Dokładnie z takim problemem borykałem się we wczesnych latach mojej kariery. Z jakichś powodów moje kaptury były pokaźnych rozmiarów i powodowały, że barki – które nie reprezentowały wtedy sobą nic specjalnego – wyglądały naprawdę żałośnie. Gdy byłem młody, nie miałem też dobrze rozwiniętych pleców.
Doszedłem do wniosku, że przy unoszeniu ramion nie powinienem się schylać. Proste plecy pozwoliły mi na wykluczenie czworobocznego z pracy. Musiałem ograniczyć ciężar o mniej więcej połowę, ale to akurat nie ma znaczenia. Jaki jest sens w stosowaniu sztangielek o wadze 20 czy 25 kg, jeżeli barki przy tym nie pracują? Natomiast jeżeli chodzi o środek pleców, zbudowanie silnych połączeń mięśniowych w tej części ciała zabiera trochę czasu.
Także i tutaj będziesz musiał zmniejszyć ciężary i zacząć od początku, przesadnie akcentując moment szczytowego napięcia, dzięki czemu nauczysz się, jak prawidłowo aktywować tę część. Innym rozwiązaniem jest zastosowanie maszyn z podpórką pod klatkę piersiową, jak niektóre maszyny typu Hammer Strength. Nie odrywaj ciała od podpórki i przyciągaj rączkę tylko środkiem pleców. Upłynie trochę czasu zanim zobaczysz pierwsze rezultaty, ale ostatecznie barki i środek pleców powinny wyglądać tak, jak sobie tego życzysz.
Tydzień w Wyoming i mam mięcha na resztę 2010 roku
Tydzień po Arnoldzie wyruszyłem do Nowego Jorku, gdzie miałem kilka sesji zdjęciowych. Jedną z nich zrobiłem z Evanem, było bardzo fajnie. To miły dzieciak, który ciągle zadaje pytania. Chce wyciągnąć jak najwięcej informacji od starych wyjadaczy. Gdy było już po wszystkim, wróciłem do Teksasu, gdzie wraz z Trish spędziliśmy kilka dni, relaksując się w naszym nowym domku w lesie. Widać tam każdą gwiazdkę na niebie i nie słychać nic, oprócz przejeżdżającego od czasu do czasu samochodu. To miejsce leży na takim odludziu, że nie ma tam elektryczności – musieliśmy używać generatora.
W niedzielę wieczorem udałem się w 17-godzinną podróż do kumpla w Wayoming. Facet w zeszłym roku zaprosił mnie na polowanie. Jest właścicielem jednego z największych rancz w USA (o powierzchni 570 tys. akrów), godzinę drogi od Casper. Żyje na nim mnóstwo jeleni, łosi, kuguarów, wilków i bizonów.
To właśnie na bizony polowaliśmy i udało się nam ustrzelić trzy sztuki. Swoją zdobycz zawiozłem do rzeźnika, który zrobił mi z niej steki i burgery. Zabrałem to wszystko do domu w Teksasie. Mam tam trzy wielkie zamrażarki w garażu i jedną w domu, napakowałem do nich tyle mięcha, że dosłownie ledwo mogłem zamknąć drzwiczki. Tym sposobem moje rachunki za mięso do końca roku powinny zmniejszyć się do zera.