Witam wszystkich fanów z Polski! Dzisiaj pomówimy na chyba mój ulubiony temat zawiązany z treningiem siłowym. Złote pytanie, które zadaje mi większość partnerów treningowych, brzmi: kiedy powinienem pozwolić mojemu dzieciakowi na podnoszenie ciężarów? Jak w większości przypadków, mogę powiedzieć, że już tam byłem i to robiłem! Odpowiedź brzmi: kiedy zacznie dojrzewać. Na ogół ma to miejsce między 12. a 15. rokiem życia. Dlaczego, pytacie? Ponieważ wtedy ciało przepełnione jest hormonami i dzieciaki doświadczą największych przyrostów NATURALNYCH w całym swoim życiu. Ja sam rozpocząłem treningi z ciężarami w wieku 11 lat. Poważnie zacząłem to jednak traktować dopiero w wieku 15 lat. Do tego czasu hormony aż wyciekały mi uszami. Jak większość nastolatków czułem się niezniszczalny i nikt nie mógł mi nic przetłumaczyć. Moja siła wynika z genetyki i dzięki odpowiednim poprowadzeniu przez trenera Larrego Plumlee, pokonywałem na zawodach facetów dwu- i trzykrotnie starszych od siebie. Nasza drużyna nazywała się The Mississippi Ironmen Powerlifting Team. Larry zabierał mnie na zawody na terenie całego kraju. W ciągu kilku pierwszych lat startów brałem udział chyba w 26 konkursach rocznie. Wiele z nich następowało jeden po drugim. Rozumiem przez to, że startowałem w weekend, potem przez tydzień w ogóle nie trenowałem, by wystartować w następny weekend, a czasem w jeszcze kolejny.
Jako nastolatek trenowałem 6 razy w tygodniu. 2 razy przysiadałem, 3 razy wyciskałem i raz robiłem martwy ciąg, ale całe plecy trenowałem 2 razy w tygodniu. Wykonywaliśmy głównie podstawowe ćwiczenia, jednak w różnych wariantach. Do moich 19. urodzin pokonałem już legendarnego Freda Hatfielda i mistrza świata Jima Casha w kategorii do 220 funtów. Przysiadałem z 837 funtami (377 kg), wyciskałem 523 funty (235 kg), a w martwym brałem 749 funtów (337 kg), co było nowym rekordem świata z sumą 2110 funtów (949 kg). Zrobiłem to w roku 1983, na zawodach Mens Senior Nationals. Pobiłem rekord świata, ale ponieważ miałem zaledwie 19 lat, był to również rekord świata nastolatków, który nadal jest w moim posiadaniu, a minęło już 28 lat. Pamiętajcie jednak, że był to rok 1983, mieliśmy wtedy tylko jednowarstwowy kostium i krótkie opaski i musieliśmy ściągać sztangę z podstawek, żeby przysiadać. Moje 235 kg na klatkę zrobiłem 3 lata przed wprowadzeniem koszulek do wyciskania!
Jak większość z was wie, moje dzieci wychowały się na siłowni. Mój syn wziął w martwym ciągu 100 kg w wieku 11 lat, a córka wycisnęła 45 kg w wieku lat 10. Później syn wygrał mistrzostwa kraju nastolatków, na których ustanowił rekord świata w przysiadzie. Miał wtedy 15 lat, przysiadł z 248 kg przy wadze ciała 79 kg. Córka trenowała na poważnie zaledwie pół roku i w wieku 14 lat wygrała mistrzostwa świata dla nastolatków, ustanawiając przy okazji 6 rekordów świata, przy wadze 58 kg. Jej najlepsze podejścia to: 181 kg w przysiadzie, 91 w wyciskaniu i 137 w martwym ciągu. W tamtym okresie byłem trenerem w ich szkole. W drużynie było zaledwie 2 chłopców i 6 dziewczynek, ale w ciągu 6 miesięcy treningu stworzyłem najsilniejszą drużynę żeńską w całym stanie. Miejscowi trenerzy footballu nie mogli uwierzyć, że moje dziewczynki brały w przysiadzie więcej od ich zawodników. Miałem nawet jedną, która w wieku 15 lat przysiadała z 229 kg! Ale tutaj, w Missisipi, nie mamy żeńskiej ligi trójboju siłowego, dlatego moje dziewczynki musiały konkurować na zawodach z chłopakami, a mimo to przeważnie kończyliśmy w pierwszej trójce w ich kategoriach wagowych.
W szkole nie mieliśmy dobrej siłowni, dlatego trenowałem moją drużynę we własnej – Joe Ladnier’s Powerpit Gym, jedynym na południu stanu hardkorowym centrum treningowym. W sierpniu 2005 r. nawiedził nas huragan Katrina, co zmusiło mnie do zamknięcia siłowni, ponieważ moi klienci stracili domy lub pracę. Minęło już 6 lat, a ja wciąż spłacam kredyt za siłownię, której już nie prowadzę. Obecnie pracuję w stoczni, a popołudniami dorabiam jako trener osobisty. Na szczęście Ted wprowadził moje marzenie w życie! Jeśli kiedykolwiek będziecie mieli sposobność wpaść do jego Powerpit Gym w Gdańsku, to na własne oczy zobaczycie, jak wyglądał mój sen. Ted ma tam wszystko, co sam chciałbym mieć, nawet ten czarno-czerwony wystrój wnętrz. Na miejscu można poćwiczyć, zaopatrzyć się w dobre suplementy FA, które również poleciłbym młodym adeptom kulturystyki i trójboju. Dzięki, Ted!
Podczas trenowania nastolatków zauważyłem, że bardzo szybko budują ogromną siłę, wykonując tylko 3 podstawowe ćwiczenia raz w tygodniu. Mój obecny najlepszy podopieczny to Tyler Crapo. Ma 15 lat i 190 cm wzrostu, a waży 135 kg. Jego rozmiar buta to 15! Trenuję go od 3 lat i w ciągu ostatniego roku zrobił się bardzo silny. Nasz obecny plan treningowy to: poniedziałek – martwy ciąg, wtorek – wyciskanie, środa – przysiady, czwartek – barki i góra pleców, piątek – ramiona. Każdy trening kończy 30 min. szybkiego marszu na bieżni. Na razie jego najlepsze wyniki to 180 kg w przysiadzie z użyciem opasek na kolana i pasa, 100 kg w wyciskaniu, również tylko z opaskami i pasem, oraz 180 kg w martwym ciągu, tylko z pasem. Jego marzenie to zostać zawodowym graczem w football.
Trzymajcie się zdrowo i trenujcie mądrze! Przetrwają tylko najsilniejsi!
Dobre nowiny! Świat medyczny zaczyna wreszcie uznawać wartość hormonalnej terapii zastępczej! Ale jest mały szkopuł, hormony są lepiej kojarzone pod nazwą STERYDY ANABOLICZNE… Zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet po ukończeniu 30. roku życia poziom hormonów zaczyna opadać, a teraz środowisko medyczne nareszcie zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest w stanie opóźnić procesy starzenia, poprawić stan zdrowia i tak naprawdę przedłużyć nasze życie poprzez podniesienie poziomu hormonów do normalnego zakresu. Media i policja oraz pokrewne jej służby wytworzyły taką atmosferę strachu, że sterydy są w głowach opinii publicznej umieszczone gdzieś pomiędzy metamfetaminą a kokainą. Zrozumcie też, że ja tu nikogo nie namawiam do stosowania sterydów, zaś wszystkich zainteresowanych odsyłam do wykwalifikowanych lekarzy. Wiedza o sterydach jest nam bardzo potrzebna, ponieważ nie istnieją one tylko po to, by pomagać ludziom zwiększać mięśnie i siłę – istnieje dla nich multum zastosowań stricte medycznych.
Coraz więcej ludzi sięga po sterydy z powodów czysto kosmetycznych. Innymi słowy, korzystają z nich, by poprawić swój wygląd i samopoczucie. Problemy pojawiają się, gdy zaczynają je stosować jak Dr Jekyll i Mr Hyde – bez nadzoru medycznego i poprzez eksperymenty na samych sobie. Pewnie wiąże się to z tym, że bardzo trudno jest znaleźć lekarza, który zgodzi się na otwartą rozmowę na temat sterydów, nie mówiąc już o ich przepisywaniu. Ale zrozumcie o czym tu piszę, hormonalna terapia zastępcza to terapia uzupełniania tego, co twój organizm stracił lub traci wraz z wiekiem. Wieku 30 lat używam tu jako umownego przykładu, gdyż problem może wystąpić wcześniej lub później. Jedynym sposobem, aby się dowiedzieć czegoś więcej na swój temat, jest znalezienie lekarza, który się w tej tematyce specjalizuje i sprawdzenie poziomu hormonów poprzez badanie krwi.
Oznakami niskiego poziomu hormonów mogą być: brak energii, niski lub zerowy popęd seksualny, pocenie się w nocy, u mężczyzn wypadanie włosów, zaś u kobiet zwiększenie ilości włosów na ciele. Zacznijcie się baczniej przyglądać ludziom starszym, a wychwycicie większość, jeśli nie wszystkie, z powyższych objawów. Pamiętajcie jednak, że przez cały czas piszę o możliwości prowadzenia lepszego, zdrowszego i dłuższego życia, a nie o zostaniu Mr. czy Ms. Olympia.
Wiele informacji, zarówno prawdziwych, jak i fałszywych można zdobyć od tzw. sterydowych guru, jednak zawsze musicie mieć na uwadze, że wielu z tych gości to zwykli handlarze, próbujący się wzbogacić waszym kosztem i dlatego będą wam polecać duże dawki, by szybciej napchać własną kieszeń! Nie ryzykujcie swoim zdrowiem, jeśli coś brzmi zbyt dobrze, to przypuszczalnie jest gówno warte…
W ciągu ponad 30 lat spędzonych w środowisku trójboistów i kulturystów widziałem zarówno chodzące encyklopedie, jak i najzwyklejszych oszustów. Dlatego teraz naprawdę się cieszę, że środowisko medyczne wreszcie otwiera oczy na kwestię sterydów i na to, że odpowiednio stosowane mogą przynieść swojemu użytkownikowi wiele korzyści. Sterydy anaboliczne były na dużą skalę wykorzystywane podczas II wojny światowej, gdzie używano je w leczeniu poparzonych żołnierzy i cywilów. Lekarze zauważyli, że anaboliki przyspieszają leczenie takich osób. W latach 50. po anaboliki sięgnęli sportowcy, którzy zorientowali się, że stosując je, będą w stanie szybciej regenerować się po ciężkich treningach. Sterydy anaboliczne były w świecie sportu bardzo szeroko i chętnie używane, aż do lat 80., kiedy to rozpoczęto pierwsze kontrole antydopingowe. Wtedy zaczęło się prawdziwe oszukiwanie. Im bardziej dopracowane testy, tym sportowcy są skłonni podjąć większe ryzyko...
Słyszałem o cyklach odwrotnych, w których przez pewien czas przestaje się stosować sterydy, by przejść przez test antydopingowy, mimo iż działanie anabolików ciągle jest w organizmie odczuwalne. Inni sportowcy korzystają ze środków na bazie wody, które szybko zaczynają działać w organizmie i są z niego szybko wydalane. Słyszałem o przypadkach, gdy sportowcy mrozili swoją własną krew pobraną, kiedy byli jeszcze czyści i by uniknąć wpadki, podawali ją sobie tuż przed zawodami. Najgorszą historią, jaką słyszałem była ta, o ludziach korzystających z cewnika, przy pomocy którego „czysty” człowiek oddawał mocz do pęcherza zawodnika, by mógł on przejść kontrolę. Słyszałem też o wstrzykiwaniu czystego moczu strzykawką wprost do pęcherza.
W USA, w wielu dyscyplinach sportu tylko mówi się, że przeprowadza się badania, podczas gdy tak naprawdę nikt ich nie robi, albo wykonuje się testy, jednak bez publikowania ich wyników, natomiast są też dyscypliny, w których kontrole są bardzo ścisłe i zawodnik jest niemal szykanowany, jakby popełnił jakąś zbrodnię. Większość zawodników, którzy kiedykolwiek coś wygrali lub stali się znani, jest przyzwyczajonych do pytań o to, jakie środki biorą. To może być zupełnie nieszkodliwe pytanie, na przykład o naturalne suplementy, ale przy tak szerokim – według opinii publicznej – stosowaniu anabolików wiadomo, że tak naprawdę pytanie dotyczy sterydów.
Porozmawiajmy o tym przez chwilę. W czasie mojej kariery startowałem zarówno w federacjach przeprowadzających kontrole antydopingowe, jak i w takich, gdzie się tego nie praktykowało. Problemy miałem jedynie z hipokrytami startującymi na towarze w zawodach dla sportowców czystych. Większość organizacji przeprowadzających testy kontroluje tylko mały odsetek zawodników, sięgający zwykle około 10% losowo wybranych startujących. Startując w organizacjach dla sportowców niestosujących sterydów, zawsze byłem naprawdę czysty, ale mimo to byłem dość często kontrolowany. Komisja przyjeżdżała do mnie do domu, kontrolowano mnie na zawodach, na które przyjeżdżałem tylko w roli widza, nawet na lokalnej uczelni, gdzie chodziłem na zajęcia. Miedzy nami mówiąc, jasne jest, że nie były to testy losowe, ale nie przeszkadzało mi to, bo naprawdę nie miałem nic do ukrycia i przeszedłem wszystkie takie testy. W tym czasie wygrałem tamtejsze mistrzostwa kraju i świata, cały czas będąc czystym. Ludzie często mnie pytali jak przejść test, a ja odpowiadałem: „Nie bierz nic zakazanego!” Albo jeszcze lepiej, pytali ile czasu upłynęło od ostatniego stosowania sterydów, że tak dobrze przechodzę testy. Moja odpowiedź brzmiała: „Około 3 lata”. Zmierzam do tego, że publiczność nigdy nie zwracała uwagi, w jakiej federacji aktualnie startuję. Publiczności chodziło tylko o to, by zobaczyć jak wielkie ciężary idą w górę. Widzów nie obchodziło, czy robię to na czysto czy nie.
Kilka lat temu istniała zawodowa federacja trójbojowa o nazwie WPO od World Powerlifting Federation, w której nie przeprowadzano testów antydopingowych. Tam właśnie padały największe wyniki i to ta federacja organizowała największe pokazy trójbojowe na Arnold Classic. Przed drzwiami ustawiała się długa na milę kolejka osób czekających na okazję, by się dostać na salę i obejrzeć tych najsilniejszych na świecie świrów dźwigających olbrzymie ciężary. Z nieznanych mi przyczyn WPO zmieniła status i zaczęła przeprowadzać badania antydopingowe. Imprezy natychmiast zaczęły robić się mniejsze, bo i wyniki osiągane na czysto były niższe, a to spowodowało odpływ widowni. Oczywiście to się przełożyło na spadek przychodów, a nauczyliśmy się wtedy, że jeśli ludzie płacą za bilety, to chcą oglądać najlepszych z najlepszych!
Spójrzmy na to jeszcze z innej perspektywy… Kilka lat temu przygotowywałem pewnego zawodnika u siebie na siłowni, trenującego do Arnold Classic Qualifier, które zresztą wygrał w kategorii do 89 kg. Wynik całkowity miał bodajże 957 kg przy wadze wynoszącej 89 kg i przechwalał się, że jest całkowicie czysty. Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, to siadał 377,39 kg, wyciskał 229,97 kg, a w martwym podnosił 349,72 kg, co razem daje 957,07 kg. Później wyznał mi, że przez cały ten czas brał prohormon 1AD w ilości około 20 tabletek dziennie. Był więc czysty czy nie? Choć stosowany przez niego środek był legalny i ogólnie dostępny, to przecież ciągle używał czegoś, co zwiększało jego siłę. Jednak to i tak były zawody bez kontroli, więc nie miało szczególnego znaczenia, co brał.
Wróćmy teraz do tematu głównego… hormonalnej terapii zastępczej i jej prawdziwego, medycznego zastosowania. Jeśli jesteś mężczyzną po trzydziestce i odczuwasz wypisane poniżej symptomy, to prawdopodobnie masz zbyt niski poziom hormonów. Objawia się on między innymi: niskim lub żadnym popędem seksualnym, nocnym poceniem, niskim poziomem energii, utratą apetytu, utratą jędrności mięśni i zwiększonym odkładaniem tłuszczu. Powiedzmy, że idziesz z tymi objawami do światłego lekarza, który zapisuje ci 250 mg HCG, a 48 godzin później bierzesz 75 mg wstrzykiwanego testosteronu. Ponadto, codziennie przyjmujesz 2 IU HGH. Kolejną sprawą jest pół tabletki anastrozolu (bloker estrogenów), stosowane co drugi dzień. Codziennie też zażywasz zupełnie legalny i dostępny bez recepty suplement zawierający DHEA, a na koniec po pół tabletki Avodartu, branego w poniedziałki, środy i piątki jako bloker DHT.
Przy pomocy badania krwi twój lekarz sprawdza, czy poziom hormonów wrócił już do normy (normy dla jurnego trzydziestolatka) i otrzymujesz wszystkie te leki z przepisu lekarza w uzasadnionym przypadku. Załóżmy, że po miesiącu takiej terapii czujesz się już normalnie. Jeśli przez przypadek przed kuracją byłeś zawodowym sportowcem w federacji, która nakazuje kontrole antydopingowe, to nie przejdziesz takiej kontroli mimo tego, że twoja kuracja była całkowicie legalna, a dawki o wiele niższe od tych, które stosują dzisiejsi sportowcy. A przecież niektóre z tych hormonów są wykorzystywane w leczeniu pacjentów dotkniętych chorobami wywołującymi zanikanie mięśni, takimi jak nowotwory czy AIDS. Szaleństwo, prawda?
Na początku mojej kariery, jeszcze jako młody trójboista byłem na jednym z pierwszych spotkań poświęconych kontrolom antydopingowym i pamiętam jak pewien słynny lekarz/sportowiec wykrzyknął „Te leki są zbawieniem ludzkości!”
Zawody Powerstation PRO-Am organizowane przez Southern Powerlifting Federation
Gdy zaczynałem startować w trójboju, w Stanach istniały tylko trzy federacje. Pierwszą, w ramach której startowałem była AUU, co jest skrótem od Amateur Athletic Union. Kolejną była USPF, czyli United States Powerlifting Federation. Międzynarodową, czy też światową, organizacją była IPF – International Powerlifting Federation. W tamtych czasach, aby znaleźć się w reprezentacji USA na Mistrzostwa Świata organizowane przez IPF, należało wygrać Mistrzostwa USA organizowane przez USPF. Od tego czasu jednak liczba federacji w trójboju znacznie się zwiększyła i w tej chwili jest ich nieco ponad 25. Osobiście startowałem w ramach ośmiu federacji, a obecnie startuję w SPF.
Aby zaznaczyć swoją obecność w tym sporcie zawodnik musi albo startować w ramach wielu różnych federacji organizujących zawody w jego okolicy albo też, jeśli go na to stać, jeździć po całym kraju biorąc udział w zawodach organizowanych przez wybraną federację. W każdej federacji panują inne reguły. Niektóre zezwalają na stosowanie sprzętu, inne nie. Niektóre dopuszczają sprzęt wielowarstwowy, inne tylko jednowarstwowy. Niektóre robię testy antydopingowe, a inne nie. Niektóre twierdzą, że robią, a nie robią i tak dalej.
Wiele osób nie rozumie, czemu tak gorąco wspieram SPF − Southern Powerlifting Federation. Sześć lat temu na zawodach Alabama State poznałem współtwórcę, prezesa i właściciela SPF Jesse’go Rogersa. Najbardziej przyciągnęło mnie do niego to, że obaj odczuwamy tę samą miłość do trójboju, bez ego i polityki. Jesse staje na głowie, by pomóc zawodnikowi wydobyć z siebie to, co najlepsze. Urządza rocznie około 30 zawodów, a uczestniczy w dwukrotnie większej ich liczbie na terenie całego kraju. Najczęściej Jesse przywozi swój własny sprzęt i sam prowadzi zawody. Nie jest też łasy na pieniądze. Na każdych zawodach opłaca pomocników i daje dobre nagrody w wielu kategoriach wagowych. Gdy się spotkaliśmy powiedziałem, że pomogę rozrosnąć się jego federacji, a teraz w SPF startują najsilniejsi zawodnicy na świecie! Widziałem niejednokrotnie jak Jesse przeznaczał na nagrody nie tylko tysiące dolarów, ale także sprzęt, w tym monolity, ławki Forza i drogie, profesjonalne sztangi. Bardzo często na swych zawodach Jesse wciela się w spikera, sędziego, asekurującego, ładującego, a nawet trenera. Jest dla tego sportu najhojniejszą osobą, jaką poznałem przez 31 lat okrążania świata w pogoni za ciężarami.
Louie Simmons jest właścicielem i trenerem Westside Barbell Team z Columbus w stanie Ohio, który obecnie sponsorowany jest przez firmę Musclepharm.
Louie jest również szeroko znany, jako jeden z najlepszych specjalistów od sportów siłowych, zaś jego podopieczni są tego najlepszym dowodem. Louie jest moim przyjacielem od kiedy zacząłem startować jako nastolatek, darzę go ogromnym szacunkiem. W dniach 20–22 sierpnia był gospodarzem Powerstation Pro-AM w Cincinnati w stanie Ohio. Zawody firmowała federacja SPF, a ja, Jesse i nasz przyjaciel Wade Johnson sędziowaliśmy większość bojów. Mój przyjaciel Scott Depanfilis, właściciel Bodytech USA (portal internetowy poświęcony sportom siłowym) przyleciał, aby zrobić relację z tych zawodów i być świadkiem jednych z najcięższych bojów w historii trójboju.
Amatorzy startowali w piątek, zaś zawodowcy w sobotę i niedzielę. Nie waham się użyć stwierdzenia, że wymienieni niżej zawodnicy należą do najsilniejszych na świecie! Shawn Frankl z B.I.G. Iron Gym jest ewidentnie najsilniejszym trójboistą świata w przeliczeniu kg obciążenia na kg wagi z wynikami 480,81 kg w przysiadzie, 396,89 kg w wyciskaniu i 353,80 kg w martwym ciągu, co razem daje niesamowite 1231,50 kg przy wadze zaledwie 97,98 kg!!!
Drugi był Dave Hoff z Westside Barbell z 487,61 kg w przysiadzie, 390,09 kg w wyciskaniu oraz 369,68 kg w martwym ciągu, co daje razem 1 247,38 kg przy wadze zaledwie 109,77 kg!!!
Chuck Vogelpohl (niegdyś z Westside) był najlepszy w przysiadzie z wynikiem 532,97 kg przy wadze 115,67 kg.
Laura Phelps-Sweatt miała kiepski dzień, jeśli chodzi o przysiad, ale i tak dała radę siąść z 317,51 kg, by potem wyśrubować własny rekord w wyciskaniu do nieprawdopodobnych 231,33 kg przy wadze zaledwie 74,84 kg!
Tak prezentują się wyniki:
Imię Nazwisko - Wiek - Klasa wagowa - Przysiad - Ławka – Martwy ciąg - Wynik ogółem
Shawn Frankl - 33 - 99,79 kg - 480,81 kg - 396,89 kg - 353,80 kg - 1231,50 kg
Dave Hoff - 22 - 124,74 kg - 487,61 kg - 390,09 kg - 369,68 kg - 1247,38 kg
Chuck Vogelpohl - 45 - 124,74 kg - 532,97 kg - 276,69 kg - 362,87 kg - 1172,54 kg
AJ Roberts - 25 - 139,71 kg - 498,95 kg - 349,27 kg - 353,80 kg - 1202,02 kg
Paul Childress - 39 - waga superciężka - 505,76 kg - 333,39 kg - 349,27 kg - 1188,41 kg
Laura Phelps – 30 - 74,84 kg - 317,51 kg - 231,33 kg - 247,21 kg - 796,05 kg
Na tym spotkaniu Rick Hussey (właściciel i trener BIG Iron Gym z Omaha w stanie Nebraska) i Louie Simmons (właściciel i trener Westside Barbell z Columbus w stanie Ohio) ogłosili, że Southern Powerlifting Federation będzie dla ich klubów federacją numer 1!!!
SPF TO JEDYNA FEDERACJA NAPRAWDĘ TWORZONA PRZEZ TRÓJBOISTÓW I DLA TRÓJBOISTÓW!
SĘDZIOWIE SĄ UCZCIWI I POMOCNI!
Jeśli twoje podejście zostanie zaliczone, to znaczy że na to zasłużyłeś. Jeśli nie, sędziowie wytłumaczą ci, co poszło nie tak. Naszym celem jest zachęcanie ludzi do startów, a nie odstręczanie jak ma to miejsce w innych federacjach!!!
W kolejnych wydaniach „Muscular Development” możecie spodziewać się wywiadów z niektórymi z tych wspaniałych przedstawicieli sportów siłowych.
Wasz w sile,
Joe „THE LAD” Ladnier
A.K.A
The Mississippi Monster
Życie po trójboju i przygody z sędziami
Ciężary zacząłem dźwigać w wieku 15 lat, w czasie, gdy moi rodzice byli w trakcie rozwodu. Jestem zupełnie samodzielny odkąd skończyłem 16 lat. Rodzinę zastąpiła mi siłownia i partnerzy treningowi. Walka z dużymi ciężarami stała się dla mnie terapią. Starty w zawodach były celem mojego życia. Po 30 latach można to chyba nazwać ciężką obsesją. Czasami naprawdę czułem się źle dopóki nie podniosłem czegoś ciężkiego.
W wieku 18 lat zatrudniłem się w stoczni, w której pracował mój ojciec. Rok później powiedziałem mu, że muszę podążać za swym trójbojowym marzeniem. Od tego czasu jeżdżę po świecie, startuję, biorę udział w seminariach i pokazach. Mam na całym świecie wielu, wielu przyjaciół i fanów. Po dwóch małżeństwach, mając już trójkę dzieci, poznałem i poślubiłem swą bratnią duszę, Lori. Wszystko robimy razem. Nigdy wcześniej nie spotkałem nikogo, z kim miałbym tak wiele wspólnego. Zacząłem nawet myśleć o przyszłości bez trójboju. Może to oznaka dojrzewania, ponieważ nie da się ukryć, że większość trójboistów to, niezależnie od wieku, wielkie, silne dzieciaki. Zanim spotkałem Lori, żyłem chwilą i nie przejmowałem się jutrem. Teraz znów pracuję w stoczni, 29 lat po tym jak zatrudniłem się tu po raz pierwszy, tyle, że teraz jestem już usatysfakcjonowany tym, co osiągnąłem w trójboju i mogę skoncentrować się na domu i rodzinie. Najważniejszym i momentami dnia są dla mnie chwile spędzane z Lori. Po tych wszystkich latach na pomoście moje ciało ma już dość. Ostatnio dowiedziałem się, że mój prawy pierścień rotatorów jest w 80% zużyty i wymaga interwencji chirurga. Tak więc przez ostatni rok całkowicie odmieniłem swoje życie. Lori uwielbia aeroby, więc przez ostatnie kilka miesięcy zrzuciłem 13 kg – zacząłem biegać i uprawiać aeroby razem z nią. Kontuzja zmusiła mnie do zmniejszenia obciążeń, wiec trening siłowy także robimy razem. Stosuję teraz bardzo małe ciężary i dużą liczbę powtórzeń w serii, czasem dochodzącą nawet do 50. W tej chwili ważę ok. 100 kg i planuję zejść poniżej 90.
Nasze wspólne życie naprawdę nam się podoba. Nasze dzieci są już dorosłe i mają swoje życie. Razem mamy piątkę dzieci, wśród których najmłodszy jest mój syn, który ma 18 lat i właśnie zaczął naukę w koledżu. W tygodniu normalnie pracujemy, a wieczorami oboje trenujemy naszych klientów. Cały czas staramy się być aktywni i w większość weekendów podróżujemy. Ponieważ nie będę już startował, jeżdżę po całym kraju na zawody, jako sędzia. Lori zaś jeździ ze mną i ponownie koncentruje się na swej karierze modelki.
Na początku lata Lori zdecydowała się poważniej podejść do treningu i diety, by po raz drugi wystąpić na zawodach w fitness sylwetkowym pod koniec lata.
Zanim jednak opowiem o jej przygotowaniach, pozwólcie, że powiem wam o moich doświadczeniach ze światkiem kulturystycznym. Przejście ze szczytów trójboju do amatorskiej kulturystyki było dla mnie bardzo upokarzającym doświadczeniem. Wiem, że w Europie macie organizacje NABBA, o której jednak nie wiem nic więcej poza tym, że wielu doskonałych kulturystów niezadowolonych z działania NPC przeszło właśnie do NABBA. Tu, w USA, aby zostać zawodowcem i startować w ramach IFBB, należy najpierw wygrać zawody NPC na poziomie krajowym. Przez lata ciężkich treningów dorobiłem się sporych mięśni, co wydawałoby się, powinno być plusem w kulturystyce… Ale niestety, w kulturystyce, fitness ani nawet teraz w bikini nie ma jasno określonych reguł sędziowania. Wszystko zależy od czyjegoś widzimisię. Dam wam przykład. Przez wiele lat startowałem na szczeblu lokalnym, a przez ostatnie pięć w zawodach rangi Masters Nationals. W mojej okolicy wiele zawodów sędziowanych jest przez sędziów robiących to już ponad 30 lat. Oznacza to, że oceniają mnie ludzie, dla których wzorcem sylwetki byli kulturyści z lat 70. To oraz fakt, że jestem znanym trójboistą, to dwie kłody pod moje nogi i to rzucone, zanim jeszcze w ogóle wyszedłem na scenę. Zabawne jest to, że ci sami ludzie nie mają żadnego problemu z zapraszaniem mnie na swoje zawody na gościnne pozowanie. Mamy tu przewodniczącego lokalnego oddziału NPC, który sędziuje większość konkursów. Zawsze pomaga mu pewne sędziowskie małżeństwo. Nie lubią mnie i dają mi zaniżone oceny. Myślałem, że wina leży po mojej stronie, ale gdy zaczęli też dawać kiepskie noty wszystkim moim klientom, zacząłem przypuszczać, że coś do mnie mają.
Opowiem wam o tym, co spotkało Lori. Któregoś dnia spotkała się z pewnym zawodowcem z IFBB, mieszkającym niedaleko nas, i jego żoną, zawodniczką fitness bardzo wysokiej klasy. Ocenili, że Lori może być gotowa do startu w miesiąc i zasugerowali wzięcie udziału w jakichś lokalnych zawodach. Celowo wybraliśmy zawody z dala od naszego miasta, tak żeby nikt jej tam nie znał. Na nasze nieszczęście w panelu siedziała wspomniana trójka nielubiących mnie sędziów. Po 4 godz. jazdy przybyliśmy na ważenie do World’s Gym w Tuscalusa w stanie Alabama, było około 19.30 w piątek, trzynastego sierpnia (tak wiem, piątek trzynastego). Lori, przy wzroście 157 cm, ważyła 52 kg. Organizator konkursu dał mi przepustkę za kulisy. Nie znałem go, nie prosiłem o wejściówkę, po prostu mi ją dał, ponieważ mnie rozpoznał. Wszedłem więc za kulisy, gdzie niemal nikt nie był wpuszczany ze względu na małą ilość miejsca. Pomogłem Lori oraz kilku innym zawodniczkom. Lori idealnie trafiła z formą i wyglądała fantastycznie! Wystartowała w masters (grupa wiekowa 35–44) oraz w kategorii niskiej fitness sylwetkowego. Podczas kwalifikacji było sporo zamieszania i dlatego nie byliśmy pewni szans Lori na zajęcie dobrego miejsca. A przecież wiadomo, że wynik w takim konkursie zależy przede wszystkim od tego jak wyglądasz na kwalifikacjach, a nie na wieczornym finale.
Podczas ceremonii wręczania nagród okazało się, że Lori zajęła 4. miejsce w obu kategoriach. W momencie ogłoszenia tej informacji, publiczność zaczęła wyć i gwizdać. Przypominam, że specjalnie wybraliśmy miejsce dalekie od rodzinnych stron, tak żeby mieć pewność, że nikt tam nie zna Lori.. Po zawodach poprosiłem Lori, by poszła do sędziów, zobaczyła jak głosowali i spytała o rady. Dwóch sędziów przyznało jej 1. miejsce i bardzo ją chwaliło. Kolejnych dwóch przyznało jej miejsce 2., także ją chwalono. Zgadnijcie jednak kto dał jej 4. miejsce i nie zostawił żadnej opinii…
Lori podeszła do sędziów, którzy dali jej 4. miejsce. Jednym z nich był miejscowy działacz NPC, przewodniczący komisji stanowej. Nie potrafił sobie przypomnieć, a notatek żadnych nie zrobił. To samo miała do powiedzenia wspomniana już sędziowska para. Gdy Lori spytała sędzinę o opinię, ona zwyczajnie odwróciła się do niej plecami i po prostu sobie poszła. Tamtego dnia jeszcze wiele osób mówiło nam jak fantastyczni wyglądała Lori i jak haniebnie została potraktowana. Na nieszczęście, wydarzenie to zniechęciło Lori do startów. Niestety nie mogę nic z tym zrobić, mimo że wciąż słyszę narzekania i głosy protestu sportowców z całego Wybrzeża. Poprosiłem nawet przyjaciela, żeby zatrudnił się do sędziowania i potem dostarczył mi swoją kopię karty do głosowania. Powiedział mi potem, że nie wie, na jakiej podstawie sędziowie przyznawali punkty, ponieważ nie ma jasno sprecyzowanych zasad. Nawet tańce towarzyskie, zawody cheerleaderek oraz konkursy piękności, wszystkie one mają jasno określone kryteria oceny, do których co chwila zwracają się sędziowie. Jednak inaczej jest w kulturystyce, fitness sylwetkowym i fitness gimnastycznym. Tam ocena jest uzależniona od czyjejś chwilowej zachcianki, od tego czy cię lubi czy też nie. Mogę wam jednak obiecać, że już nigdy żadne z nas nie weźmie udziału w zawodach, z którymi w jakikolwiek związany będzie ktoś z tej trójki.
Naprawdę nie jest moim celem zniechęcenie kogoś do startowania. Staram się wam tylko pokazać, jak w świat ocen wchodzi polityka. Trzeba bardzo ostrożnie dobierać sobie starty. Popytajcie o ocenianie z poprzednich lat, zanim postanowicie startować. Jeśli usłyszycie plotki, że sędzia X jest nieuczciwy, zaś sędzia Y faworyzuje pewnych zawodników, to po prostu nie startujcie, żeby się nie zawieść. Jeśli wiecie, że w panelu zasiadają sędziowie, którzy trenują i wystawiają zawodników do tego konkretnego startu i układają im diety, to pamiętajcie, że 9 na 10 będzie dawało swoim podopiecznym wyższe wyniki lub nawet forsowało ich zwycięstwo. Nawet wtedy, gdy w oczywisty sposób nie zasłużyli na nie.
Kilku moich znajomych zrobiło wszystko według tej instrukcji i dobrze na tym wyszli. Zatrudnij jakiegoś zawodowca IFBB, który rozpisze dietę, suplementację, treningi, a nawet zasugeruje, gdzie startować (czyli tam, gdzie nasz zawodowiec ma największe wpływy). Wymaga to jednak zasobnej kieszeni, ale nagrodą jest karta zawodowca. Panie startujące w fitness sylwetkowym będą potrzebowały stosownego stroju (w przypadku Lori za 500 USD) a także specjalnej diety, która u Lori kosztowała około 85 USD tygodniowo. Potrzebować będziecie najciemniejszy bronzer, profesjonalny kosztuje 50–150 USD. Do tego dochodzą koszta siłowni, fryzury, paznokci, makijażu, nie mówiąc nawet o opłatach wstępnym i za przyjęcie do każdej z kategorii. Wszystko to jest ceną za szansę na wygranie plastikowego pucharu za 10 USD. Albo, jeśli masz pecha, możesz trafić na takich sędziów jak Lori i po wykonaniu wszystkiego, co wymieniłem możesz zostać umieszczony na ostatnim miejscu i tak samo jak my potwornie zniechęcony do ewentualnych dalszych startów.
Podkreślam jeszcze raz, róbcie to dla siebie, nie przejmując się ocenami sędziów i tym, jakie miejsce zajmiecie na podium.
Przede wszystkim chciałbym zacząć od złożenia moim polskim fanom wyrazów współczucia z powodu niedawnej katastrofy lotniczej, w której zginął prezydent kraju i wielu ważnych urzędników państwowych. Przez ostatnie 6 lat byłem w Polsce 5 razy i za każdym razem dowiaduję się więcej na temat waszej historii i kultury.
Mam wiele szacunku dla waszego instynktu przetrwania i zrozumienia, skąd bierze się wewnętrzna siła… Nie dziwię się, że właśnie z Polski pochodzi najsilniejszy człowiek świata!
W ostatnich odcinkach mojego cyklu pisałem o stosowaniu taśm i wykorzystywaniu większych niż zwykle ciężarów do trenowania centralnego układu nerwowego. Mówiąc prosto, miało to pozwolić ciału poczuć większe ciężary.
W niniejszym artykule zajmę się omówieniem zastosowania taśm przy wykonywaniu przysiadów. Jeśli kiedykolwiek robiłeś ciężkie siady, to niewątpliwie pamiętasz to uczucie, gdy podnosiłeś ze stojaka swój ciężar maksymalny. Ponieważ jesteśmy ludźmi, a nie maszynami, ważne jest, by trenować zależnie od tego jak się czujesz. Gdy trenuję kogoś, zawsze po boju pytam, „jak się z tym czułeś?”. To pytanie wymagające bardzo szczerej odpowiedzi z bardzo wielu powodów. Po pierwsze, by zapobiec kontuzji. Gdy nie czujesz siły, nie rzucasz się na ciężary. Odnosi się to zarówno do sfery fizycznej, jak i psychicznej. Przez lata treningów sporo się na ten temat nauczyłem, odnosząc przy okazji kilka ciężkich kontuzji.
Oto kilka przykładów. Jeśli myślami jesteś gdzie indziej i nie jesteś skoncentrowany, powinieneś sobie odpuścić duże ciężary. Jeśli ciężar wydaje ci się większy niż zwykle, a twoje ciało jest obolałe, wyluzuj i tego dnia zastosuj mniejsze ciężary i większą liczbę powtórzeń. Trening przeciążający może pomóc twojemu organizmowi w przystosowaniu się do większych ciężarów i sprawi, że ciężar maksymalny nie będzie wydawał się aż tak ciężki. Pod tym względem taśmy mogą odegrać w treningu przysiadów kluczową rolę. Mogą pozwolić ci poczuć na plecach ciężar większy niż normalnie, pomagając osiągnąć cel w postaci wykonania przysiadu z tym ciężarem na koniec cyklu treningowego, ale już bez taśm. Mogą też pomóc pokonać zastój i dopracować technikę.
W erze wszędobylskiego fitness „trójbój” i „boje siłowe” to tak niemile widziane słowa, że postanowiłem je tu zastąpić zwrotem „ćwiczenia wielostawowe”. Zacznijmy od rozwoju nóg. Jeśli chodzi o rozwój siły i rozmiarów nóg, nic nie pobije tradycyjnych przysiadów ze sztangą. Ale przysiady to bardzo szeroki termin, możecie przecież wypróbować różne ich wariacje, takie jak:
Przysiady w postawie szerokiej – pamiętajcie, by palce skierować na zewnątrz, przysiadać na piętach, obrócić kolana na zewnątrz, zjechać tyłkiem do samego dna i z całych sił eksplodować w górę, gwałtownie wybijając biodra do przodu. Szerokie siady są coraz popularniejsze wśród zawodników startujących w sprzęcie, ponieważ pozwala na bardzo niskie zejście i pełne wykorzystanie wsparcia kostiumu. To ćwiczenie doskonale działa na wewnętrzną część ud.
Przysiady w postawie wąskiej – stosujesz te same wskazówki tylko, że stopy masz rozstawione na szerokość barków. Początek ruchu to opuszczanie bioder w tył przy jednoczesnym siadaniu. Golenie trzymasz prosto zaś w miarę pogłębiania przysiadu rozkładaj kolana na zewnątrz. Im głębszy przysiad, niezależnie od postawy, tym lepsza aktywacja bioder, pośladków i dwugłowych uda.
Przysiady ze sztangą z przodu – Bardzo niewiele osób potrafi poprawnie wykonywać takie przysiady poprawnie. Nie ważne jest tu rozstawienie stóp, przysiad to wciąż przysiad tylko, że sztangę trzymasz na przednim aktonie mięśni naramiennych. Wspaniale angażują przód mięśni czworogłowych a zwłaszcza tę „łezkę” przy kolanie. Aby poczuć takie przysiady nie trzeba wielkich ciężarów.
Przysiady jednonóż lub wykroki – To jest dopiero izolacja!!! Można je robić w miejscu lub chodząc/ Można je robić z hantlami przy boku lub sztangą na plecach/barkach. Wersja stacjonarna wymaga stanięcia z jedną nogą z przodu. Z tej pozycji schodzisz jak najniżej, docelowo dotykając kolanem do podłoża i prostując się bez całkowitego blokowania kolana. W wersji chodzonej po prostu robisz długo Krk i schodzisz kolanem do samej ziemi, po czym prostując się kończysz krok. To ćwiczenie wykonane na zakończenie dobrego treningu nóg po prostu usmaży twoje dwójki i czwórki. Jeśli pragniesz odmiany, możesz też zacząć od nich trening. Z małymi ciężarami, wykroki stanowią wspaniałą rozgrzewkę.
Wykroki boczne – jak wyżej, tylko że krok robisz w bok.
Przysiady ze skrzynią – Jedno z moich ulubionych ćwiczeń na nogi. Można je robić nawet ze znacznymi ciężarami, stanowią dobrą szkołę właściwej techniki i przyzwyczają do schodzenia poniżej linii równoległej. Zasadniczo trzymaj się wskazówek dla normalnych przysiadów jednak za sobą musisz ustawić ławkę lub jakąś skrzynkę, upewniając się, że siadając na niej linia twoich ud będzie poniżej linii równoległej do podłoża. Gdy usiądziesz, niemal cały nacisk przechodzi z twoich nóg na skrzynkę. Wstając wybij się z bioder.
Przysiady z taśmami – Spore gumowe taśmy przyczepione do każdego z końców sztangi i przygniecione hantlami lub nawet stojakami. Ćwiczenie to pozwala ci odczuć większy ciężar w górnej części powtórzenia oraz pracować nad mniejszymi mięśniami stabilizującymi. Przy zastosowaniu odpowiednich taśm, stukilowa sztanga może stawiać opór jak 180 kg i to przy zachowaniu odpowiedniego napięcia, czyli że w górnej części ruchu jest ciężej niż w dolnej.
Odwrotne siady z taśmami – Kolejne z moich ulubionych ćwiczeń! Wymaga stojaka lub klatki z górną krawędzią. Umieszczasz na niej sztangę, do której końców przywiązujesz taśmy. Potem przywiązujesz do tych taśm sztangę, z którą będziesz robić przysiad. To doskonałe ćwiczenie na centralny układ nerwowy. Zależnie od ilości zastosowanych taśm, możesz na sztangę założyć nawet tyle samo ciężaru ile do przysiadu w kostiumie!!!
Przysiady z łańcuchami – Kolejna metoda pozwalająca odczuwać większy ciężar w górnej części powtórzenia niż w dolnej, gdzie niebezpieczeństwo jest większe nazywamy to treningiem CNS (od central nervous system – centralny układ nerwowy – łańcuchami przyp. tłum.). Wieszasz ciężkie łańcuchy na końcach sztangi, tak że gdy się opuszczasz ze sztangą kolejne ogniwa opierają się na podłodze, zmniejszając obciążenie. Powiedzmy, że nałożysz na każdy koniec sztangi po łańcuchu o wadze 25 kg i cztery talerze na stronę. W najniższym punkcie będziesz miał obciążenie rzędu 180 kg, w najwyższym 230 kg…
Przejdźmy teraz do najpopularniejszego i najfajniejszego ćwiczenia na klatkę piersiową – wyciskania na ławce płaskiej. Wyciskanie możesz wykonywać różną szerokością chwytu na gryfie, co przekłada się na obszar klatki piersiowej, który jest stymulowany najmocniej. W większości przypadków szerszy chwyt pozwala na zastosowanie większych ciężarów, szczególnie jeśli używasz nowoczesnych koszul do wyciskania. Przy chwycie wąskim nie ma praktycznie szansy dotknąć klatki piersiowej, zwłaszcza w koszuli. Ugięcie nóg pod siebie wykrzywia plecy w łuk a ciało przy zastosowaniu tej techniki działa jak sprężyna. Umieszczenie stóp na ławce, płaskie ułożenie pleców całkowicie izoluje klatkę piersiową podczas ćwiczenia. Stosując tą drugą technikę znacznie ograniczysz maksymalne wykorzystywane ciężary.
W tym roku, w grudniu, minie trzydziesty pierwszy rok mojej przygody z trójbojem siłowym!
Tak daleko, jak tylko mogę sięgnąć pamięcią, ludzie zawsze pytali mnie, jakich rodzajów suplementów używałem, żeby stać się tak silnym. Pamiętam, że za każdym razem odpowiadałem − dużo jadłem. I tak było. To jedna z kilku rzeczy, których nauczyła mnie moja matka, gdy dorastałem. Zawsze powtarzała, że jeżeli chcę mieć wielkie mięśnie, muszę zjeść wszystko, co mam na talerzu, i upewniała się, że tak zrobiłem. Nie wypuszczała mnie od stołu, dopóki nie wciągnąłem wszystkiego, co stało przede mną. Pamiętam, jak raz miałem na talerzu sałatkę z rzepy. Już na samą myśl o jej zjedzeniu robiło mi się niedobrze, mimo to matka trzymała mnie przy stole tak długo, aż zjadłem wszystko. Dlatego od momentu, gdy zacząłem dźwigać ciężary w kategorii wagowej do 75 kg, jedzenie zawsze odgrywało ważną rolę w budowaniu mojej siły. W wieku 16 lat udzielałem wywiadów gazetom, w których opowiadałem, jak ściśle muszę przestrzegać diety, żeby utrzymać się w swojej kategorii wagowej − wciąż mam te wycinki. Jeden z nich pochodzi z czasów przygotowań do mojego pierwszego zwycięstwa w mistrzostwach kraju. Powiedziałem w nim, że dzisiaj zjadłem tylko brzoskwinię, a jutro zjem filiżankę szpinaku i filiżankę tuńczyka. Wyjeżdżając na te zawody, ważyłem dobre 79 kg i musiałem praktycznie głodzić się i odwadniać, żeby zbić wagę do 75 kg i zmieścić się w limicie. Wtedy ważenie odbywało się rano, zaraz przed podejściem pod ciężar, i pamiętam, że czułem się wtedy jak zbity pies od diety i sauny, dzięki której pozbywałem się wody.
Wygrałem w swojej kategorii i zdobyłem tytuł najlepszego zawodnika, jednak moje wyniki znacznie różniły się od tych przewidywanych. Podczas treningu przysiadałem z 270 kg, wyciskałem 174 kg, a w martwym brałem 225 kg. No ale wtedy ważyłem 79 kg. Ekstremalna dieta i techniki odwadniające, przez które przechodziłem na dwa dni przed zawodami, zmieniły poziom mojej siły. W pierwszym podejściu przysiadłem z 235 kg. Na ławce wziąłem około 164 kg, a wtedy mój trener i partner treningowy w jednej osobie oszukał mnie i sprawił, że pobiłem swój rekord życiowy. Nałożono mi ciężar, a on poinformował mnie, że już wcześniej dawałem sobie z nim radę. Pomyślałem wtedy, że to nie będzie znowu takie trudne, skoro już raz to zrobiłem. Kiedy oznajmiono mi, że pobiłem swój rekord życiowy o 10 kg, oszalałem. Nie miałem pojęcia, że przypadkowo odkryłem coś, co nazywamy dietą anaboliczną.
Od tamtego czasu udowodniono, że podczas ekstremalnych diet organizm zaczyna się wyłączać w sposób, który nie pozwala mu na zużywanie zbyt dużej ilości energii na raz. Jednak, kiedy zaczynamy znowu jeść normalnie, odczuwamy nagły przypływ siły, spowodowany wszystkimi tymi witaminami, składnikami odżywczymi, węglowodanami, tłuszczami i białkiem, których wcześniej nam brakowało. Myślę, że to właśnie w tamtym okresie po raz pierwszy zacząłem czytać w magazynach o suplementach witaminowych pomagających zwiększyć poziom siły. Było to za czasów pewnego rosyjskiego siłacza, który pobił na olimpiadzie bardzo dużo rekordów. Pamiętam, że prasa podawała wtedy, iż Rosjanie stosowali dużo pangamianu wapnia (witamina B15) w celu promowania przyrostów siły. Miejscowy aptekarz powiedział mi, żebym zaczął to stosować, ale w dawce 2−3 krotnie większej od zalecanej. Siła podskoczyła mi jak szalona! Jednak wtedy przechodziłem również okres dojrzewania, a jest to czas, w którym następuje największy wzrost poziomu hormonów anabolicznych w organizmie mężczyzny… Pamiętam, że miesięczny zapas witaminy B15 pochłaniałem w tydzień, ponieważ brałem jej aż 10 tabletek dziennie.
Muscular Development |
Główne działy na stronie |
Twoje konto |
Linki |