Facebook

Subskrybuj RSS

Trening

drukuj Polec Znajomemu

Czym jest kulturystyka "naturalna"? - czerwiec 2010

data: 21.05.2010

Rubryka ta jest na ogół poświęcona mojemu paplaniu na temat naukowych nowinek, które powinniście wypróbować, żeby urosnąć i się wyrzeźbić. Jednak w tym miesiącu pragnę popaść w zadumę nad „kulturystyką naturalną”, a mówiąc konkretniej, chciałbym porozmawiać o jednym z najczęstszych pytań jej dotyczących: co dokładnie czyni zawodnika „naturalnym”?
 
Kiedy zaczynałem trenować miałem 18 lat i z szeroko otwartymi oczami obserwowałem świat, jaki roztaczały przede mną magazyny kulturystyczne. Miałem już zaplanowaną całą karierę. Do ukończenia 19. roku życia przypakuję do ponad 90 kg (ważyłem wtedy jakieś 72–76 kg), potem zrobię redukcję, przygotowując się na NPC Teen Nationals, na których zniszczę konkurencję. W ten sposób chciałem zaznaczyć swoje wejście w świat kulturystyki. Później zamierzałem zrobić kilka lat przerwy, dopakować do 115 kg, a potem wyrzeźbić się do jakichś konkretnych zawodów lokalnych, wygrać je i wtargnąć na scenę narodową, a tam zdobyć kartę zawodowca w wieku jakichś 25 lat.
 
Brałem najmodniejsze suple tamtego okresu, tyle, na ile mogłem sobie pozwolić za grosze, które zarabiałem stojąc w recepcji kompleksu Play It Again Sports w Evansville.
 
Pewnego dnia doznałem olśnienia. No, może bardziej przypominało to wywrócenie mojego całego świata do góry nogami. Ćwiczyłem w lokalnym klubie i po raz pierwszy spotkałem tam miejscowego kulturystę. To był największy facet, jakiego kiedykolwiek widziałem na żywo. Oczywiście chciałem od niego wyciągnąć wszystko, co tylko dałem radę, bo nigdy wcześniej nie rozmawiałem jeszcze z kimś startującym w zawodach. Nie pamiętam dokładnie, jak przebiegła nasza rozmowa, ale w pewnym momencie powiedziałem mu, że nienawidzę oszustów używających sterydów. Ludzie, powinienem się wtedy przygotować na szok.
 
„Cóż, to musisz znienawidzić również i mnie”, odparł. W odpowiedzi wykrztusiłem z siebie „Hmm?”. Wyjaśnił mi, że sam stosuje małe dawki sterydów i upewnia się, że nie powodują one u niego żadnych komplikacji zdrowotnych. „Gówno prawda!” — pomyślałem. — „Sterydy zawsze szkodzą”. Następnie wyjaśnił mi, że we współczesnej kulturystyce osoba, która chce zdobyć kartę zawodowca „musi brać pewne środki, a w zasadzie to bardzo duże ich ilości”.
 
Czułem, jak wściekłość rozpala mnie od środka. Jak ten dupek śmiał twierdzić, że wszyscy moi bohaterowie byli na koksie? Za kogo on się uważał, żeby wmawiać mi, że żyłem w świecie iluzji? Wyskoczyłem z siłowni z hukiem, nie dopuszczając do siebie niczego, co tam usłyszałem. Gdy tylko wróciłem do domu, zasiadłem przed Internetem i zacząłem sprawdzać informacje, o których mi opowiedział.
 
W miarę czytania czułem się coraz bardziej przybity. Okazało się, że facet miał rację. Na domiar złego, kulturyści zawodowi – moi idole – wcale nie kryli faktu stosowania sterydów, potwierdzając wszystko, co powiedział mi miejscowy mięśniak. Byłem zdruzgotany. Moje marzenia o karcie zawodowca obróciły się w niwecz i czułem, że nie chcę już mieć nic wspólnego z kulturystyką.
 
Parę miesięcy później w trakcie treningu usłyszałem kilku facetów rozmawiających o zbliżających się zawodach rozgrywanych w naszym mieście. Wzruszyłem tylko ramionami i pomyślałem: „I tak wszyscy tam będą na koksie”. Ale wtedy jeden z nich powiedział: „Naprawdę chcę tam pójść, bo to zawody dla naturalnych, robią przed nimi testy”. Zastrzygłem uszami niczym pies, którego właściciel właśnie wrzucił do miski kawał soczystego mięska.
 
W trakcie następnego tygodnia dowiedziałem się, że istnieją organizacje zrzeszające kulturystów naturalnych, w których każdy z członków jest badany na obecność substancji nielegalnych i nawet można w nich dostać kartę zawodowca! Moje marzenia odżyły. I tak rozpoczęła się moja przygoda z kulturystyką naturalną. Dzisiaj mogę powiedzieć, że osiągnąłem wiele ze stawianych sobie celów i zdobyłem kartę zawodowca w dwóch organizacjach. Nauczyłem się również doceniać różne odmiany kulturystyki, objęte testami antydopingowymi lub nie. Uwielbiam oglądać i podziwiać wszystkich zawodników. Był jednak czas, gdy „naturalni” stanowili dla mnie elitę. Wszystkich użytkowników sterydów uważałem za oszustów, za podkategorię kulturystów. Miałem wtedy jakieś 19–20 lat, wygrałem pierwsze zawody i starałem się przenieść swoje ciało na następny poziom. Wtedy mój świat ponownie się zawalił.
 
Przyjechałem do domu na święta i trenowałem w miejscowym klubie. Tak się złożyło, że znowu spotkałem poznanego tu wcześniej kulturystę. Zapytał co u mnie słychać, a ja natychmiast zacząłem nawijać o kulturystyce naturalnej. Musiałem chyba wygłosić mu niezłe kazanie. A on, będąc starszym i mądrzejszym, poczekał cierpliwie na koniec mojej tyrady i spytał: „To co właściwie oznacza termin kulturystyka naturalna? Co jest wyznacznikiem naturalności?”

 

Cały artykuł można przeczytać w czerwcowym "Muscular Development"
 

Realizacja: Ideo CMS Edito Powered by:
Copywrite © 2008 Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydawcą portalu internetowego musculardevelopment.pl jest Fitness Authority® Sp. z o.o. (Wydawca) z siedzibą w Otominie, ul. Konna 40. Wszelkie prawa do treści, elementów tekstowych, graficznych, zdjęć, aplikacji i baz danych są zastrzeżone na rzecz Wydawcy lub odpowiednio na rzecz podmiotów, których materiały - na podstawie współpracy z Wydawcą – są udostępniane w portalu musculardevelopment.pl

counter_pages