Jest takie powiedzenie: „dobrać się w korcu maku”. Weźmy na przykład jednego z najszybciej rozwijających się kulturystów i pozwólmy mu stworzyć zespół z treningowym guru, który już za życia dorobił się statusu legendy. Kai Greene wyruszył na zachód, by trenować pod okiem Charlesa Glassa, człowieka który trenował szkolił tak znakomitych zawodników jak: Flex Wheeler, Chris Cormier, Paul Dillett, Melvin Anthony i wielu, wielu innych. Rozmawiałem z nimi w Los Angeles na 3 tygodnie przed Arnold Classic. Oto, co dowiedziałem się o ich partnerstwie.:
RH: Charles, jak wyglądało kilka pierwszych treningów? Jak przebiega proces zgłębiania organizmu sportowca i sposobu w jaki pracuje? I co od razu rzuciło ci się w oczy w przypadku Kaia?
CG: Najpierw zawsze dokładnie oceniam sylwetkę zawodnika. Nie tylko jako całość, ale także każdą partię z osobna. Na przykład, ktoś może mieć całkiem niezłe czworogłowe, ale może mieć zbyt małąa łezkę nad kolanem lub zbyt wąskie wnętrze uda. Może mieć dobre plecy, ale z brakami w środkowej ich części lub przy dole najszerszych. Z mojego doświadczenia wynika, że to właśnie do nóg i pleców zawodnicy nie przywiązują wystarczającej uwagi. Kai stanowi zaprzeczenie tych obserwacji. Ma bardzo dobre plecy i jedne z najlepszych nóg jakie widziałem. Ramiona są w porządku, choć triceps mógłby być nieco większy w porównaniu do bicepsa. Przydałoby się też poprawić grubość klatki i barków. Ogólnie jednak byłem pod wielkim wrażeniem Kaia. Od kilku lat obserwuję jego starty i zauważyłem, że za każdym razem jest coraz lepszy – to wiele mówi o człowieku.
KG: Byłem mocno zdenerwowany i nieco onieśmielony. Ale przyjechałem tu by ciężko pracować. Mój umysł musiał być otwarty i gotowy. Nie mogłem więc pozwolić by cokolwiek przeszkadzało mi w koncentracji. Na pierwszy trening przyszedłem z pochyloną głową i notatnikiem w ręku. Byłem jak gąbka, gotowa wchłonąć każdą ilość wiedzy, jaką Charles byłby gotów się ze mną podzielić.
Cały artykuł można przeczytać w majowym "Muscular Development"