Rzadko się zdarza, by jakiś amator był lepiej znany kibicom niż wielu spośród zawodowców. Ale też trudno się dziwić, że miało to miejsce w przypadku pochodzącego z Georgii Treya Brewera. Ma zaledwie 24 lata i fascynuje fanów wielkiej masy – w końcu waży ponad 147 kg. Trey oddziałuje także na wyobraźnię tych, którzy uważają, że kulturyści powinni być tak silni, jak na to wyglądają. Mając zaledwie 17 lat, Trey na zawodach wycisnął 236 kg!
Nasz bohater stał się znany w środowisku także dzięki kontraktowi, a co za tym idzie, reklamom BSN. Trey nosi ksywę „Fenomen”, do której teraz musi dojrzeć. Ostatnio startował na NPC Nationals, gdzie w wadze ciężkiej zajął 8. miejsce (w 2008 roku był 4.). Trzeba jednak przyznać, że poziom stawki w najcięższej kategorii był w zeszłym roku ekstremalnie wysoki. Tym niemniej właśnie z racji uwagi, jaką poświęca Treyowi prasa branżowa, niezmieszczenie się w pierwszej piątce uznane zostało przez wielu za porażkę. Taka ocena jest wysoce niesprawiedliwa i całkowicie pomija długoterminowy potencjał oraz nie docenia jego zaangażowania i woli bycia tak dobrym, jak się da. Rozmawiałem z Treyem miesiąc po Nationals, by poznać jego zdanie na temat tych zawodów oraz plany na przyszłość.
RH: Znany jesteś z tego, że nie mówisz zbyt wiele, więc od razu przejdę do rzeczy. Co poszło dobrze na ostatnich Nationals, a co nie za bardzo?
TB: Wydarzyło się tam dużo dobrego. Cały rok trenowałem pod kątem tych zawodów i mogę powiedzieć, że nigdy jeszcze nie byłem aż tak zaangażowany w przygotowania do zawodów. Cały rok ciężko trenowałem. Zatrudniłem Hany’ego Ramboda, którego znam już od kilku lat i on pomógł mi wprowadzić sporo poprawek do sylwetki w ciągu zaledwie paru miesięcy. Na kilka dni przed zawodami podpisałem kontrakt z MD, co jest dla mnie czymś wspaniałym. Od dawna się na to zanosiło i jestem dumny z tego, że w końcu zostałem członkiem zespołu MD obok wielu zawodowców, których szanuję i podziwiam. Wyniki Nationals odbiegają od moich oczekiwań, ale niczego nie żałuję. Dałem z siebie wszystko, na co mnie było w tym momencie stać, więc jestem z siebie zadowolony. Gdybym zajął niską pozycję, nie mogąc stwierdzić, że zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, byłbym na siebie wściekły. Ale i tak ósme miejsce bolało, ponieważ zawsze trenuję i startuję z myślą o zwycięstwie. Od razu po zawodach miałem sesję z Perem. Była to moja pierwsza sesja w formie startowej od zawodów Excalibur w 2006 roku i było widać wyraźnie, jakie postępy poczyniłem przez ten czas. Widziałem już część z tych zdjęć i uważam, że wyszły świetnie. Tak więc jestem w miarę zadowolony. Ponadto wiele osób mi gratulowało formy i pocieszało mnie, zarówno kibice, jak i zawodowcy, a także osoby stojące wysoko w tej branży. To wiele dla mnie znaczy.
RH: O to właśnie chciałem cię spytać. Przez ostatnie lata urosła ci spora grupa antyfanów. Mam taką teorię, że większość z nich to młodzi ludzie, którzy widzą, że jesteś wielki i że co miesiąc pokazujesz się w magazynach i reklamach BSN (to oznacza, że masz kontrakt z jedną z najlepszych firm suplementacyjnych). W takim wieku łatwo o zazdrość i nienawiść do kogoś, kto jest tym wszystkim, czym ty chciałbyś być. Poza tym łatwo jest nienawidzić kogoś, kogo się nie zna. Ale odkąd masz swój własny dział z pytaniami na forum MD, zauważyłem zmianę. Więcej ludzi cię teraz wspiera i podziwia. Wydaje mi się, że to, iż kibice mają możliwość bezpośredniej komunikacji z tobą łagodzi nastroje. To sprawiło, że przestałeś być tylko tym wielkim bykiem z reklam BSN.
TB: Tak, to brzmi sensownie. Teraz, gdy mogą mnie poznać, widzą, że wcale nie jestem taki zły. Do tej pory nie udzielałem się w Internecie. Pisałem tylko trochę na moim blogu na stronie BSN i nigdy nie odpowiadałem bezpośrednio na pytania kibiców. Jestem zaskoczony tym, jak wielką przyjemność sprawiają mi takie interakcje z fanami. Wydawało mi się, że fora internetowe pełne są osób nastawionych do mnie niechętnie, ale okazało się, że wszyscy wypowiadający się w moim wątku na forum MD są bardzo przyjaźni. Pytają mnie nawet o rzeczy niezwiązane z kulturystyką, np. football. Podoba mi się to, ponieważ są we mnie i ogólnie w moim życiu rzeczy inne niż tylko kulturystyka. Codziennie udzielam się w moim wątku. Tak, więc czekam na wasze komentarze i pytania!
RH: Tak trzymaj. Porównajmy Treya z roku 2008 i 2009. Kiedy poczyniłeś największe postępy?
TB: Najważniejsze jest to, że znowu mam dobre nogi. Gdy zacząłem startować, uznano, iż moje nogi przytłaczają resztę ciała, więc je odpuściłem. Także ramiona i plecy mam teraz o wiele lepsze. Klatka też się nieco poprawiła, choć i tak jest to obszar, nad którym muszę pracować najwięcej. Przyrosty przychodzą powoli, ale muszę po prostu dalej robić swoje.
RH: Tak z czystej ciekawości: jak zmieniła się twoja waga pomiędzy Excaliburem z 2006 roku, a ostatnimi Nationals?
TB: To zabawne, ale waga nie zmieniła się prawie wcale. Podczas obu startów ważyłem około 111 kg. Ale zupełnie inny był poziom przygotowania. Trzy lata temu niemal nie miałem separacji i detali. Oczywiście ciągle muszę nad nimi pracować, ale wtedy praktycznie wcale ich nie miałem. Byłem wielki i pełny, ale mięciutki.
RH: Na którym z obecnych zawodowców najbardziej się wzorujesz i dlaczego?
TB: Na Branchu Warrenie. Zawsze go podziwiałem i był dla mnie miły przy każdym spotkaniu. Trenuje hardcorowo, ciągle się poprawia i nigdy nie pozwolił, by kontuzja lub niska pozycja na zawodach go złamała. Branch zawsze wraca, coraz lepszy. Podziwiam jego nastawienie, wolę i skupienie na osiągnięciu celu. Staram się być taki jak on.
RH: Chyba nie mogłeś sobie wybrać lepszego wzorca. Branch na początku zawodowej kariery też był znany głównie z nóg.
TB: Ja jeszcze nie jestem zawodowcem, ale gdy się nim stanę, będę miał już dobrze zrównoważoną górę z dołem. Już się tak dużo nie słyszy o nogach Brancha, ponieważ poprawił całą resztę. Ja też zamierzam tak zrobić.
RH: Wiele osób zarzuca ci – i ja się do tej grupy zaliczam – że za dużo przybierasz na wadze, robiąc masę. W zeszłym roku było już lepiej, ale kiedyś dobijałeś do 150 kg przy 178 cm wzrostu… Coś ty jadł? Całe gospodarstwa pełne zboża i inwentarza żywego?
TB: Dotychczas moja maksymalna waga to 147 kg. Jadłem mnóstwo żarcia, piłem mnóstwo shake'ów. Z natury nie jestem mały, gdy kończyłem szkołę średnią, ważyłem prawie 120 kg. Oczywiście tłuszcz nabieram równie łatwo jak mięśnie. Hany położył w zeszłym roku duży nacisk na szczuplejszą sylwetkę na masie, więc nie przekroczyłem 130 kg. Piłem mniej shake'ów – tylko 1-2 dziennie. Na dietę przeszedłem na 15 tygodni przed zawodami. Hany twierdzi, że muszę się ograniczać z wagą i nie przekraczać 126 kg. To dla mnie wyzwanie, ale dostosuję się.
Cały artykuł można przeczytać w kwietniowym "Muscular Development"