Złoty środek – dobre sformułowanie. Od 2002 roku przynajmniej raz do roku jestem w Egipcie, więc mam świetną orientację w tym, jak wygląda rynek i jak się zmienia. Dla przykładu, w takiej Hurghadzie, znanej większości Polaków, w 2002 roku było tylko kilkanaście hoteli, 15 tys. Egipcjan obsługujących całe miasteczko i nic więcej. Góra trzy apteki, ceny już nieco inne niż w Kairze, gdzie na przykład Sustanon kosztował 1,60 zł, a w Hurghadzie już minimum 3 zł, ale to też była niezła cena jak na ówczesne realia polskiego rynku i dostępność.
Obecnie w Hurghadzie mieszka ponad 2 mln ludzi i funkcjonuje 3 tys. aptek. Wtedy do wyboru miałeś Dekę 1 ml, Primoteston 1 ml, a teraz Cidoteston, Sustanon, Undestor i, o dziwo, Genotropin – nawet przechowywany w lodówkach. Kiedyś aptekarze nie zabiegali o żadne recepty, ale też nie byli zbyt zorientowani. Teraz, gdy zobaczą na ulicy, że masz nieco większe ramię, udo czy kark, potrafią wybiec, nawołując wszystkimi możliwymi sposobami i wymieniając możliwie jak najwięcej nazw i rodzajów sterydów.
Wchodząc do apteki, zobaczysz na półkach Sustanon, Cidoteston, Dekę, rzadziej Andriol, ale gdy zauważą, że jesteś zainteresowany, zabiorą cię na zaplecze, a tam dopiero przekonasz się jaki potrafią mieć składzik. Powiem tak – mają prawie wszystko, ale nic poza środkami wystawionymi na półce nie ma farmaceutycznej jakości. Mało tego, to taki szmelc, że na pierwszy rzut oka każdy laik poznałby, że to piwniczna klepanka. Oczywiście zdarzają się undery godne pochwały, ale po co ciągnąć coś zza miedzy, skoro mamy na rynku parę ciekawostek. Osobiście spotkałem się z doskonale działającymi underami, które nie były kupowane w aptece.
W Turcji sytuacja też jest dość niejasna, choć cały proceder odbywa się na znacznie mniejszą skalę niż w Egipcie. Oczywiście zaproszenia do zakupów w aptece, gdy wyróżniasz się posturą, również są nagminne. Jednak w Turcji nie spotkałem się z propozycjami underów w aptekach.
Moim zdaniem powinieneś zakręcić się koło jakiegoś pakera, oczywiście nie mrugając do niego i nie mizdrząc się w przebieralni, tylko zagadać normalnie jak facet. Najpierw pogadaj, że chciałbyś urosnąć, itd. Przekonaj go, że masz dobrą dietę, trening. Może za odpowiednią cenę pomoże ci w treningu. Po kilku razach możesz dyskretnie zapytać, czy nie pomoże ci w przyspieszeniu rezultatów, bo zapewne ma w tej kwestii doświadczenie. Kolega albo ci pomoże albo nie. Taka metoda jest, moim zdaniem, najodpowiedniejsza. Netowanie, czytanie bzdur i dalsze ich powielanie często wypacza obraz środków anabolicznych, bo opisują je niekompetentni ludzie.
Na wstępie jednak zadałbym sobie pytanie: „Czy jest mi to potrzebne? A jeśli tak, to po co?” Złoty środek zawsze można znaleźć, ale mi najczęściej przychodzi na myśl powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia – jakbyś nie urósł, to i tak będzie ci mało.