasopisma „Muscular Development”. Długo myślałem nad tematem, miałem sporo wątpliwości, lecz postanowiłem napisać ten tekst, kierując go przede wszystkim do kobiet. Sporty sylwetkowe robią się coraz bardziej popularne i wiele osób decyduje się, by je uprawiać. Jednak większość publikacji i zawartych w nich informacji dotyczy mężczyzn i mimo że ogromna część startujących to kobiety i to one zdobywają wiele medali dla naszego kraju, mało jest artykułów poświęconych właśnie paniom. Dlatego chciałbym opisać przygotowania zawodniczek do startu w jednym ze sportów sylwetkowych, dokładnie bikini fitness kobiet. Mam nadzieję, że tekst przyda się paniom i coraz większe grono kobiet będzie trenować na siłowni, a być może nawet wystartuje na zawodach.
               Od jakiegoś czasu pomagam zawodniczkom przygotowywać się do konkursów, zarówno w kategorii fitness, jak bikini. Na moje szczęście każda próba kończyła się medalem. Tutaj mogę wymienić Małgorzatę Mączyńską (dwukrotna mistrzyni Polski IFBB) oraz Krystynę Zrażewską (mistrzyni Polski NAC).

               Moim zdaniem sposób prowadzenia mężczyzn i kobiet podczas przygotowań bardzo się różni, choć niektórym może się wydawać, że jest taki sam. Mimo że zawodniczki startujące w kategorii bikini nie muszą się zbytnio odłuszczać, to jednak kobiecie ciężej jest osiągnąć taką sylwetkę, a praca, jaką musi w to włożyć jest ogromna! Może więc przejdę do sedna.

Witam wszystkich czytelników „Muscular Development”. Jak większość z was wie, niemal rok przygotowywałem się do zawodów. Po nieudanym sezonie w 2012 roku postanowiłem zrobić przerwę, lecz nie na odpoczynek, a na pracę nad sobą. W poprzednim sezonie popełniłem błędy, z których wyciągnąłem wnioski i teraz staram się tych pomyłek unikać. Kiedy piszę ten tekst, jest początek kwietnia. Do pierwszego startu pozostało mi równe pięć tygodni.

               W tym roku zależało mi na uzyskaniu sporej masy mięśniowej i myślę, że się udało. Starałem się zbytnio nie zalewać, by nie mieć później problemu z osiągnięciem formy na zawody. Przez cały czas kręciłem aeroby, a swoją dietę oparłem na następującym wzorze, który podaję wam wraz z obliczeniami.

Moje dane wyjściowe były następujące: 100 kg, 23 lata, 172 cm wzrostu, niska aktywność pozatreningowa, treningi pięć razy w tygodniu.

1. krok – obliczamy BMR (podstawowa przemiana materii):

66.47 + [13,75 × 100] + [5 × 172] – [6,75 × 23] = 2457 kcal

2. krok – obliczamy TEF (efekt termiczny pożywienia), który wynosi 10% od BMR:

2457 × 0,1 = 245,7 kcal

3. krok – obliczamy obciążenie pracą w ciągu dnia, co równe jest 30% BMR:
2457 × 0,3 = 737

Witam czytelników „Muscular Development”! W momencie gdy czytacie te słowa, jestem już w połowie przygotowań do zawodów, czyli na mocnej redukcji. Każdy, kto choć raz był na prawdziwej wycince, wie jaki to twardy orzech do zgryzienia. Pomijając aspekty przygotowawcze, najgorszym uczuciem towarzyszącym redukcji jest wielki głód! Każdy, kto próbował się odchudzać, wie jak potrafi on być bezlitosny. Niestety, ludzie często z nim przegrywają, przez co nie mogą zbliżyć się do wymarzonego widoku swojej sylwetki w lustrze. Za każdym razem, gdy przygotowuję się do zawodów, szukam coraz nowszych metod, które pomogą powstrzymać, bądź zmniejszyć uczycie głodu. Niestety, próby te często kończą się niepowodzeniem, ponieważ ciężko opanować coś, czego się nie rozumie. Właśnie z tego powodu postanowiłem w tym numerze poruszyć temat głodu, lecz zrobię to od tak zwanego zaplecza.