Rzeczywiście, sporo choruję. Dużo podróżuję. Przeważnie raz w tygodniu lecę gdzieś samolotem, dlatego często się przeziębiam. Ale to tylko lekkie niedomagania. Mogę z czymś takim trenować. Na ogół to właśnie wizyta na siłowni mi pomaga. Mogę wtedy wypocić bakcyla i oczyścić sobie zatoki. Bardzo rzadko dochodzi u mnie wymiotów i biegunki, o których mówiłeś.
W przypadku poważniejszej choroby wizyta na siłowni nie ma sensu. Przecież i tak nie dasz rady w pełni przyswoić sobie spożywanego jedzenia, dlatego nie będziesz miał paliwa na czas treningu i późniejszej regeneracji. Powtarzałem już wiele razy, że bez odpowiedniego odżywiania żaden kulturysta nie osiągnie oczekiwanych wyników. Gdy objawy wskazują na to, że twój system odpornościowy walczy z jakąś infekcją, wymaganie od niego, by w tym momencie zajmował się jeszcze ćwiczeniami czy regeneracją mięśni byłoby nierozsądne. W ten sposób łatwo można doprowadzić do tego, że choroba będzie się przedłużać lub zaostrzą się jej objawy.
Jeśli chodzi o moją wagę, to nie wiem, gdzie przeczytałeś, że ważyłem kiedyś 142 kg. W życiu nie byłem tak ciężki, a to dlatego, że nigdy nie zależało mi na biciu jakichś wagowych rekordów. Lubię być przez cały czas w dobrej formie, a w takiej sytuacji zbyt duże przybieranie na wadze mija się z celem. Musiałbym wtedy jeszcze ciężej pracować w trakcie przygotowań do zawodów. Dlatego też nigdy nie „planuję” osiągnięcia jakiejś określonej wagi. Chodzi mi tylko o to, żeby wyglądać tak, jak sobie tego życzę.