Facebook

Subskrybuj RSS

Trening

drukuj Polec Znajomemu

Kamienne barki Bostońskiego masowca - Jose Raymond - lipiec-sierpień 2011

data: 21.06.2011

Opowieść o dwóch braciach

Niedawno uderzyło mnie, że wielu spośród młodszych czytelników MD może nie wiedzieć, że Jose Raymond ma starszego brata, który swego czasu był od niego o wiele sławniejszy. Jose ma 36 lat, a jego brat Tito jest w moim wieku, czyli ma lat 41. Nawet kiedyś razem startowaliśmy, w lipcu 1990 r. na ANBC Natural Massachusetts (on był drugi w swojej klasie, a ja drugi… od końca). Tito nie doszedł do poziomu zawodowca, ale miał naprawdę piękną karierę jako amator. Trzykrotnie wygrywał wagę średnią na NPC Team Universe, był drugi na USA a także zajmował miejsca 3. i 4. na Mistrzostwach Świata Amatorów IFBB – tym samym konkursie, na którym karty zawodowca zdobywali na przykład Ronnie Coleman i Dennis Wolf. Jeszcze bardziej Tito znany jest z niezliczonych okładek magazynów o tematyce fitness z lat 90. ubiegłego wieku, w lipcu 1998 r. trafił nawet na okładkę amerykańskiego „Muscular Development”! Co ciekawe, Tito jest mężem Amy Fadhli (mają dwójkę dzieci), byłej zawodowej fitnesski IFBB, kobiety, która zdobiła chyba najwięcej okładek magazynów w latach 90.

Bracia Jose i Raymond są częścią rodziny, którą Jose nazywa portorykańską wersją filmu „Prochy Angeli”. Jak tłumaczy Jose: „Nasza mama miała problemy i nie była w stanie zajmować się dziećmi, ale i tak wciąż rodziła nowe”. W sumie była w ciąży 17 razy, choć niektóre z nich kończyły się poronieniem, a niektóre dzieci umierały w wieku niemowlęcym. Jose i Tito zostali odebrani matce przez państwo i skierowani do rodziny zastępczej, a w końcu obaj zostali zaadoptowani przez rodzinę Raymondów z Wakefield w stanie Massachusetts i prawnie zmienili nazwisko z Sotomayor na Raymond. Gdy Jose był jeszcze w szkole średniej, udało mu się skontaktować z młodszą siostrą, Lily, która wychowywała się zaledwie 35 km na południe. U niej także zamanifestowała się wspaniała genetyka – kilka lat temu startowała krótko, ale z sukcesami, jako zawodniczka fitness sylwetkowego.

 

Piwniczne bestie

Choć Tito zaczął startować pięć lat wcześniej niż Jose, trenować zaczęli w tym samym czasie. „Byłem w czwartej klasie, gdy zacząłem łazić za Tito do piwnicy, gdzie przerzucał ciężary” – opowiada Jose. „Był ze mnie prawdziwy wrzód na tyłku, musiałem wszystko robić dokładnie tak jak starszy brat. Po roku Tito stwierdził, że najlepiej będzie jak pokaże mi jak ćwiczyć, żeby nie zrobić sobie krzywdy”. Za całe wyposażenie mając starą, trzeszczącą ławkę, obciążenia z piasku i cementu oraz wyciąg złożony ze sznura od bielizny i kija hokejowego, pozwalający robić ćwiczenia na plecy i tricepsy, bracia Raymond wstąpili na ścieżkę, która z czasem stała się drogą ich życia. Początkowo trenowali, aby poprawić się jako futboliści, ale bardzo szybko obaj wypracowali sylwetki, które o wiele lepiej prezentowały się na scenie niż na boisku.

 

Jose nie jest już tylko „młodszym bratem Tito”

Pamiętam jak po raz pierwszy usłyszałem, że Tito ma młodszego brata, który właśnie zaczyna startować. Pomyślałem, że to urocze. Wtedy nie mogłem przypuszczać, że to właśnie Jose będzie tym z Raymondów, który poświęci się kulturystyce, przejdzie na zawodowstwo i stanie na scenie Olympii, podczas gdy Tito skoncentruje się na rodzinie, zadowalając się karierą jednego z najbardziej rozchwytywanych trenerów osobistych w Los Angeles. Bracia kilkukrotnie startowali wprawdzie razem na Team Universe, ale w różnych kategoriach wagowych. W roku 2001 na USA Championships Jose dołączył do Tito, przechodząc z kategorii lekkiej do średniej. Zajął wtedy 8. miejsce, podczas gdy jego starszy brat był drugi. Rok później Jose był czwarty, a Tito piąty podczas jednego z najwspanialszych pojedynków w kategorii średniej na USA: wygrał Stan McQuay, drugi był David Henry, a trzeci Garrett Allin. Z tej pierwszej piątki tylko Tito nie został zawodowcem, i to tylko dlatego, że idea ta nigdy go nie pociągała. „Chciałem zostać najlepszym naturalnym kulturystą świata i dlatego właśnie startowałem na Team Universe oraz reprezentowałem USA podczas Mistrzostw Świata Amatorów IFBB oraz podczas World Games” – opowiada Tito. „Ale moim celem nigdy nie było zawodowstwo, o tym marzył Jose. A gdy w 2003 r. ożeniłem się, a potem zostałem ojcem, spocząłem na laurach i już tylko wspierałem marzenia brata”.

Wszyscy znamy Jose jako zawodowca, ale niewiele osób pamięta o jego niesamowitej karierze amatorskiej – zwycięstwach na Nationals i Team Universe, i to w różnych kategoriach wagowych, a jeszcze mniej wie, że to Tito był pierwszym mistrzem kulturystyki w rodzinie. Jednak czasy, gdy Jose był znany jako „młodszy brat Tito” należą już do przeszłości.

 

Trening barków – dla Jose to niemal nowość

Jose ma do czynienia z ciężarami od bardzo dawna, ale barki tak naprawdę ćwiczy dopiero od trzech lat. „Do czasu przejścia na zawodowstwo na Nationals 2007 praktycznie nie trenowałem bezpośrednio barków” – przyznaje. „Robiłem tak dużo podstawowych ćwiczeń jak rwanie, wyciskanie na klatkę na ławce prostej i skośnej, martwy ciąg i różne wiosłowania, że nie starczało mi już pary na trening barków. Tym niemniej wydawało mi się, że właśnie przy tych wszystkich ćwiczeniach, moje bary i tak są odpowiednio stymulowane”. Jose zmienił zdanie, gdy wreszcie zdobył kartę zawodowca i w perspektywie miał konfrontację z najlepszymi kulturystami kategorii 202. „Odkąd poświęcam całą sesję treningową na barki, rozwijają się całkiem nieźle. Ale i tak daleko im do doskonałości, a ponieważ nie jestem przesadnie wysoki, muszę nadrabiać szerokością”. Trenowałem już kilkakrotnie barki z Jose i muszę wam powiedzieć, że wkłada on w ten trening absolutnie wszystko. Oto typowy program na barki Jose Raymonda, Bostońskiego masowca.

 

Rozgrzewka

Stawy Jose są w stanie, jakiego można by się spodziewać u człowieka, który przez 25 lat (ze swych 36) targał wielkie ciężary, a ponadto w szkole średniej uprawiał sport tak kontuzjogenny jak futbol, więc nie wskakuje on od razu na wielkie ciężary. „Lubię mieć pewność, że jestem już dobrze rozgrzany” – mówi Jose z typowym dla mieszkańców Nowej Anglii suchym poczuciem humoru. Jose zaczyna od wznosów bokiem na maszynie i robi serie po 15–25 powtórzeń aż do momentu, gdy zwiększony przepływ krwi sprawia, że pompa mięśniowa zaczyna napinać skórę. Zdaje się przy tym całkowicie na instynkt, czasem robi cztery serie, czasem osiem. Często robi też tak, że pierwsze 10–12 powtórzeń wykonuje w pełnym zakresie ruchu, a przy pozostałych koncentruje się na najwyższej części ruchu. Ile by to nie trwało, Raymond nie wstanie z maszyny i nie skieruje się do sekcji z wolnymi ciężarami, dopóki nie poczuje, że jest gotowy.

 

Wyciskanie

Jeśli Jose czuje, że potrzeba mu jeszcze chwili rozgrzewki/ćwiczenia wstępnie męczącego mięśnie, robi jeszcze wznosy bokiem z hantlami. W innym wypadku zabiera się za absolutną podstawę rozwoju barków − wyciskanie siedząc. Ręce na sztandze rozstawia nieco węziej niż jest to przyjęte, ale jak we wszystkim co robi na siłowni i w tym szaleństwie jest metoda. „Węższy chwyt pozwala mocniej zaangażować przedni akton, a poza tym w ten sposób czuję się bezpieczniej” – zauważa. Widziałem jak robił serie po 12 powtórzeń ze sztangą ważącą 125 kg, ale Jose potrafi dojść nawet do 140 kg. „Tak się składa, że większą siłę mam w czasie przygotowań do zawodów. Częściowo jest to zasługa dodatkowej motywacji, ale także tego, że na redukcji stosuję tylko pokarmy najwyższej jakości”.

 

Wznosy bokiem z hantlami

Jeśli widzieliście jak Jose robi to ćwiczenie, na pewno zauważyliście, że nie unosi on hantli aż do poziomu uszu, tak jak robi to większość z nas. „Chcę czuć ruch w środkowych aktonach, a nie w kapturach, więc zatrzymuję ruch w momencie, gdy kaptury zaczynają przejmować ciężar” – tłumaczy. Przez lata treningów opracował technikę wykonywania każdego z ćwiczeń tak, by było jak najbardziej efektywne. Zamiast więc wznosić ręce równo po bokach, ruch następuje nieco po skosie, a dłonie kierują się trochę w przód. Gdy Jose dochodzi do upadku mięśniowego, czasem kontynuuje ćwiczenie, wykonując tylko dolną jedną trzecią ruchu lub też łapie za lżejsze hantle i robi drop sety. „Moim celem, jeśli chodzi o to ćwiczenie, jest wywołać jak największą pompę mięśniową – po jego zakończeniu nie mam prawa być w stanie podrapać się po głowie, choćby nie wiem jak swędziało”.

 

Wyciskanie zza głowy na maszynie Hammer

Większość kulturystów w czasie treningu barków robi tylko jedno ćwiczenie na bazie wyciskania, ale Jose ma tak wielkie opóźnienie pod względem stażu treningu barków w stosunku do swoich kolegów z kategorii do 202 funtów, że stara się ten czas nadrobić jak tylko może. Dlatego jego drugim ruchem wyciskającym jest wyciskanie zza głowy na maszynie Hammer, która pozwala mu nadal atakować duże ciężary, ale już bez konieczności balansowania sztangą. „Używając maszyny pozwalam sobie na wychylenie łokci do przodu, ponieważ to w takiej pozycji osiągam idealny kąt do wyciskania” – zauważa. Jose wystrzega się także blokowania łokci, woląc utrzymywać przez cały czas stałe napięcie barków i trzymając z dala swoje potężne tricepsy. Widziałem jak trzaskał to ćwiczenie z czterema talerzami na stronę bez żadnej asekuracji, a gdy w czasie naszej sesji obserwował go Tito, Jose zarzucił okrągłe pięć talerzy na stronę.

 

Wznosy przodem

Jose nie zawsze trenuje bezpośrednio przedni akton, ale gdy już to robi, to zwykle przy pomocy wznosów przodem ze sztangą, hantlami lub po prostu 20-kilogramowymi talerzami. „Przedni akton jest mocno angażowany przy wyciskaniach nad głowę, a nawet w czasie treningu klatki we wszelkich wyciskaniach” – wyjaśnia. „Robię nieco więcej wznosów przodem, gdy zbliżam się do zawodów, głównie po to by poprawić detale i separację mięśni. W takim momencie musisz trenować wszystko bardzo ciężko”.

 

Wznosy w opadzie tułowia

Jose nigdy nie zaniedbywał tylnego aktonu barków. Stosuje naprzemiennie maszynę do odwrotnych rozpiętek, wyciąg lub sztangielki. Gdy korzysta z hantli, wykonuje ruch będący połączeniem standardowych wznosów w opadzie tułowia oraz wiosłowania oburącz z hantlami. „To coś, co wyszło, gdy próbowałem różnych rzeczy, by znaleźć to, co da mi lepsze czucie ciężaru i spięcie mięśnia” – mówi Jose. „Nikt nie powinien akceptować tylko jednej, kanonicznej metody wykonywania każdego z ćwiczeń, ponieważ każdy ma swoją własną budowę ciała i dźwignie w jego wnętrzu. Należy próbować różnych kątów, różnego ustawienia rąk”.

 

Szrugsy

Widok Jose robiącego szrugsy ze sztangą ważącą 270 kg jest zaiste imponujący. Ale nie będę was oszukiwać, Jose, rzadko robi szrugsy. Po części dlatego, że co tydzień robi kilka serii martwego ciągu ze sztangą w okolicach 225 kg i samo to porządnie masakruje jego kaptury, a po części dlatego, że dalsza rozbudowa kapturów nie byłaby mądrą decyzją, dla kogoś kto mierzy w mistrzostwo w kategorii 202. „Nie jestem najszerszym gościem na świecie, a grubsze kaptury jeszcze bardziej wizualnie zmniejszyłyby szerokość moich barków”.

 

Bostoński masowiec gotów do podboju kategorii 202

Sezon 2010 to dla Jose dwa zwycięstwa i 4. miejsce na 202 Showdown, lepiej znanym jako Mr. Olympia 202, a jednocześnie jasne oświadczenie, że najeży do najlepszych na świecie. W tym roku pragnie wspiąć się jeszcze wyżej.

Jose przebył długą drogę z chłodnej piwnicy w Massachusetts, gdzie wraz z bratem zaczynali trwający całe życie romans z żelazem, wznosząc się ponad tragiczną historię dzieciństwa mogącą skończyć się odrzuceniem i alienacją. Zamiast tego, bracia Raymond stali się dwoma silnymi ludźmi sukcesu, żyjącymi obecnie na dwóch brzegach Ameryki, ale ciągle blisko ze sobą związanymi i stale się wspierającymi.

Realizacja: Ideo CMS Edito Powered by:
Copywrite © 2008 Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydawcą portalu internetowego musculardevelopment.pl jest Fitness Authority® Sp. z o.o. (Wydawca) z siedzibą w Otominie, ul. Konna 40. Wszelkie prawa do treści, elementów tekstowych, graficznych, zdjęć, aplikacji i baz danych są zastrzeżone na rzecz Wydawcy lub odpowiednio na rzecz podmiotów, których materiały - na podstawie współpracy z Wydawcą – są udostępniane w portalu musculardevelopment.pl

counter_pages