W ostatnim odcinku „Bez soku” przedstawiłem czytelnikom moje „Dziesięć przykazań naturalnej kulturystyki” i omówiłem konieczność BYCIA KONSEKWENTNYM. W tym miesiącu chciałbym porozmawiać o innym ważnym elemencie mentalności zorientowanej na sukces i efektywność – POZYTYWNYM NASTAWIENIU.
Pozytywne nastawienie do wszystkich aspektów życia zawsze leży w twoim najlepszym interesie, a jest szczególnie istotne podczas każdego z twoich treningów. Musisz nauczyć się podchodzić do treningu z niesłabnącym podekscytowaniem i entuzjazmem, eliminując wszystkie wątpliwości i negatywne myśli jeszcze zanim przekroczysz próg siłowni. Nawet nie dotykaj ciężarów, zanim jasno sobie nie wyobrazisz potężnej pompy, którą zaraz wywołasz, i satysfakcji, którą będziesz czuł, kiedy twoja skóra będzie się rozciągać jakby miała pęknąć. Rozkoszuj się faktem, że dzięki każdemu treningowi jesteś o krok bliżej swego celu, a każde powtórzenie dosłownie nakazuje twoim mięśniom, żeby stawały się większe, twardsze i silniejsze. Oczekuj tego, że dzisiejszy trening będzie znacznie bardziej produktywny niż wczorajszy. Wiedz, że nigdy nie czułeś takiej lekkości podnoszonych ciężarów. Zobacz oczami wyobraźni, że każdy ruch wykonujesz bez skazy i z drobiazgową precyzją. Poddaj się bólowi, który zaraz sobie sprawisz, będąc w pełni świadomym, że niewielu ludzi ma dyscyplinę, poświęcenie czy charakter, aby dążyć do celu w taki sposób jak ty. Kulturystyka to twoja pasja i kochasz to! Dzisiaj będziesz miał najlepszy trening swojego życia… I nic na tym świecie nie jest w stanie cię powstrzymać. Jestem o tym przekonany!
Bardzo się cieszę, że prowadzisz ten dział. Moje pytanie dotyczy ostatniego tygodnia przygotowań przed zawodami. W zeszłym roku podszedłem do nich po raz pierwszy na czysto i wszystko szło świetnie aż do paru ostatnich dni. W sobotę przed zawodami wyglądałem świetnie, ale już w dniu konkursu wcale tak nie było. Mój trener kazał mi zrezygnować całkowicie z węglowodanów w niedzielę, poniedziałek i wtorek, a potem ładować je (cztery gramy na kilogram masy ciała) w środę, czwartek i piątek. W środę wypiłem siedem i pół litra wody, następnego dnia prawie cztery, a kolejnego nic nie piłem. Przez te trzy dni nie spożywałem też sodu. Skończyło się to tak, że byłem płaski i wcale nie miałem pełnego wyglądu pomimo dodatkowych węgli. Nie byłem też wystarczająco pocięty. Co się stało?
O. Wierz mi lub nie, ale ludzie ciągle zadają mi takie pytania, a kiedy się tak dzieje, kręcę tylko ze zdumieniem głową. Zastanów się nad tym przez chwilę… Wyglądałeś świetnie tydzień przed zawodami, a potem w ciągu tygodnia straciłeś formę? Jeśli wyglądałeś wcześniej tak dobrze, to dlaczego podczas ostatnich dni radykalnie zmieniłeś plan treningowy i dietetyczny? To jeden z największych błędów, jakie naturalni kulturyści popełniają, przygotowując się do zawodów. Kiedy ludzie zrozumieją, że nie ma magicznych sztuczek, które radykalnie poprawiają budowę fizyczną w ciągu paru ostatnich dni? Wszystkie te radykalne techniki obcinania i ładowania to ryzykowna sprawa, która najczęściej kończy się tak, że zawodnik robi się płaski albo zalany. Prawda jest taka: jeśli jesteś w dobrej formie i ładnie odrobiłeś pracę domową, to ostatni tydzień powinieneś wykorzystać jedynie na lekki tuning… To znaczy zgubić trochę wody podskórnej i delikatnie wypełnić komórki mięśniowe glikogenem. Nie jestem w stanie podać ci dokładnej rozpiski zajęć na ostatni tydzień przed zawodami, jeśli nie pracowałem z tobą podczas całych przygotowań. Podam ci jednak ogólny zarys tego, co mógłbym zalecić. Do soboty włącznie (tydzień przed zawodami) przestrzegaj swojego normalnego planu treningowego i dietetycznego. Niedzielę zafunduj sobie wolną od ciężarów, ale zrób aeroby i przyjmij porcję makroelementów właściwą dla dnia wolnego. W poniedziałek i wtorek jedz jak w normalne dni treningowe, ale podziel ciało na dwie połowy – w poniedziałek zrób trening jednej, we wtorek drugiej. Zwiększ jednak całkowitą objętość wszystkich serii o około 50 procent i upewnij się, że w każdej serii wykonujesz po 15-20 powtórzeń. A zatem, jeśli normalnie robisz podczas treningu dwadzieścia serii, to zwiększ tę liczbę do około trzydziestu. Jest to bezpieczniejszy i skuteczniejszy sposób na pozbycie się zapasów glikogenu niż radykalne obcinanie węgli, co często powoduje, że twój i tak wycieńczony organizm pogrąża się w stanie, z którego ciężko mu powrócić do dobrej formy zaledwie parę dni później. Od środy do piątku nie przerzucaj ciężarów, ale poćwicz obowiązkowe pozy i swój program, aby nieco się pomęczyć i zapewnić sobie wytrzymałość i opanowanie potrzebne podczas weryfikacji. W tym punkcie powinieneś być już całkowicie pozbawiony tłuszczu, zatem nie ma potrzeby robić żadnych aerobów. Jeśli chodzi o dietę – skorzystaj z konserwatywnej metody zwiększenia ilości węgli, tak by wypełnić nieco komórki mięśniowe i pozwolić im lepiej wypychać skórę. Największą ilość węglowodanów powinieneś spożyć w środę, ponieważ tego dnia twój organizm będzie najlepiej przygotowany, by odpowiednio i skutecznie je zmagazynować. Polecam podwoić po prostu normalną porcję węgli, jaką zjadasz w nietreningowym dniu. W czwartek obetnij tę ilość o połowę, a w piątek wróć do wartości bazowej. Zatem, innymi słowy, jeśli w poprzednim tygodniu zjadałeś w dni nietreningowe po 100 gramów węglowodanów, to w środę zjedz 200 gramów, w czwartek 150 gramów, a w piątek 100 gramów. Ta „opadająca” metoda zapobiega zalaniu, jednocześnie pozwalając mięśniom nabrać objętości i pełnego wyglądu.
Jeszcze dwie bardzo ważne kwestie: nigdy nie obcinaj spożycia sodu i wody do zera! Przynajmniej niewielka ilość sodu jest potrzebna, aby transportować węglowodany do komórek mięśniowych we właściwy sposób, a bez wody z pewnością staniesz się płaski i możesz mieć problemy ze skurczami. Sugeruję niskie, ale nie zerowe, spożycie sodu podczas ładowania węgli. Oznacza to, że możesz ciągle pić wodę źródlaną zamiast oczyszczonej, która tylko wypłucze minerały z twojego organizmu. Mówiąc o wodzie – najlepszym pomysłem jest wypić w środę tyle co zwykle, w czwartek obciąć tę ilość o połowę i w piątek znowu o połowę. Na tym etapie w organizmie nie pozostanie już woda podskórna, więc to, co wypijesz, albo znajdzie się w komórkach mięśniowych wraz ze spożytymi węglami, albo zostanie wydalone z moczem.
Nawet jeśli nie skorzystasz z moich rad, to pamiętaj o jednym: „Jeśli coś nie jest zepsute, nie naprawiaj tego!”. Jeśli wyglądasz świetnie tydzień przed zawodami, to przez ostatnie parę dni trzymaj się regularnego kursu – ryzykujesz bowiem zmarnowaniem 12-16 tygodni poświęceń i ciężkiej pracy!