Zadawano mi to pytanie wiele razy od czasu mistrzostw. Chodzi o to, że będziesz robił postępy w jakiejkolwiek części ciała, jeśli tylko zmusisz się do ciężkiej pracy. Istotą mojego postępu było wypracowanie formy przy podnoszeniu ciężarów przez robienie przysiadów. Zanim zacznę mówić dalej, powinienem chyba zaznaczyć, że nigdy nie byłem gościem, który unikał przysiadów. Wszyscy możemy robić je w naszych siłowniach… znacie kolesia, który pracuje nad górnymi partiami ciała regularnie, ale nigdy nie odszedł dalej niż 2 metry od ławeczki? Ja robiłem błędy przy przysiadach. Zasadniczo, były trzy przyczyny tego stanu. Bałem się, że będę miał ogromny tyłek i wielkie biodra, więc zawsze ćwiczyłem z węższym ustawieniem stóp. Po drugie, trenowałem z przeświadczeniem, że jeśli coś jest trudniejsze do zrobienia i to jest dla mnie lepsze. Podnoszenie z węższym rozstawem stóp jest zawsze trudniejsze niż przy szerszym. Stąd właśnie wzięło się przekonanie, że tak osiągnę więcej. Po trzecie, umiejscawiałem sztangę zawsze tak wysoko, by powodowało to większą pracę moich palców u stóp i kolan w przeciwieństwie do pięt i bioder. W końcu pomocny okazał się mój przyjaciel Ron Rich. Umiejscowiłem sztangę niżej, pozwalając odpocząć mięśniowi czworobocznemu. Wcześniej nigdy nie mogłem osiągnąć takiej pozycji, ale teraz najpierw sumiennie się przygotowuję i rozciągam. Wielu chłopaków po prostu wchodzi na siłownię, robi kilka przysiadów, by rozgrzać kolana, ale niewielu rzeczywiście przykłada się do rozgrzewki. Ja chodzę 10 minut na bieżni, a potem spędzam kolejnych parę minut na rozciąganiu rąk i ramion, tak bym mógł ułożyć sztangę w odpowiednim miejscu. Im niżej jesteś w stanie trzymać sztangę, tym mocniej stawia cię to na piętach. Szersza pozycja dawała efekty w wewnętrznych partiach ud, na co bardzo liczyłem. Byłem także w stanie podnieść więcej, co powodowało, że powiększałem moje nogi.
Więc moja nowo powstała forma ćwiczeń poskutkowała. Ćwiczyłem każdą nogę oddzielnie. Minimum w 6 powtórzeniach, czasem dochodziłem nawet do 12. To by było wszystko na temat mojej pracy nad nogami. Wiecie, jakie to może być wyczerpujące. Czasem upraszczałem serie, podczas gdy kiedy indziej potęgowałem, na przykład chodziłem po sali robiąc wykroki. Nogi złożone są z kilku różnych mięśni, więc zróżnicowanie zwiększa efekty. Ale pamiętajcie… efektywność przysiadów jest niezrównana. Jedyną rzeczą, której nigdy nie robiłem, było przeciążanie nóg. Moim zdaniem powoduje to, że ćwiczenie staje się bezużyteczne. Mój program, o który pytasz, opierał się głównie na ćwiczeniach wzmacniających dolne partie ciała: przysiady, ciągi, wykroki. Typowa liczba powtórzeń to 8–12, ale miewałem dni, kiedy zdarzało mi się powiększyć ich liczbę przy dwóch ćwiczeniach, aż do maksymalnego wyczerpania mięśni. Pamiętajmy, że nogi to nie tylko najsilniejsze mięśnie, są też najbardziej wytrzymałe, zdolne do napędzania cię przez wiele kilometrów. Musisz skupić się na pracy nad każdym ich elementem, by osiągać dobre wyniki.