Facebook

Subskrybuj RSS

Trening

drukuj Polec Znajomemu

Powrót Rühla - maj 2009

data: 20.04.2009

Kiedy Markus Rühl zszedł ze sceny pod koniec Mr. Olympia 2007, nikt nie wiedział, że podjął decyzję o zakończeniu startów w zawodach. Wkrótce potem „Niemiecki Gigant” ogłosił wszem i wobec, że po 10-letniej karierze opuszcza szranki kulturystów zawodowych. Wiadomość ta została przyjęta ze smutkiem – Rühl zawsze był faworytem publiczności. Przyjmując swoje ulubione pozy: most muscular  i klatka bokiem, ten masywny potwór sprawiał, że widownia szalała – były to pokazy najbardziej okazałej masy mięśniowej jaką kiedykolwiek widział ten sport. Najgorsze w tym odejściu było to, że tak naprawdę nie mieliśmy szansy go pożegnać. Na szczęście Markus zdecydował się na ostatni bis, odbędzie się on w mieście, w którym zawsze najbardziej lubił startować: w Nowym Jorku. Tak, to jedyna i niepowtarzalna okazja, by jeszcze raz zobaczyć jedynego i niepowtarzalnego – Markusa Rühla!
 
RH: Markus, zacznijmy od rozmowy o twoim przejściu na emeryturę po Mr. Olympia 2007. Jak długo rozważałeś możliwość zaprzestania startów w zawodach?


MR: Ta myśl nie dawała mi spokoju od Arnold Classic tego samego roku. 9.miejsce to najgorsza pozycja jaką kiedykolwiek zająłem w tym konkursie – w dwóch poprzednich startach zająłem 3. i 5. miejsce. Zacząłem więc zastanawiać się, czy czasem mój typ sylwetki przestał się po prostu podobać i powinienem odejść, nim zajmę ostatnią pozycję albo stanie się jeszcze coś gorszego.


RH: Podaj nam jeszcze kilka innych powodów swojej decyzji.


MR: W gruncie rzeczy nie chodziło o zajęcie miejsca gorszego niż to, na które liczyłem. Razem z żoną Simone wiele rozmawialiśmy o różnych planach, w których mógłbym wziąć udział, gdy już zakończę starty – nadszedł wtedy czas, by wprowadzić je w życie. Nie dałbym rady zrobić tego dobrze wciąż startując. I tak po roku od porzucenia siłowni wszystko zaczęło iść całkiem nieźle, więc znów miałem więcej czasu na treningi. Już po niedługim czasie zacząłem zastanawiać się nad możliwością wystartowania jeszcze ten jeden, ostatni raz.


RH: Jaki był stosunek Simone do tego pomysłu?


MR: Tak naprawdę to ciężko powiedzieć. Z jednej strony cieszyła się z mojej ekscytacji ponownym występem i wspierała mnie we wszystkim. Simone wie, jak bardzo lubię stać na scenie. Jest jednak również moją żoną i bardzo się o mnie martwi. Niepokoi się o moje zdrowie, o możliwość złapania kontuzji i inne tego typu sprawy. Prawdopodobnie to samo przechodzą żony innych zawodowych sportowców, ale kulturystyka to sport ekstremalny.


RH: Zgadzam się z tym w pełni. Chciałeś ogłosić swoje odejście na Olympii, ale chwilę wcześniej zrobił to Ronnie. Zachowałeś więc milczenie, bo nie chciałeś odwrócić uwagi publiczności od Ronniego? Gdyby Coleman wtedy tego nie zrobił, czy ogłosiłbyś swoje odejście?


MR: Nie, wcale tak nie myślałem. Nie uważam, bym był kimś tak ważnym, że powinienem stanąć przed wszystkimi i ogłosić swoje przejście na emeryturę. Ronnie to ośmiokrotny zdobywca tytułu Mr. Olympia, dlatego jego odejście to sprawa dużo ważniejsza niż moje! Nadal jednak chciałem wyjaśnić moim fanom powody tej decyzji i doszedłem do wniosku, że najlepszym sposobem będzie zamieszczenie pliku wideo na mojej stronie. Oprócz tego nie czuję się zbyt komfortowo przemawiając na żywo do tłumów. Było mi łatwiej zrobić to przez Internet; miałem wtedy pewność, że powiem wszystko, co trzeba.


RH: Każdy chce dojść na szczyt, a przynajmniej tak wysoko, jak tylko jest w stanie. W tym konkursie nie dostałeś się do pierwszej piętnastki. Jakie to było uczucie, zgłasza w sytuacji gdy wiedziałeś, że to ostatnie zawody z jakimi ludzie będą cię kojarzyć? Czy nie dręczyło cię, że spadłeś daleko aż tak poniżej swoich możliwości?


MR: Pewnie, że dręczyło. Na scenie wszyscy chcemy pokazać się w najlepszej formie, a wtedy wcale w niej nie byłem – ani trochę. W tygodniu pomiędzy zawodami w Hiszpanii a Olympią zrobiłem kilka pomyłek, które odbiły się negatywnie zarówno na moich rozmiarach, jak i na rzeźbie. Gdy o tym pomyślę, to chyba zwyczajnie chciałem osiągnąć zbyt wiele i się to na mnie zemściło. Czasem tak bywa, gdy zbyt mocno się starasz. Zaczynasz się denerwować i niepokoić i robisz różne głupoty.


RH: Masz tysiące wiernych fanów na całym świecie i jestem pewien, że pisali do ciebie w sprawie odejścia na emeryturę. Co mówili, o co pytali?


MR: Dostałem mnóstwo maili – było ich przynajmniej kilkaset. Ludzie mówili, że powinienem wziąć udział w jeszcze kilku zawodach, bo jestem ich ulubionym kulturystą i uwielbiają oglądać mnie na scenie. Było mi bardzo miło czytać takie słowa. Od bardzo dawna wiedziałem, że nigdy nie zostanę Mr. Olympia, ale jednocześnie byłem szczęśliwy, bo wiedziałem, że mam wielu fanów, którzy mnie wspierają. Zdobyte tytuły to wspaniała sprawa, ale dla mnie równie ważne jest posiadanie ogromnej grupy wielbicieli.


RH: Gdy zdecydowałeś się odejść, była to ostateczna decyzja, czy nadal myślałeś, że może jeszcze kiedyś powrócisz?


MR: Wtedy była to dla mnie decyzja ostateczna. Nie planowałem już żadnych startów. Ale po jakimś czasie zaczęło mi brakować wyzwań. Przez wszystkie te lata nigdy nie myślałem o tym, jak pokonać tego czy tamtego. Walkę toczyłem zawsze sam ze sobą, chciałem zobaczyć, jak dobry mogę być. Jak ciężko jestem w stanie trenować. Jaką dietę mogę wytrzymać. Czy dam radę wyglądać lepiej niż ostatnio. To właśnie takie rzeczy motywowały mnie najbardziej.


RH: Jak się czułeś nie startując w zawodach przez cały rok? Był to dla ciebie pierwszy tak długi okres bez startów od ponad 10 lat. Czy tęskniłeś za rywalizacją?


MR: O tak, ale byłem bardzo zajęty innymi sprawami, na które nie miałem czasu biorąc udział w zawodach. Spędzałem więcej czasu z żoną i przyjaciółmi. Zrobiłem sobie nawet prawko na motor. Jeszcze w roku 2000, w Toronto, gdy wygrałem swój pierwszy konkurs dla zawodowców otrzymałem piękny motocykl i musiałem go sprzedać, bo nie miałem wtedy pojęcia o jeździe na motorze. Zawsze bardzo tego żałowałem, bo powinienem był go zatrzymać.


RH: Pamiętam to! A kiedy zacząłeś zastanawiać się nad powrotem?


MR: Przyszło mi to do głowy jakoś ostatniej wiosny, w czasie FIBO Expo w Niemczech. To było ledwie 6 czy 7 miesięcy od Olympii. Nie podjąłem żadnej decyzji, dopóki nie porozmawiałem o tym z chłopakami z Ultimate Nutrition. Miało to miejsce w listopadzie i wszyscy wtedy powiedzieli, że jeśli chcę to zrobić, to w pełni mi pomogą – to zadecydowało o mojej ostatecznej decyzji. Ultimate to wspaniała firma i chciałem choć raz być ich reprezentantem na scenie zawodowej.


RH: Co skłoniło cię do powrotu właśnie na New York Pro?


MR: Są takie koszulki z napisem „I love New York!”. To właśnie tam, w roku 1998, odbył się mój pierwszy zawodowy turniej w Ameryce. Także tam zdobyłem pierwsze miejsce w Night of Champions w 2002 roku i uważam to za swój największy sukces. W tym mieście jest najlepsza publiczność, zawsze przyjmują mnie tam jak swojego, czuję się wtedy jak w domu.


RH: Czy fani prosili cię byś powrócił?


MR: O tak. Zaczęło się w momencie, gdy umieściłem na swojej stronie wspomniany klip i od tamtej pory nigdy nie ustało. Muszę przyznać, że to ważny powód mojej decyzji o wzięciu udziału w jeszcze jednych zawodach – mam wspaniałych fanów i oni na to zasługują. To dzięki nim miałem taką wspaniałą karierę i bardzo to doceniam. Już teraz wielu z nich poinformowało mnie, że lecą do Nowego Jorku, by obejrzeć mój występ.


RH: Czy przez cały ten czas trenowałeś, czy był może okres, w którym zawiesiłeś treningi na dobre? Byłbyś w stanie żyć bez siłowni, czy kochasz to zbyt mocno, by kiedykolwiek przestać?


MR: Były 2 miesiące, w ciągu których w ogóle nie trenowałem. Mimo to w tym okresie nadal współpracowałem z Ultimate, robiąc dla nich pokazy gościnne i inne występy. Dlatego wcale nie odczuwałem tego okresu jako dłuższej przerwy.


RH: Niektórzy z zawodowców kończąc ze sportem, przestają trenować i stają się bardzo mali – najlepszym przykładem jest chyba Kevin Levrone. Jak myślisz, do jakiej wagi byś zszedł, gdybyś przestał trenować i jadł jak „normalny” człowiek, czyli tylko 3 razy dziennie?


MR: Nie wiem i nie mam ochoty tego sprawdzać. Chcę pozostać duży, a także zdrowy, tak długo, jak to tylko możliwe. Kocham treningi i kocham jedzenie. Nigdy nie chciałem wyglądać jak „normalny” facet. Bardzo mi się podoba bycie dużym i silnym, lubię wyróżniać się w tłumie. Choć warto by się nad tym zastanowić. Gdy rozpoczynałem przygodę z kulturystyką byłem szczupły i czasem naprawdę zastanawiam się, czy byłbym w stanie znowu stać się taki mały. Nie sądzę, że straciłbym wszystkie rozmiary. Jeśli tak by się stało, to wydaje mi się, że proces ten zająłby wiele lat, ponieważ wiele lat zajęło mi budowanie tej ogromnej masy.


RH: Nabawiłeś się jakiejś kontuzji w wewnętrznej części mięśnia piersiowego. Czy wyleczyłeś ją chirurgicznie, czy nadal jest w takim samym stanie, jak wtedy, gdy ostatnio rozmawialiśmy?


MR: Wyleczyłem ją. Na nowszych zdjęciach i filmikach zamieszczonych na mojej stronie widać, że nie mam już tego dziwnego zagłębienia. Nie wiem, czy będzie to wyglądać super, gdy już zejdę z wagą do formy na zawody – cóż, przekonam się o tym wkrótce.


RH: Prawda, to już niedługo. Kolejna sprawa, z którą zawsze miałeś problemy, to próba uzyskania takiej rzeźby i detali z tyłu ciała, jaką reprezentujesz z przodu. Czy wiesz już, jak to osiągnąć?


MR: Zmieniłem trochę dietę i mam inny plan na ostatnie kilka dni przed pokazem – zobaczymy, jakie będą tego efekty. Rozpocząłem współpracę z Peterem Trenzem, facet pracuje z najlepszymi niemieckimi kulturystami. Mogłeś o nim słyszeć od Dennisa Wolfa – trenuje z Peterem od wielu lat.


RH: Tak, Dennis kilka razy o nim wspominał. Czy wprowadziłeś jakieś zmiany do treningu, który stosujesz od lat, czy nadal ćwiczysz w taki sam sposób jak zawsze?


MR: Moi fani będą zapewne zszokowani, gdy to przeczytają, ale ostatnio trenuję trochę lżej. Naprawdę nie uważam, bym potrzebował jeszcze ogromnych ciężarów – masę już mam. Ponadto trenowałem z wielkimi ciężarami już tyle lat, że moje stawy zaczynają dawać o tym znać. Ćwiczenie z trochę mniejszym obciążeniem i przykładanie większej wagi do napinania mięśni działa na mnie równie dobrze. Ale nie martw się – nie stosuję ciężarków dla panienek, nic z tych rzeczy!


RH: Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek nad rozpoczęciem przygotowań do zawodów pod okiem jednego z czołowych amerykańskich żywieniowców, jak Chad Nicholls czy Hany Rambod?


MR: Raczej nie. Nie raz rozmawiałem z Peterem Trenzem, a on doskonale wie, co robi. Jestem pewien, że ci kolesie są bardzo dobrzy, ale taki też jest Peter. Przez wiele lat pomógł sporej grupie sportowców i jego podopieczni są zawsze w formie.


RH: Na ostatnich filmikach z twoich pokazów gościnnych ważysz blisko 135 kilo i widać, że nie jesteś daleko od formy startowej. Czy to najlepszy wygląd w jakim byłeś kiedykolwiek poza sezonem?


MR: Tak mi się wydaje. Na filmikach widziałeś mnie po 6 tygodniach na diecie. Poczekajmy, aż będę po wszystkich 16 tygodniach! Naprawdę uważam, że będę wyglądał najlepiej w całej swojej karierze, i tak właśnie chcę być zapamiętany.


RH: Jakich poprawek możemy oczekiwać, gdy pojawisz się na scenie New York Pro za kilka miesięcy?


MR: Będę mieć lepszą rzeźbę niż kiedykolwiek. To jedyna rzecz, której zawsze mi brakowało. Mam rozmiary i dobry kształt litery V. Do kompletu potrzebuję tylko odpowiedniej twardości i detali.


RH: A co słychać w twoim życiu zawodowym i osobistym? Ostatnio słyszałem, że jesteś właścicielem jednej siłowni i zamierzasz otworzyć drugą. Udało ci się?


MR: Tak, mamy z Simone już 2 siłownie. Włożyliśmy w nie z żoną mnóstwo pracy, ale na brak klientów nie możemy narzekać.


RH: Nadal współpracujesz z Ultimate Nutrition. Jak ci się podoba ta firma? Które z ich produktów lubisz najbardziej?


MR: Uwielbiam z nimi pracować. Dzięki nim odwiedziłem wiele krajów, by promować zarówno ich wyroby, jak i siebie samego. Mój ulubiony produkt to Iso Mass. Stosuję go 3 razy dziennie.


RH: Jaka była reakcja fanów na twoje ostatnie DVD: „Big and Loving It”?


MR: Była wprost fantastyczna i bardzo mnie to cieszy. Nagranie filmu zajęło 3 lata, widać na nim wiele szczegółów mojego życia prywatnego. Myślę, że dzięki niemu ludzie poznali mnie lepiej jako osobę, wiedzą więcej niż tylko: „Wow, to ten wielki koleś, co dźwiga ciężary i pozuje”. Widać, że jestem zwyczajnym facetem. Czasem jestem wesoły, innym razem smutny, potrafię sam z siebie żartować. Przedsięwzięcie było trochę ryzykowne, ponieważ różni się bardzo od innych DVD z zawodowcami, dlatego bardzo się cieszę, że przypadło ludziom do gustu.


RH: Porozmawiajmy o rodzinie. Czy macie może z Simone jakieś dziecko w planach? Jestem pewien, że byłbyś świetnym tatą!


MR: Na serio uważam, że byłbym dobrym ojcem, ale nie planujemy mieć dzieci. Cieszymy się bardzo naszym wspólnym życiem i nie czujemy, że czegoś nam brakuje. Jeśli któreś z nas naprawdę, ale to naprawdę chciałoby mieć dziecko, sprawy miałyby się inaczej. Ale dla nas jest dobrze tak, jak jest.


RH: Obecny Mr. Olympia waży 103 kg. Większość ludzi myślało, że to się nigdy nie stanie. Czy uważasz, że w tym sporcie nadal jest miejsce dla takich wielkoludów jak ty?


MR: No mam nadzieję! Nie zmienię budowy swojego ciała. Jestem, jaki jestem – wielki. I to właśnie zaprezentuję na New York Pro w maju. Fani zawsze uwielbiali tam wielkoludów i myślę, że nic się w tym względzie nie zmieniło. W kulturystyce zawsze byli kolesie, którzy przekraczali granice wielkości, np. Sergio Oliva, Victor Richards, Nasser. Zawsze będą istnieć kibice chcący oglądać niesamowite rozmiary, a właśnie to sobą reprezentuję. Szanuję mniejszych zawodników za ich ładny wygląd i mam nadzieję, że także oni szanują mnie za to, co wnoszę na scenę.


RH: Czy możemy oczekiwać, że zostaniesz z nami na trochę dłużej, czy New York Pro to prawdopodobnie naprawdę twoje ostatnie zawody? Czy zwycięstwo w New York Pro sprawiłoby, że byłbyś bardziej skłonny do kontynuowania startów?


MR: Nie, dla mnie to już koniec. Cokolwiek stanie się w Nowym Jorku, będą to moje ostatnie zawody. Mam potem zaplanowanych masę rzeczy z Ultimate Nutrition: pokazy gościnne, sesje zdjęciowe, rozdawanie autografów i mnóstwo podróży. W tak napięty harmonogram, połączony z prowadzeniem siłowni, nie dałbym rady wcisnąć jeszcze startów w zawodach.


RH: Czyli nawet jeśli zakwalifikujesz się na Mr. Olympia, to nie weźmiesz w nich udziału?


MR: Nie. Mówię poważnie, New York Pro to mój ostatni występ, nieważne czy zajmę pierwsze, czy ostatnie miejsce.
RH: A co myślisz o innym niemieckim zawodowcu, Dennisie Wolfie?


MR: Dennis to wspaniały sportowiec i jako zawodnik ma przed sobą świetlaną przyszłość. Mam nadzieję, że pewnego dnia uda mu się zdobyć tytuł Mr. Olympia. Nie udało to się jeszcze żadnemu Niemcowi.


RH: To prawda – Arnold jest Austriakiem, nie Niemcem. OK, Markus, masz teraz szansę przekazać coś całej rzeszy swoich fanów w USA. Co chciałbyś im powiedzieć?
MR: Trzymajcie za mnie kciuki w Nowym Jorku! Dziękuję wam wszystkim za wsparcie przez ponad 10 lat. Kocham was wszystkich i doceniam każdy uśmiech, każdy e-mail, każde kupione przez was DVD czy zdjęcie – wszystko. Nigdy nie uważałem się za najlepszego kulturystę na świecie, ale miałem za to najlepszych fanów!
 
Historia startów
 
1997 Grand Prix Germany (debiut zawodowy)       10. miejsce
1998 Night of Champions                             9. miejsce
1999 Night of Champions                             4. miejsce
1999 Mr. Olympia                                         12. miejsce
1999 Grand Prix England                             7. miejsce
1999 World Pro Championships                               7. miejsce
2000 Toronto Pro Invitational                                   1. miejsce
2000 Night of Champions                             2. miejsce
2000 Mr. Olympia                                         7. miejsce
2000 Grand Prix England                             5. miejsce
2000 World Pro Championships                               5. miejsce
2001 Mr. Olympia                                         14. miejsce
2002 Night of Champions                             1. miejsce
2002 Toronto Pro Invitational                                   2. miejsce
2002 Mr. Olympia                                         8. miejsce
2003 Arnold Classic                                      3. miejsce
2003 Maximus Pro Invitational (Włochy)                 2. miejsce
2004 Arnold Classic                                      5. miejsce
2004 Grand Prix Australia                            3. miejsce
2004 Mr. Olympia                                         5. miejsce
2004 Grand Prix England                             4. miejsce
2004 Grand Prix Holland                              5. miejsce
2005 Mr. Olympia                                         15. miejsce
2006 Santa Susanna Pro (Hiszpania)             2. miejsce
2007 Grand Prix Austria                                           3. miejsce
2007 Arnold Classic                                      9. miejsce
2007 Santa Susanna Pro                                            2. miejsce
2007 Mr. Olympia                                         poza konkursem
 
 
 

Realizacja: Ideo CMS Edito Powered by:
Copywrite © 2008 Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydawcą portalu internetowego musculardevelopment.pl jest Fitness Authority® Sp. z o.o. (Wydawca) z siedzibą w Otominie, ul. Konna 40. Wszelkie prawa do treści, elementów tekstowych, graficznych, zdjęć, aplikacji i baz danych są zastrzeżone na rzecz Wydawcy lub odpowiednio na rzecz podmiotów, których materiały - na podstawie współpracy z Wydawcą – są udostępniane w portalu musculardevelopment.pl

counter_pages