Nieco więcej na temat kontuzji mojego bicepsa
Jak pisałem już jakiś czas temu, z moim bicem jest coraz lepiej. Zresztą to nie sam biceps jest problemem, ale ścięgno od strony przedniego aktonu barków – to właśnie ścięgno się naderwało. Od czasu do czasu jeszcze pobolewa, ale ćwiczę jak zawsze, tylko trochę oszczędzam tę rękę. Lekarze od razu chcieli mnie kroić, ale gdyby doszło do operacji to trzeba by przyśrubować ścięgno do kości, a potem przez 2 miesiące musiałbym trzymać ramię na temblaku i czekać aż wszystko się zrośnie. Potem, według lekarzy, czekałaby mnie trzymiesięczna rehabilitacja. Gdybym obrał tę drogę, na scenie nie pojawiłbym się przed majem 2009 roku! I tak dawno nie startowałem, więc nie pasowało mi kolejne opóźnienie. Chcę startować już wczesną wiosną więc odrzuciłem opcję poddania się operacji. Może wrócę do tego pomysłu później, po kilku startach, ale teraz to niemożliwe. Zacząłem już lekkie treningi pleców i bicepsów i powoli wchodzę na ciężary. Działam bardzo ostrożnie, by niczego nie przeciążyć.
Co nieco o podróżach…
Dam wam wgląd w to, jakich wyrzeczeń wymagało ode mnie pojawienie się na zeszłorocznej Olympii. Główny etap to trwający 14 godzin lot z Sydney do LAX (międzynarodowy port lotniczy w Los Angeles). Ale najpierw muszę dolecieć do Sydney, co zajmuje godzinę. Potem mam 2 godziny oczekiwania na samolot do LA, w którym jak już wspomniałem, spędzam 14 godzin. Potem jeszcze przelot z Los Angeles do Las Vegas. Licząc z opóźnieniami, odprawą i czekaniem na kolejne loty, wychodzi około 24 godzin. Żeby było jeszcze weselej ze względu na 17 godzin różnicy czasowej wylatuję, dajmy na to w środę o 11 rano, a przylatuję o 8 rano. Jestem więc potem cały dzień na nogach, czyli jakieś 48 godzin bez snu, bo w samolotach spać nie potrafię. Jak wiec mam wyglądać kwitnąco na tych zawodach?
McCain czy Obama?
Na którego z kandydatów w wyborach prezydenckich głosowałbym, gdybym wciąż mieszkał w Stanach i postarał się o obywatelstwo (czego nigdy nie zrobiłem)? Na żadnego! Wszyscy politycy to kupa gówna. Wspaniale przemawiają, mają chwytliwe reklamy i wiele obiecują. Że obniżą podatki, naprawią ekonomię, poprawią opiekę zdrowotną, system edukacji, bezpieczeństwo, bla, bla, bla… pieprzone gadanie. Gdy tylko zdobędą upragniony stołek, o wszystkim zapominają. A nawet nie zaczynajmy mówić o tym morzu kasy zmarnowanym na kampanię wyborczą. Przecież politycy mogliby wykorzystać talk show i programy informacyjne, by zaprezentować siebie i swój program. Ale nie, oni lekką ręką wydają dziesiątki milionów dolarów na reklamy, obiady, objazdy itp. Mają nawet ochotników zbierających kasę na te wielkie kampanie. A co robią w reklamach? Starają się przekonać, jakim to złym człowiekiem jest ich oponent. A tym czasem za kasę przeputaną na kampanię wyborczą można by naprawić wiele z tych rzeczy, o których politycy mówią w swych programach, po czym zapominają po wygranych wyborach! Czemu nie powiedzieć prawdy? Dlaczego nie pokazać prawdziwego siebie, zamiast kreować się na zbawcę Ameryki? Każdy kandydat ma cały sztab speców od przemówień. Ale jeśli nie są sobą, to czemu w ogóle mielibyśmy trwonić nasz czas na słuchanie tego co mówią? Ameryka potrzebuje kogoś, kto naprawdę przemówi w imieniu ludzi, a nie kolejnego oderwanego od rzeczywistości bogatego dupka odgrodzonego od prawdziwych ludzi murami swej posiadłości. Do tej pory śmieszy mnie wspomnienie Busha zapewniającego po 11 września 2001 roku, że latanie jest wciąż bezpieczne… Jasne, bo ty latasz w Air Force One i masz najlepszą ochronę na świecie. Politycy są popieprzeni. Co się stało z „głosem ludu”? Dawniej, gdy ludziom nie podobał się bieg spraw, jednoczyli się i robili rewolucję. Teraz ludzie tylko narzekają i nic nie robią. A co by było, gdyby wszyscy zbojkotowali benzynę? Myślicie, ze ceny ciągle by rosły? Nie podobają się wam wysokie podatki? A co by się stało gdybyśmy wszyscy przestali je płacić? Przecież nie mogą ścigać wszystkich! W filmie „V jak vendetta” pada takie zdanie: „Ludzie nie powinni bać się rządu – to rząd powinien bać się ludzi” .
Kategoria Under 202 na Mr. Olympia?
Po kilku zawodach rozgrywanych w tej nowej, lżejszej kategorii, rozpoczęły się dyskusje na temat przywrócenia kategorii do 91 kg do programu Mr. Olympia jak to było w latach 70. (pamiętacie końcówkę „Pumping Iron” i pojedynek Arnolda i Franca?). Myślę, że to głupi pomysł. Jeśli na finał ma być takie właśnie ostateczne porównanie i wybór jednego zwycięzcy, to po co w ogóle podział na kategorie? Mniejsi kolesie będą lepiej pocięci, będą mieli lepsze kształty i lepsze sylwetki… a i tak przegrają z kolosami bez symetrii, definicji, a często nawet z widocznymi brakami w którejś z grup mięśniowych. Większy i tak wygra. To już było… Był wprawdzie okres, w którym mniejsi kulturyści godnie walczyli – Franco był dwukrotnie Mr. Olympia, Zane wygrał trzy razy, a Dickerson i Bannout po razie. Wszyscy oni wygrywali ze sporo większymi zawodnikami. Ale to było dawno temu. Możecie to nazwać „postępem”. Jednak jako osobny byt, kategoria „202” ma moje pełne poparcie, gdyż daje mniejszym kulturystom szanse na pokazanie się i walkę we własnym gronie. Jak dobrze pójdzie to za kilka miesięcy sam wystartuje w tej kategorii wagowej.
Olimpiada w Pekinie: Czysta jak gwiazdy rocka z lat 70.
W zeszłym roku oglądałem sporo relacji z Olimpiady w Pekinie. Nie mam preferencji co do dyscyplin, choć na pewno Phelps to wyjątkowy sportowiec. Gdy oglądasz go w wodzie, wydaje ci się, że ktoś przewija taśmę! Nie zaskoczyły mnie też podejrzenia o doping kierowane pod adresem sprinterów z Jamajki. Na moje oko wszyscy byli na koksie. Ludzie tacy jak ja, mający do czynienia zarówno ze sportem, jak i z dopingiem, wiedzą jakie są różnice między sportowcem naturalnym a doładowanym. Gdy sztab medyczny z Jamajki ogłaszał swe wydumane tłumaczenia odebrałem to jako obrazę mojej inteligencji – a nie jestem jakimś geniuszem. Pamiętam, jak na innej olimpiadzie wpadła cała pływacka drużyna Chin, a potem tłumaczono, że zdominowali zawody dzięki kałowi jedwabników. Jamajczycy mówili coś o dzikim pochrzynie. Gdyby mnie ktoś pytał, powiedziałbym że na ostatniej Olimpiadzie około 70% zawodników było na koksie. Ale jakie to ma znaczenie? Gdyby to było parę osób, można by mówić o oszustwie. A gdy niemal każdy jest na dopingu, to co to za oszustwo? Myślę, że naprawdę ciekawa byłaby Olimpiada, podczas której wszyscy startowaliby na czysto i to nie w rozumieniu: bez koksu od jakiegoś czasu, ale w ogóle, zupełnie na czysto. Wątpię jednak, czy taka olimpiada miałaby dużą oglądalność, bo wyniki byłyby znacznie słabsze i padłoby zdecydowanie mniej rekordów. Tak więc można powiedzieć, że kibice to hipokryci. Nie można wymagać, by sportowcy byli czyści, a jednocześnie bili niesamowite rekordy. Te rekordy są osiągalne tylko i wyłącznie dzięki wspomaganiu chemicznemu. Przypomina mi to kontrolę antydopingową na Mr. Olympia w 1990 roku. Ludzie wymagali od IFBB wprowadzenia kontroli, a gdy życzeniu temu stało się zadość, zaczęli narzekać na wygląd kulturystów! Idioci, nie można mieć wszystkiego.
Mój powrót – sorki jankesi, ale Australijczykom też się coś należy…
Wiele osób chciałoby, bym powrócił z wielkim hukiem na Arnold Classic. Zgadzam się, to byłoby niezłe. Zawsze mi się dobrze startowało na tych zawodach, poza tym są niemal tak duże jak Mr. Olympia i zawsze jest na nich wielu przedstawicieli naszego sportu. Ale uparłem się startować na Grand Prix Australii, które ma miejsce zaledwie tydzień później. Wyprawa do Ohio i powrót do Australii kosztowałyby mnie zbyt dużo sił i czasu. Tyle godzin w samolocie fatalnie odbiłoby się na mojej formie – niemal każdy kulturysta w samolocie puchnie od wody i traci siły. Plan jest taki, by zacząć od GP Australii i dopiero potem dalej podróżować na zawody. Jak już kiedyś opowiadałem, mam w Australii wiernych fanów, którzy przez ostatnie lata nie mieli zbyt wielu okazji mnie oglądać. Tak więc rozpoczęcie mego triumfalnego powrotu od GP Australii jest też formą podziękowania tym ludziom za ich nieustające wsparcie.
Moje śluby dziewictwa!
Ci wszyscy, którzy kilka miesięcy temu czytali moje wypociny dotyczące bujnego życia seksualnego niejakiego Lee P. i myślą, że żyję sobie jak jakiś gwiazdor porno, teraz się srodze zawiodą. Nie miałem randki odkąd w lipcu przeprowadziłem się z powrotem do Australii. Szczerze mówiąc, po rozstaniu z Cammie, moją ostatnią dziewczyną, nie miałem ochoty na randki. „Ale chyba coś tam podrywasz, nie?”. Nie. Seks dla samego seksu mnie nie bawi. Kiedyś tak było, ale już z tym koniec. Cholera, brzmię jak jakiś staruszek, a przecież w lipcu skończyłem dopiero 36 lat! Nie zrozumcie mnie źle, ciągle jestem sobą i trochę flirtuję, ale nie daje się wciągnąć w seks, związek i całe to gówno. Nie mam teraz na to czasu. Mam mnóstwo okazji i ciągle ciągnie mnie do kobiet (przepraszam wszystkich moich fanów orientacji homoseksualnej, ale u mnie nic się nie zmieniło na waszą korzyść). Ciągle jeszcze staram się zadomowić w starym kraju i skupiam na powrocie na ścieżkę kariery i do miejsca mi należnego – wśród najlepszych zawodników IFBB. Gdy zdecyduję się już wznowić randkowanie, zawiadomię was – szczególnie piękne kobiety mieszkające niedaleko mnie. Ale póki co, Priest zostanie niewinny i czysty!
Pokazy dla BodyRipped
Zacząłem już pokazy w Australii dla mojego nowego sponsora – BodyRipped. Jak do tej pory nie mogę powiedzieć złego słowa o ich produktach. Białka mają świetny smak. Przed treningami stosuję Tri Power i muszę przyznać, że nieźle kopie. Muscleplex Reloaded doskonale sprawdza się podczas i po zakończeniu treningów. Suplementy te możecie sobie obejrzeć na www.bodyripped.com.au. Mam nadzieję, że wkrótce będą dostępne także poza Australią.
A jak tam mój nowy Holden Maloo?
W firmie BodyRipped bardzo mi pasuje tez prezent w postaci Holdena Maloo. W tej chwili nie potrafię myśleć o zmianie wozu, co jest dla mnie stanem dość nietypowym. Choć Astonem Martinem DB8 lub DB9 też bym nie pogardził. Idą święta, może Mikołaj będzie miał gest… Benzyna kosztuje tu około 1,49–1,69$ za litr więc zatankowanie do pełna kosztuje mnie 92–106$. Ceny benzyny wszędzie są do dupy.
Wiesz, jak na głupie pytanie to akurat to wcale nie jest takie głupie. Często sam się nad tym zastanawiam. Głównym pytaniem jest: czy te kobiety zawsze były takie, czy też ma na to wpływ to czym się zajmują – kulturystyka. Moim zdaniem prawda leży pośrodku. Po pierwsze, jeśli mają sprawne, zadbane ciała, to niewątpliwie to jest to, co je pociąga. Jeśli podoba im się to w lustrze, to mogą też tego szukać u innych kobiet. Nigdy nie widuję fitnessek czy kulturystek w parach z tłustymi babkami czy chłopczycami przypominającymi kierowców ciężarówek. Widuje je raczej z innymi sprawnymi i umięśnionymi kobietami. To pozwala łatwiej żyć – dzieli się ten sam styl życia, treningi, jedzenie itp. Ktokolwiek był kiedyś na afterparty po dużych zawodach i poczekał aż ludzie dobrze nasiąknęli alkoholem, ten na pewno widział ostre tańce dziewczyn wpadających na siebie, ocierających się, a często nawet macających się i całujących. Facetom to rzecz jasna nie przeszkadza, zwykle próbują się dołączyć lub przynajmniej przyglądają się tym wygibasom z wielkim uśmiechem na gębie i wypchanymi spodniami.
Pytasz, czy hormony mają z tym coś wspólnego. Moim zdaniem coś jest na rzeczy. Sterydy niewątpliwie bardzo nakręcają kobiety, mogą one się czuć bezpieczniej, gdy w momencie nadejścia żądzy otoczone są przedstawicielkami własnej płci. Jeśli kobieta z naszej branży prześpi się z paroma facetami, to jej reputacja zostaje zniszczona, gdyż faceci zaraz to rozgadają. Kobiety są o wiele dyskretniejsze i w przeciwieństwie do nas potrafią dotrzymać tajemnicy. Z moich doświadczeń wynika też, że kobiety zajmujące się kulturystyką czy fitness są generalnie bardziej otwarte w kwestiach seksu. Są o wiele bardziej otwarte na nowości i nie dają się szufladkować w kategoriach „hetero”, „les” czy „bi”. Mogą się wręcz uważać za przynależne do dowolnej z tych grup w zależności od sytuacji. Niewiele kulturystek, które znam, stanowczo odcina się od kontaktów seksualnych z własną płcią, szczególnie gdy potencjalna partnerka jest piękna i ma wspaniałe ciało. Zresztą, trudno się temu dziwić, nie? Nie jestem seksuologiem, ale wydaje mi się, że kobiety generalnie mają o wiele mniej zahamowań przed obcowaniem seksualnym z osobą tej samej płci niż mężczyźni. Jeśli będziesz miał szczęście, może spotkasz kobietę, która chętnie będzie się z tobą dzieliła przyjaciółkami. Ale możesz też trafić na samolubną larwę, która będzie cię wysyłać do kina, podczas gdy sama będzie harcować z przyjaciółką – bez ciebie i twojego penisa…
Droga do domu
W środę, 25 czerwca zeszłego roku wsiadłem na pokład samolotu i opuściłem USA po 15 latach. Wróciłem do mojej rodzinnej Australii. Trzeba było śmierci moich dziadków, bym zrozumiał, jak wielką pustkę w moim życiu sprawiło to oddalenie od rodziny. Przez ostatnie dwa miesiące w USA towarzyszyła mi moja córka, Aleigh, która teraz wróciła do Sydney. Ja mieszkam w sporym domu w Aberglasslyn w Nowej Południowej Walii, około 2,5 godziny drogi na północ od Sydney. To niedaleko od Newcastle, gdzie się wychowałem, od kilku lat mieszka tam moja mama. Tak więc teraz będę miał mamę tuż za rogiem. Tuż za rogiem jest też McDonald’s, jak widać USA jest wszędzie! W nowej Południowej Walii mieszka też mój tato, siostra z trójką dzieci i brat dziadka, więc mam nadzieję, że uda mi się nadrobić stracony czas. Od strony mamy moim przodkiem był Ned Kelly, słynny dziewiętnastowieczny bandyta i bohater ludowy. Ned Kelly, po którym najwyraźniej odziedziczyłem swój szacunek dla prawa.
Za czym tęsknię?
Tęsknię za przyjaciółmi, ludźmi, których poznałem w Stanach. Ostatnio najbardziej przyjaźniłem się z Rusty’m Jeffersem i jego żoną Francie, której wspaniała kuchnia dodawała mi sił do ćwiczeń na ich siłowni, oraz ludźmi, z którymi razem wyprowadzałem psa na spacer: Liz, Markiem, Davem, Angelą, Allanem i Marcy. Poza tym właściwie wszystko mam też tu w Australii. Wszystko czego mi trzeba to miejsce do treningu, parę dobrych knajp i kobieta. Zapewniam was, że w Australii tego nie brak.
Za czym nie będę tęsknił?
Z pewnością nie zatęsknię za wszechobecną poprawnością polityczną i jej możnymi głosicielami. Te dupki tak bardzo starają się nikogo nie obrazić, że wszystko co ich dotyczy jest nudne i żałosne. Ponieważ jestem osobą mówiącą co myśli, zawsze miałem z takimi ludźmi na pieńku. Nazywali mnie nieczułym, seksistą, rasistą… nieważne. W tym duchu mogę też powiedzieć, że nie brakuje mi tu też nielegalnych emigrantów z Meksyku, których mnóstwo w Kalifornii, Teksasie i Arizonie, gdzie mieszkałem. Stawiając drogowskazy po angielsku i hiszpańsku, rząd przekazuje emigrantom niewłaściwą wiadomość. Wiem o czym mówię, bo zieloną kartę miałem dopiero przez ostatnie kilka lat spędzonych w USA. Zapewne dlatego, że ktoś się obawiał, że odbiorę pracę amerykańskim kulturystom!
Do czego się muszę przyzwyczajać?
Przez większość mojego dorosłego życia byłem gościem z australijskim akcentem pośród grona Amerykanów. Mój akcent zwracał uwagę, gdy tylko się odezwałem. Teraz wszyscy dookoła mówią jak ja. Mam nadzieję, że mięśnie i tatuaże pozwolą mi wybić się z tłumu. Ponadto od 1993 roku nie używałem systemu metrycznego. Żyłem wśród funtów, mil i stopni Fahrenheita. Teraz muszę się przestawić na kilometry, kilogramy i stopnie Celsjusza. Ponadto muszę się przestawić na sposób życia mniejszego i bardziej wyluzowanego narodu. Australia ma tylko 20 milionów mieszkańców, których podstawowym zwrotem jest „nie przejmuj się”. W USA mieszka natomiast jakieś 300 milionów wiecznie zaganianych, ogarniętych stresem i szaleństwem oraz starających się zrobić za dużo ludzi. Nic więc dziwnego, że połowa społeczeństwa jedzie na psychotropach…
Mam nową brykę!
Jedną z rzeczy, których najbardziej nie mogłem się doczekać była nowa fura, oddana do mojego użytku dzięki uprzejmości sponsora, firmy Body Ripped. To Holden Maloo, najszybsza półciężarówka na świecie. Moja została gruntownie przerobiona, by być mnie godną. Serdeczne podziękowania dla Sharmie’go Sadikaya i jego żony Katherine z Body Ripped za podpisanie ze mną kontraktu i podstawienie mi Holdena. Marzyłem o takim od dzieciństwa.
Gdzie teraz trenuję?
W pobliżu domu mam dwie siłownie: Genesis i Body and Soul. Trenowałem w nich już wcześniej, więc wiedziałem, co jest grane. Nie mam jeszcze nagranego partnera treningowego, ale na pewno szybko kogoś znajdę. Nie potrafię znieść kolesi starających się ze mną konkurować poprzez zakładanie zbyt dużych obciążeń, co powoduje, że muszę im mocno pomagać. Pieprzyć to! Partnerzy treningowi powinni się ubezpieczać i motywować. Ja nie próbuję nikomu imponować i nie trzeba mi gościa, który umrze pod sztangą tylko po to, by mi pokazać jakim jest hardcorowcem.
Hulk powraca
Może niektórzy z was wiedzą, że podczas kręcenia pierwszego filmu o Hulku służyłem grafikom komputerowym jako model. Wprawdzie z nowym filmem (o wiele lepszym niż poprzedni) nie miałem nic wspólnego, ale poproszono mnie o współpracę przy tworzeniu gry komputerowej. Tak więc, jeśli podczas gry pewne części ciała głównego bohatera wydadzą się wam znajome, to już wiecie czemu.
Uwaga: Kolumna z tego miesiąca zawiera niedwuznaczną rozmowę o seksie. Świętoszkowaci lub osoby, które łatwo urazić, albo nawet nie tak łatwo, mogą ją pominąć. Poważnie.
„Z archiwum seX ” Lee Priest’a.
Zgodnie z obietnicą, pozwolę wam zajrzeć w kroniki mojego życia seksualnego i będę opowiadał o niektórych bardziej perwersyjnych rzeczach, jakie robiłem. W interesie prywatności kobiet mających udział w tych historiach nie tylko nie padną żadne nazwiska, ale nie będzie też żadnych opisów, dzięki którym można kogoś zidentyfikować. Jedna z moich ex niedawno wściekała się, że mam w ogóle zamiar mówić o tym, co robiliśmy. Nie będziemy się więc skupiać na zgadywaniu, kim jest dana pani, ale na tym co się działo kiedy już naszła nas ochota.
Zew natury
Słyszałem, że kobiety z branży filmów dla dorosłych poszczą przez 24 h i mają robioną lewatywę zanim rozpoczną kręcenie scen pokazujących seks analny. W rzeczywistości wszystko dzieje się bardziej spontanicznie i nie ma czasu na tego typu higieniczne środki ostrożności. Kilka razy, kiedy działałem uprawiałem seks analny moja partnerka powiedziała mi, że musi się wypróżnić. Nie chciałem przerywać czynności, więc dałem jej błogosławieństwo (jako ksiądz; z ang. Priest), żeby zrobiła to na łóżko. Nie było to nic, czego zwykły detergent do prania by nie naprawił, ale widok członka pokrytego kupą nie jest zbyt seksowny.
Prognoza pogody na „złoty deszcz”
Zanim ktoś oskarży mnie o bycie zboczeńcem lub partnerem niemiłym dla kobiet, chciałbym przypomnieć, że zawsze pytam zanim zrobię coś nietypowego. I nie przypominam sobie, żeby moja prośba została kiedykolwiek odrzucona. Kiedyś, kończąc seks oralny z dziewczyną, zapytałem, czy mógłbym zostać w jej ustach i zrobić siusiu, co po minucie zrobiłem. Ona część połknęła, a część spłynęła jej z ust po ciele. Innym razem zdarzyło się, że po stosunku zostawałem w środku, aż zrobiłem się przynajmniej w połowie miękki i zrobiłem tam siusiu. Zdarzało się, że moje partnerki kucały nade mną i też sikały, tak żeby było sprawiedliwie. Ale w przeciwieństwie do popularnych plotek, nigdy się nie wypróżniłem, ani nie pozwoliłem zrobić tego dziewczynie na mnie[AZ2] . Gdzieś trzeba ustalić granicę!
Centy z nieba
Jednej pani, z którą byłem przez jakiś czas, sprawiało przyjemność wkładanie różnych przedmiotów w otwory jej ciała. Kiedyś wsadziliśmy jej w tyłek dezodorant kulkowy (to było wystarczająco mocne dla faceta, a jednak stworzone dla kobiety). Innego razu chciała, żeby jej włożyć zwój centówek, podczas stosunku… tak, to był ciasny uścisk. Jeszcze innego razu, kiedy uprawialiśmy seks złapałem telefon bezprzewodowy i wsadziłem jej go w tyłek. Gdybyśmy byli w mojej kuchni użyłbym rączek od różnych narzędzi w tym samym celu, ale nie powiedziałbym o tym swoim znajomym, bo baliby się czegokolwiek u mnie dotknąć[AZ3] !
Pięści furii
Nie wiem z jakiego powodu jedna z kobiet z którą byłem przez pewien czas lubiła, kiedy próbowałem włożyć swoje ręce jak najdalej w jej pochwę i odbyt. Moje ręce małe nie są, ale w końcu z odpowiednią ilością wazeliny udało mi się włożyć prawie całą rękę w każdy z otworów w tym samym czasie.
Trójka to dopiero towarzystwo
Miałem dziewczyny, które zgadzały się na dzielenie się mną w łóżku z inną w tym samym czasie, co udowadnia, że kobiety nie są aż tak zazdrosne i zaborcze, jak niektórzy twierdzą. Przyznaję, że dwie kobiety w tym samym czasie to dużo pracy, ale mi to nie przeszkadzało. Któregoś razu podzieliłem się swoją dziewczyną z kolegą. Czułem się trochę głupio, kiedy bez przypadek ocieraliśmy się o siebie, ale skupialiśmy się na niej, więc o naszą męskość nie musieliśmy się martwić!
Po prostu powiedz nie!
Możecie przypuszczać, że w któreś z tych opowiadań zamieszane są narkotyki lub alkohol. Czasem moja partnerka lub partnerki były po kieliszku wina lub czegoś podobnego, ale zapewniam was, że nie byliśmy na trawce, kokainie, metamfetaminie, nie braliśmy też ecstasy ani nic podobnego. Podczas stosunku chcę być tu na miejscu, a nie gdzieś na Marsie. Możecie też myśleć że zajadam się Viagrą lub Cialis jak cukierkami, ale się mylicie. Dzięki Bogu wszystko tam na dole działa w porządku, nawet, kiedy jestem po cyklu. Może dlatego, że nigdy nie brałem Clomidu ani HGG tyle ile się powinno; może te środki są właśnie powodem dla którego niektórym facetom nie staje, kiedy przestają je brać! Kiedyś próbowałem połowy Viagry, ale była kurewsko okropna. Czułem jak w głowie, za oczami podnosi mi się ciśnienie. Dokładnie jak wtedy, kiedy robi się ostatnie powtórzenia zestawów przysiadów, przy dużej ilości powtórzeń. Pomyślałem: pieprzyć to i nigdy więcej tego nie brałem.
Lubię oglądać
Często zdarza się, że pozostaję w kontakcie i dobrych stosunkach z paniami, które znałem, nawet, jeśli wyprowadzą się gdzieś dalej. Czasami znajdę jakiegoś sukinsyna na Craigslist.org, który chce się dać przelecieć w okolicy, w której mieszka i wysyłam takiego szczęściarza do niej. Ona łączy się ze mną przez kamerę internetową i pozwala mi oglądać jak uszczęśliwia jakiegoś nieroba. Niech nie mówią, że nie jestem hojny.
Jeszcze głośniej!
Kiedy mieszkałem w Teksasie miałem dziewczynę, która przychodziła do mnie prawie co noc z torbą zabawek, których chciała żebym na niej używał. Poza tym lubiła jak było naprawdę ostro. Krzyczała, ile sił w płucach, i często była obolała albo posiniaczona od tych wszystkich zabaw i gadżetów. A do jej wrzasków przyłączały się psy i wyły. W tym samym czasie mój stary przyjaciel i partner z którym trenowałem, Curt Miller, mieszkał w wolnym pokoju na górze i zawsze następnego dnia robił mi awantury o cały ten hałas.
Czy jestem zboczeńcem?
Jestem pewny, że po przeczytaniu tego wszystkiego część z was uważa, że jestem dość odrażający i ma już swoje zdanie co do tego czy jestem jakimś zboczeńcem, czy nie. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Nie jestem też w stanie powiedzieć czy kobiety, z którymi byłem przez przypadek kręciło to samo co mnie, czy też coś we mnie sprawiało, że stawały się tak samo dzikie. Nigdy nie można być pewnym czy dziewczyna nie kłamie, kiedy mówi: „Nigdy tego nie robiłam”. Zazwyczaj oznacza to, że nie robiła tego z tobą.
Czy czasami czujesz się… nie do końca świeżo?
Któregoś dnia dziewczyna, z którą mieszkałem czuła się skrępowana przed tym jak mieliśmy uprawiać seks, bo nie wzięła prysznicu i martwiła się, że jej pochwa nie była miętowo świeża. Żeby ją trochę rozluźnić i dlatego, że nie chciałem czekać aż weźmie prysznic, powiedziałem jej żeby się nie martwiła i że właściwie mnie to podnieca. Od tego momentu celowo ograniczyła dbanie o higienę, chodziła na siłownię, ćwiczyła i nie brała prysznica. Było to całkiem obrzydliwe, ale nie mogłem nic powiedzieć. No cóż, teraz już jej nie ma i jakiś inny facet musi sobie radzić z jej smrodkiem.
Uśmiechnij się, jesteś w „Ukrytej kamerze”!
Większość z tego wszystkiego brzmi tak skandalicznie, że pewnie wydaje wam się, że zmyślam. Na szczęście dla mnie, narobiłem tony zdjęć i filmików, z czego część tymi poręcznymi komórkami z wbudowaną kamerą, i zawsze je wysyłam do pewnego mojego przyjaciela na przechowanie. Mówię o katalogu mojego własnego porno z 10 lat! Raz na jakiś czas, kiedy któraś z moich byłych zaczyna wycierać sobie mną gębę i rozpuszczać kłamstwa, po prostu wysyłam jej e-maila, zdjęcie lub filmik, żeby przypomnieć, że to nie jest miłe, gdy się wyciąga czyjeś prywatne sprawy na forum.
Głupie pytanie miesiąca
Oto jedno pytanie, na które założę się, że żaden zawodowiec nie odpowie, ale ty pewnie masz jaja żeby to zrobić. Na pewno słyszałeś to powiedzenie, że jeśli białe kobiety umawiają się z czarnymi facetami, potem już nie chcą białych i na odwrót. Po pierwsze, biorąc pod uwagę ile kobiet znałeś, czy uważasz że to prawda? Jeśli tak, to dlaczego? Czy to głównie przez tego ponadtrzydziestopięciocentymetrowego penisa, którego mają wszyscy czarni faceci. Jeśli chodzi o ciebie, czy kiedykolwiek umawiałeś się z czarnymi kobietami? Czy bardzo się różnią od białych dziewczyn lub latynosek?
Tylko ktoś, kto jest albo politycznie poprawny albo jest rasistą unikałby odpowiedzi na takie pytanie. Nie jestem rasistą: wszystkich ludzi nienawidzę tak samo! Myślę, że kiedy białe kobiety umawiają się z czarnymi facetami i potem nie chcą białych, jest tak dlatego, że biali faceci nie będą się już do nich przystawiać. Być może dzieje się tak, ponieważ tracą dla nich szacunek za przekroczenie linii. Po prostu zakładają, że dziewczyna woli czarnych facetów, albo czują się niepewnie bo zakładają, że wszyscy czarni faceci mają penisy wielkości mojej nogi. Rozmawiałem z kilkoma dziewczynami, które umawiały się z czarnymi facetami i zapewniały mnie, że to tylko mit. Możecie wierzyć albo nie, ale niektórzy są dobrze wyposażeni przez naturę, inni przeciętni, jeszcze inni mają w spodniach całkiem niewiele. Każdy kto oglądał trochę porno wie, że jest sporo białych facetów z olbrzymimi penisami. Przypuszczam, że są nawet azjaci, którzy mają broń wielkiego kalibru. Większość kobiet zgadza się co do tego, że obwód jest o wiele ważniejszy niż długość, gdyż większość zakończeń nerwowych w pochwie znajduje się przy wejściu. Ale jeśli twój członek nie jest szczególnie długi lub gruby polecam skupić się na zdolnościach oralnych i otworzyć się na używanie zabawek na swoim sprzęcie.
Wracając do pytania, z kim się umawiałem. Tak, umawiałem się z czarnymi kobietami. Od białych kobiet różnią się jedynie tym, że są bardziej asertywne i wiedzą, czego chcą w łóżku. Poza tym, kobiety to kobiety.
Mój ostatni trening na mięśnie ramion
(Zróbcie to samo, a wasze ramiona będą wyglądały jak moje. Przynajmniej na środku będzie łokieć, a na końcu dłoń... tatuaże to już wasz wybór).
Ściąganie linki wyciągu górnego do czoła 4 x 12−20
Ściąganie linki wyciągu górnego długim uchwytem 7 x 10−20
Naprzemienne uginanie przedramion (dokładna forma; do 30kg)
5 x 6−12
Wyciskanie francuskie zza głowy 5 x 6−10 do 65kg
Uginanie przedramion ze sztangą 5 x 8−12
Ściąganie linki wyciągu górnego uchwytem-liną 5 x 12−15
Uginanie przedramion z linką w oparciu o modlitewnik 4 x 12−15
(Weź dwa uchwyty do krzyżowania linek na bramie, podłącz oba do linki dolnego wyciągu i podciągnij do wyciągu ławkę z modlitewnikiem.)
Najgłupsze pytanie miesiąca nr 1!
Lee, kilka lat temu krążyła plotka, że jako dziecko byłeś skarlały i od tego czasu, ponoć od ósmego roku życia stale podawano ci hormon wzrostu. Ponoć dlatego jesteś taki niski, ale nieprzeciętnie umięśniony. Wiem, że cała ta historia brzmi dziwnie, ale jest dobrym wytłumaczeniem tego, że już w wieku trzynastu lat wygrałeś pierwsze zawody. Wiesz, nikt nie ma aż takiej genetyki! Wiec przyznaj się- czy jesteś karłem stosującym hormon wzrostu od trzeciej klasy podstawówki?
O kurde! To niesamowite, że ta plotka wciąż krąży! A to z tego powodu, że wśród mnóstwa plotek jakie krążą na mój temat, tej akurat autorem jestem ja sam. No może nie sam, wymyśliliśmy to gdzieś koło roku 1995 z Andy Cunninghamem, moim przyjacielem i, podobnie jak ja, byłym Mr. Australia. Pewnego dnia stwierdziliśmy, że fajnie by było wymyślić jak najgłupszą historię na mój temat i puścić ja w obieg, by zobaczyć jak szybko i daleko się rozejdzie. Zaznaczam, że nie byliśmy pod wpływem środków odurzających, kiedy to opracowywaliśmy, więc należą się nam dodatkowe punkty za kreatywność. Miałem się więc urodzić karłem, ale troskliwie opiekujący się mną lekarze wstrzykiwali mi eksperymentalny środek pochodzący z dziecięcych pępowin.
Cały artykuł można przeczytać we wrześniowym "Muscular Development"
Muscular Development |
Główne działy na stronie |
Twoje konto |
Linki |