W naszym pędzącym na złamanie karku świecie, w którym gazety tracą czytelników z powodu zbyt wolnego przekazu informacji w porównaniu do stacji telewizyjnych (nie wspominając już o Internecie), przykuwające uwagę nagłówki pojawiają się i znikają z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę. Ważkie problemy bieżące szybko wypierają ze świadomości opinii publicznej (i z mediów) kryzysy dnia poprzedniego. Dlatego nikogo nie zaskakuje fakt, że ludzie zapomnieli już o znaczeniu produktów odchudzających opartych na połączeniu kofeiny i efedryny, a także o gorących debatach dotyczących ich szkodliwości, zakończonych wycofaniem z rynku efedryny, pseudoefedryny i efedry (ma huang).
Poniżej zamieszczam lekko okrojony i powierzchowny przegląd wydarzeń, które miały miejsce w tamtym czasie, pokazując, że niektóre z wyroków nie odnosiły się w sposób właściwy do całości związanych z nimi zagadnień. W skład środków opartych na efedrynie sprzedawanych bez recepty wchodziły preparaty ziołowe z przęśli (efedra) – cieszyły się one wielką popularnością, ponieważ konsumenci zauważyli, że doskonale obniżają poziom łaknienia, zwiększają energię i przyśpieszają spalanie tłuszczu. Liczne prace naukowe i poświęcone im recenzje potwierdziły skuteczność połączenia efedryny i kofeiny w walce ze zbędnymi kilogramami, w przyspieszeniu metabolizmu i redukcji apetytu. Ponieważ produkty te stymulują receptory beta-adrenergiczne, wpływają również na poprawę osiągów u sportowców, co zwiększyło atrakcyjność tych środków i poszerzyło grupę potencjalnych nabywców o osoby niemające problemów z nadwagą. Niestety, efekt stymulujący okazał się również bardzo atrakcyjny dla młodzieży, która zaczęła używać tych środków jako stymulantów pozwalających na dłuższe i intensywniejsze imprezowanie. W wielce dochodowej branży odchudzającej szybko zauważono, że dany środek sprzedaje się doskonale, jeśli jego głównym składnikiem jest efedryna. Nie można precyzyjnie ocenić, ilu ludzi stosowało tego rodzaju leki, jednak założenie, że do czynienia miało z nimi około 33% młodych mężczyzn i kobiet wydaje się całkiem rozsądne (biorąc pod uwagę fakt, że w omawianym okresie około 50% społeczeństwa cierpiało na problemy z nadwagą).
W tym samym czasie otyłość zdiagnozowana została jako poważny problem zdrowotny, który będzie miał istotny wpływ na zdrowie publiczne i finanse państwa. Wiele firm natychmiast zaczęło nadużywać ustawy o suplementach diety DSHEA (Dietary Supplement Health and Education Act), dodając do swoich produktów środki farmakologiczne i szargając swoją reputację nieuczciwymi kampaniami reklamowymi (niektóre zachęcały młodzież do używania środków opartych na efedrze w trakcie imprez). Już w tamtym okresie efedryna znajdowała się na liście środków kontrolowanych przez różne organizacje sportowe, które zainteresowały się jej działaniem ergogenicznym: w 1997 roku na liście substancji zakazanych umieściła ją NCAA, a jeszcze wcześniej (1994) IOC/WADA. Choć stosunkowo niewielu sportowców zostało za jej stosowanie ukaranych, to kilku z nich otrzymało zakaz startowania w zawodach.
Ponieważ stosowanie efedryny i efedry stawało się coraz bardziej powszechne i wiązano je z pojawieniem się problemów z samopoczuciem, zachowaniem i zdrowiem, władze zaczęły się słusznie niepokoić, że stymulanty te są ogólnie dostępne dla nieletnich. Ponadto specjaliści do spraw zdrowia i inne osoby zainteresowane zwróciły uwagę, że mogą one wywołać problemy z układem sercowo-naczyniowym, a nawet powodować śmierć. U jednostek wrażliwych, gdy są przyjmowane w dawkach przekraczających zalecenia, stymulanty beta-adrenergiczne są w stanie wywołać niebezpieczny wzrost ciśnienia lub arytmię serca. Oczywiście, jak to zwykle bywa, gdy opinia publiczna zostaje uświadomiona o zagrożeniu, w mediach i na forach publicznych pojawiły się liczne raporty. Agencje monitorujące zdrowie publiczne wydały oświadczenia nawołujące do wycofania z rynku produktów zawierających efedrynę, co leżało jakoby w ogólnym interesie społeczeństwa. Dobrze nagłośnione przypadki śmierci osób przyjmujących produkty zawierające efedrę umocniły poparcie opinii publicznej dla takiej akcji. Uwaga, jaką poświęcono zagadnieniu, sugerowany stopień zagrożenia związanego z użyciem tych środków oraz wysokość odszkodowań przyznanych przez sądy spowodowały, że firmy ubezpieczeniowe podniosły składki do takiego poziomu, że uczciwym producentom nie pozostało nic innego, jak zaprzestać produkcji środków zawierających efedrę. Niedługo po tym, w roku 2004, zostały one oficjalnie zakazane przez Amerykańską Agencję do spraw Żywności i Leków (FDA).
W zamieszczonych przez agencję oświadczeniach, dostępnych na rządowej stronie internetowej, znaleźć można dwa cytaty, z którymi nie zgodziłoby się wiele osób, które zadały sobie trud i prześledziły badania i raporty dotyczące produktów odchudzających opartych na efedrynie. Oto dwa z nich: „Istnieją silne dowody naukowe na to, że produkty zawierające efedrę są szkodliwe” oraz „FDA odkryła, że suplementy zawierające efedrę charakteryzują się niską skutecznością, powodując jedynie krótkotrwałą utratę wagi”. Natomiast następujący komentarz: „Reakcje te zostały powiązane z wystąpieniem poważnych problemów zdrowotnych, łącznie z dolegliwościami sercowymi i wylewami”, posłużył w roku 2004 jako główny powód do uchwalenia ustawy, zgodnie z którą z rynku wycofano produkty zawierające efedrę. Pełnomocnik FDA, Mark B. McClellan, skwitował całą sprawę tymi słowami: „To ostateczne posunięcie ochroni konsumentów, sprawiając, że te niebezpieczne produkty znikną z rynku i nigdy więcej się na nim nie pojawią”. Wygląda na to, że FDA ma całkowitą pewność, iż efedryna i alkaloidy efedry są z natury szkodliwymi związkami chemicznymi, które powinny pozostać poza zasięgiem konsumentów. Oczywiście nie dotyczy to środków zawierających efedrynę i pseudoefedrynę sprzedawanych bez recepty, a leczących astmę, zatkany nos czy lekkie podrażnienia oka. Jednak sprzedaż tych produktów Stanów Zjednoczonych w większości jest regulowana i mogą być one nabyte wyłącznie po okazaniu recepty i w ilościach określonych odpowiednimi przepisami, co znacznie zmniejsza ryzyko ich przedawkowania lub nieprawidłowego użycia.
Tak oto produkty odchudzające zawierające efedrynę i pseudoefedrynę przeszły do historii. Wcześniej (w roku 2001) fenylopropanolamina (PPA) stała się ofiarą podobnego, szybkiego i kontrowersyjnego, wycofania z rynku, pomimo ugruntowanej pozycji, jaką cieszył się Dexatrim® i jemu podobne środki. Badanie opublikowane w The New England Journal of Medicine wykazało, że PPA powiązana była ze zwiększeniem ryzyka wystąpienia wylewu u kobiet. W odpowiedzi FDA zaleciła wycofanie produktów zawierających PPA z rynku. Decyzja ta spotkała się z falą protestów, ponieważ wielu naukowców zakwestionowało wyniki i sposób przeprowadzenia tego i innych badań nad PPA. Co ciekawe, w tym samym wydaniu „Nejm” umieszczono wstępny raport o 140 przypadkach, w których problemy zdrowotne powiązano z efedryną.
Typowe polowanie na czarownice?
W tym krótkim okresie klamka zapadła dla PPA, efedryny i pseudoefedryny. Należy sobie jednak zadać pytanie, czy w pogoni za bezpieczeństwem społeczeństwa (cel jakże słuszny i szlachetny), środki te nie stały się czasem ofiarą polowania na czarownice? Czy nie zostały może okrzyknięte szkodliwymi bez wystarczających dowodów? Można także wysunąć kontrargument, że również bez niezbitych dowodów zostały uznane za bezpieczne. Czy możliwe jest, że dbając o zdrowie narodu FDA podjęło decyzję typu „przezorny zawsze ubezpieczony”? A może w grę wchodziły jeszcze inne czynniki – niezwiązane z farmakologią – które spowodowały, że agencje federalne podjęły tak pochopne decyzje?
Ostatni eksperyment opisany w dzienniku American Journal of Epidemiology prezentuje chyba najbardziej wyczerpujące badanie wszystkich powiązań pomiędzy użyciem Letigenu (odchudzającego leku na receptę zawierającego 20 mg efedryny i 200 mg kofeiny) i problemami z układem sercowo-naczyniowym. Jeśli chodzi o kompletność danych, to sprawozdanie to jest dosłownie oszałamiające, reprezentując sobą poziom, którego praktycznie nie dałoby się osiągnąć w USA. Krótki opis badania pokaże nam, dlaczego jego wyniki należy uznać za rozstrzygające.
Dania to stosunkowo mały kraj, zamieszkany zaledwie przez 6 mln ludzi (dla porównania Warszawa ma blisko 2 mln mieszkańców). Oprócz faktu, że Dania została okrzyknięta najszczęśliwszym i najmniej skorumpowanym krajem świata, ma ona również doskonale zorganizowaną służbę zdrowia i archiwa rządowe, które pozwalają na prześledzenie historii użytkowników oraz stosowania i wykorzystania Letigenu przez służbę zdrowia. Wgląd w tego rodzaju informacje oraz podanie ich do wiadomości publicznej byłyby w USA niemożliwe z powodu przepisów o ochronie danych osobowych, potencjalnym naruszeniu praw obywatelskich i odpowiedzialności cywilnej.
Duńscy statystycy udostępnili badaczom dane z Duńskiego Rejestru Narodowego Pacjentów, Bazy Danych o Receptach Duńskiej Agencji Medycznej oraz Duńskiego Rejestru Obywateli. Posiadając tak wyczerpujące informacje, badacze mogli dokładnie prześledzić drogę każdej paczki Letigenu w okresie od 1955–2001 roku – od wystawienia recepty, przez diagnozy medyczne, po operacje przeprowadzone na wszystkich obywatelach Danii, biorąc pod uwagę akty zgonu i zwyczaje migracyjne ludności.
Z pośród 5,4 mln Duńczyków mieszkających w tym okresie w Danii, blisko 300 tys. (dokładnie 298 848) otrzymało receptę na Letigen. Z archiwów wydobyto informację o tych pacjentach, pozyskano dodatkowe dane o receptach na leki lub inne środki zmniejszające łaknienie, które mogłyby wchodzić w interakcje z Letigenem, wliczając te używane w leczeniu chorób układu sercowo-naczyniowego, problemów z krzepnięciem krwi, cukrzycą, artretyzmem czy astmą.
Zrobiono 2 zestawienia – pierwsze było typowym porównaniem (ludzie w tym samym wieku i ich ogólny stan zdrowia). Oprócz bezpośredniego porównania wyników, naukowcy przyjrzeli się także stanowi ich zdrowia przed rozpoczęciem przyjmowania Letigenu (model badań krzyżowych). Pacjenci musieli mieć powyżej 18 lat, zrealizować receptę na Letigen w trakcie okresu badań i pozostać na terenie Danii przez minimum 18 miesięcy po wydaniu im leku. Punkt końcowy badania następował, gdy wystąpiło jedno ze „zdarzeń definiujących” (atak serca, wylew), zgon, pacjent wyemigrował z kraju lub przekroczył wiek 70 lat, zachorował na raka lub zakończył się okres prowadzenia badania. Po wykluczeniu osób niespełniających kryteriów, naukowcy zostali z danymi o 257 364 pacjentach, co dało ogrom danych obserwacyjnych.
W tak wielkim przedziale populacji w ciągu 7 lat nastąpiło 2 316 „zdarzeń definiujących”: 839 ataków serca, 946 wylewów i 531 zgonów z przyczyn naturalnych poza terenem szpitala. Stanowi to oczywiście grupę reprezentującą niebezpieczeństwa, o których tak wyraźnie wspominają oświadczenia FDA. Choć na pierwszy rzut oka liczby te zdają się brzmieć alarmująco, to tak naprawdę świadczą o niskim stopniu zachorowalności. Dla porównania: w USA roczna zapadalność na zawały wynosi 0,46%. Pacjenci, którzy doświadczyli powyższych powikłań byli przeważnie w podeszłym wieku i mieli już wcześniej problemy natury sercowo-naczyniowej, co wynikało z przepisanych im leków na choroby tego układu, środków przeciwzakrzepowych i leków na cukrzycę. Gdy przeanalizowano powiązanie pomiędzy stosowaniem Letigenu i tymi zaburzeniami, okazało się, że podczas stosowania leku (w ciągu 90 dni) wcale nie zwiększył się poziom ryzyka w porównaniu do okresu, gdy lek nie był stosowany. W rzeczywistości przyjmowanie Letigenu wiązało się ze zmniejszeniem ryzyka wystąpienia powikłań podczas: a) śmierci poza terenem szpitala, b) u kobiet i c) u osób zażywających statyny (grupę leków obniżających poziom cholesterolu we krwi).
Co ciekawe, wygląda na to, że największe ryzyko związane ze stosowaniem Letigenu występowało w ciągu pierwszych 10 dni jego zażywania (od dnia 0 do dnia 10 od zrealizowania recepty). Przy dłuższym stosowaniu powszechność występowania powikłań stopniowo się obniżała. Z powyższych danych można wyciągnąć wniosek, że podczas okresu objętego badaniami lekarze nie wykryli u pacjentów przeciwwskazań dla zastosowania Letigenu i dlatego przepisali im ten lek. Nie jest to wcale dowodem niekompetencji duńskich lekarzy, ponieważ wiele problemów zdrowotnych jest niewykrywalnych podczas rutynowej wizyty, np. występowanie tętniaka, zakrzepu czy innych anomalii zdrowotnych. Nawet w początkowej fazie stosowania Latigenu nie wystąpiło zwiększenie ryzyka pojawienia się któregoś z punktów końcowych badania.
Nie stwierdzono „zasadniczego zwiększenia ryzyka”
Wyniki eksperymentu, w którym udział wzięło około ćwierć miliona osób, wskazują na to, że stosowanie Letigenu zgodnie z zaleceniem lekarzy (1–4 razy dziennie) „nie powodowało zasadniczego zwiększenia ryzyka wystąpienia powikłań w układzie sercowo-naczyniowym”. Można z tego wyciągnąć wniosek, że istnieje jakieś ukryte ryzyko, jednak w rzeczywistości, jeśli z badania cokolwiek wynika, to fakt, że ze statystycznego punktu widzenia Letigen ma działanie ochronne. Oczywiście autorzy eksperymentu słusznie podkreślili, że jego wyniki nie są tego dowodem: pacjenci stosujący Letigen przechodzili kurację odchudzającą, ale przed dopuszczeniem do zażywania leku zostali zbadani, dlatego mogli cieszyć się lepszym zdrowiem od grupy porównawczej. Nazywamy to „czynnikami zakłócającymi wynikającymi z przeciwwskazań”. Naturalnie pacjenci z oczywistymi chorobami serca, rakiem czy innymi podobnymi problemami nie mogli liczyć na przepisanie leku odchudzającego o działaniu pobudzającym.
Eksperyment budzi podziw ze względu na wyczerpujące odnotowanie szczegółów, ogromną liczbę pacjentów, przeprowadzenie badań kontrolnych i kompletność, dlatego jego wyniki można uznać za ostateczne. Dania to mały kraj, zarówno ze względu na liczebność populacji, jak i obszar, dlatego wyniki badania mogą być nieadekwatne dla innych ras i kultur. Połączenie efedryny z kofeiną było przepisywane przez lekarzy, wydawane przez apteki, wyprodukowane zgodnie z duńskimi normami i podawane pacjentom, którzy zostali najpierw przebadani.
Skąd więc bierze się taka rozbieżność między wynikami duńskiego eksperymentu a zamieszaniem wywołanym efedrą w USA? Jak już wspomniałem, stosowanie efedryny w USA nie podlegało prawie żadnym restrykcjom, a sam środek często pojawiał się w standardowych produktach ziołowych. Choć wiele firm sumiennie weryfikowało skład surowców i procesy produkcyjne, by mieć pewność co do ilości efedryny w każdej porcji, inne wybrały drogę łatwiejszą, dbając jedynie o stosunek kosztów do zysków, wypuszczając na rynek produkty poddawane jedynie sporadycznej kontroli. Efedra ziołowa często uważana jest za ekwiwalent efedryny, a w rzeczywistości oba związki bardzo się różnią. Ma Huang, ziołowe źródło efedry, zawiera różne alkaloidy (klasa związków chemicznych, w której skład wchodzi efedryna, pseudoefedryna, synefryna i inne związki bioaktywne). Jest całkiem możliwe, że pominięcie dodatkowych efektów stymulujących tych alkaloidów pomocniczych naraziło konsumentów na silniejszą stymulację beta-adrenergiczną niż oczekiwano. Oczywiście, jeśli w składzie danego produktu znalazło się jeszcze inne zioło lub kapsułki zawierały dodatkowe ilości efedryny, sytuacja stawała się nawet bardziej złożona. Kolejnym czynnikiem jest amerykański styl życia… stosowanie licznych leków i suplementów mogło przyczynić się do powstania między nimi różnych interakcji, dodatkowo zdrowie ogólne Amerykanów pozostaje daleko w tyle w porównaniu do społeczeństwa Danii – przykładem może być ogarniająca Amerykę epidemia otyłości.
Warto także pamiętać, że prawie każdy produkt dostępny na rynku oprócz efedryny zawierał również kofeinę i inne składniki. Mogło to spowodować pojawienie się niekorzystnych interakcji lub przedawkowania któregoś ze składników. Ponadto kofeina jest tanim dodatkiem do żywności, producentom mogło więc chodzić o to, by dodać swoim produktom lekkiego „kopa”, który byłby odczuwany przez konsumentów jako pobudzenie organizmu. Smutne, ale prawdziwe jest to, że sami konsumenci wybierali takie produkty, ponieważ żyli w błędnym przeświadczeniu, iż były one bardziej skuteczne od ich odpowiednio kontrolowanych odpowiedników. Dodatek słabo przebadanych składników oraz ich wpływ na działanie efedryny/kofeiny i usuwanie tych związków z organizmu zwiększał ryzyko pojawienia się potencjalnych komplikacji zdrowotnych.
Jednakże pomimo niezwykle swobodnego użytkowania tych produktów, stosunkowo rzadko donoszono o powodowanych przez nie problemach. Kliniki twierdzą, że zgłoszenia problemów związanych ze stosowaniem efedryny były częstsze od tych wywołanych przez inne powszechnie dostępne środki, pamiętajmy jednak, że były one również znacznie popularniejsze. Ponadto toksyczne działanie efedryny i kofeiny jest natychmiastowe i łatwo wyczuwalne (nerwowość, szybkie bicie serca, dreszcze, senność i złe samopoczucie). Oczywiście odpowiednio dozowany środek farmakologiczny, podobny do Letigenu, mógłby złagodzić wiele z tych problemów.
Co ciekawe, efedrynę, pseudoefedrynę i PPA okrzyknięto lekami wysokiego ryzyka z powodu ich oddziaływania na układ sercowo-naczyniowy. Środki do stosowania długoterminowego zostały wycofane ze sklepowych półek. Jednakże duńscy badacze donieśli, że największe ryzyko stosowania tych środków wiąże się z ich nagłym użyciem przez nieświadomych konsumentów, a może do tego dojść przy zażyciu produktów na kaszel i gorączkę, które wciąż są powszechnie dostępne w sklepach. Dodajmy do tego nagły wzrost ciśnienia krwi podczas kasłania i kichania i istnienie tych produktów zaczyna prezentować się w coraz gorszych barwach w porównaniu do środków do stosowania długoterminowego.
Wydaje się więc, że wyniki badań naukowych wcale nie idą w parze z wnioskami wyciąganymi przez mędrców świata polityki, którzy na ławie oskarżonych umieścili połączenie efedryny i kofeiny i wydali werdykt, jakoby było ono szkodliwe dla zdrowia publicznego. Taka już jest natura amerykańskich polityków: lepiej reagować niż potem świecić oczami, a gdy daną kwestię odpowiednio się jeszcze nagłośni, to jej los jest już przesądzony. Możliwe jednak, że stack efedrynowo-kofeinowy posłużył za „kozła ofiarnego”. Wielu ludzi przedstawiało teorie spiskowe – jedne mniej, inne bardziej wątpliwe.
W sprawach kryminalnych detektywi używają zwrotu cui bono (komu to miało przynieść korzyść). A więc kto skorzystał na usunięciu z rynku bezpiecznych i skutecznych środków odchudzających? Na pewno nie otyłe osoby starające się zrzucić trochę kilogramów bez zbędnych kosztów, niedogodności i problemów z pozyskaniem recepty od lekarza (co pokazano na przykładzie rimonabantu i innych farmaceutyków). Na pewno nie sportowcy szukający (przypuszczalnie) bezpiecznych i efektywnych ergogeników (i niestartujący w zawodach organizacji, które zakazały stosowania efedryny). Na pewno nie społeczeństwo, które zmuszone jest płacić za leczenie otyłości i dolegliwości z nią związanych.
Kto więc na tym skorzystał? Oskarżycielski palec zwrócony jest w stronę wielkich korporacji farmaceutycznych. Przemysł ten zbiera od społeczeństwa najwięcej cięgów… środki niezbędne do leczenia są często niezwykle drogie, szczególnie dla osób nieubezpieczonych; leki poprawiające standard życia nie są rozwijane lub dostęp do nich jest ograniczony legislaturą i oporem lekarzy; przemysł farmaceutyczny stracił wiele w oczach opinii publicznej z powodu różnych afer łapówkarskich, wpływania na decyzje FDA i zaakceptowania przez tę organizację licznych leków, które wywoływały skutki uboczne, a nawet zgony. Mimo to oczywiste jest, że każda firma farmaceutyczna produkująca tani i skuteczny lek odchudzający lub kombinację takich leków zarobiłaby miliony dolarów. Jedyną przeszkodą w pojawieniu się kolejek otyłych amerykanów chcących zakupić Alli® – lek o wątpliwym działaniu i marginalnej tolerancji – jest istnienie na rynku hitów, jakimi okazały się Dexatrim® (PPA) i liczne kombinacji efedryny z kofeiną. Leki te dawały konsumentom odczuwalne korzyści i wymierną utratę wagi. Po usunięciu efedryny i PPA z rynku, pojawiła się nisza dla środka odchudzającego na receptę lub ogólnodostępnego. Lek taki miałby ogromny potencjał marketingowy – niestety, do tej pory jeszcze się nie pojawił.
Inną możliwością, o której wspomina się szeptem w nienaukowych kręgach, jest poważna kwestia socjalna. Chodzi o metamfetaminę – środek należący do klasy stymulantów. Jego historia wiąże się z gangami motocyklistów i ludźmi z marginesu społeczeństwa, odpowiedzialnymi za jego rozprowadzanie. Jego działanie przypomina skutki zażycia kokainy, jednak jest znacznie tańszy – nazywano go więc „koką dla ubogich”, ponieważ większość stosujących ten narkotyk wywodzi się z niższych klas społecznych. Gdy walka z kokainą zaczęła przynosić coraz lepsze skutki, jej użytkownicy odkryli istnienie metamfetaminy, do której dostęp był początkowo praktycznie nieograniczony. W miarę jak liczba przyjmujących ten narkotyk rosła, a skutki procederu dotknęły amerykańską klasę średnią, problemem zainteresowały się odpowiednie agencje rządowe.
Szybko odkryto, że opanowanie dystrybucji metamfetaminy będzie sprawą znacznie trudniejszą niż miało to miejsce w przypadku kokainy. Narkotyk można wytworzyć w prostych przydomowych laboratoriach, a niezbędny składnik nabyć w sklepie ze zdrową żywnością, na stacji benzynowej, w aptece czy przez Internet. Składnikiem, o którym mowa, jest efedryna (można również użyć pseudoefedryny). Zasugerowano, że prawdziwe zagrożenie płynące z powszechnego dostępu do efedryny ma niewiele wspólnego z reakcją na leki oparte na tym związku, lecz z jego użyciem w wiejskich laboratoriach ukrytych w garażach, szopach, przyczepach kempingowych czy piwnicach całego kraju. Niestety, agencje odpowiedzialne za walkę z narkomanią doszły do wniosku, że najprostszym rozwiązaniem problemu będzie zamknięcie dostępu (legalnego i nielegalnego) do efedryny. Jednakże, o czym wiedzą mieszkańcy obszarów wiejskich, metamfetamina nadal stanowi problem – większość efedryny stosowanej do jej produkcji przez większe i lepiej zorganizowane gangi zostaje przeszmuglowana z Meksyku.
Badanie przeprowadzone przez naukowców z Danii dostarczyło nowych dowodów, które zmuszają do ponownego rozpatrzenia statusu efedryny i kofeiny jako środków odchudzających. Społeczeństwo wciąż potrzebuje dostępu do taniego, wygodnego w użyciu, bezpiecznego i skutecznego środka – obecne alternatywy pozostawiają wiele do życzenia. Być może najlepszym rozwiązaniem byłby model duński: leki podobne do Letigenu powinny być dostępne tylko na receptę, co zminimalizowałoby ryzyko użycia ich do produkcji metamfetaminy, przedawkowania lub zastosowania przez ludzi, u których występują przeciwwskazania natury zdrowotnej. Pamiętać również należy o informowaniu konsumentów o tym, jak rozpoznawać pojawienie się efektów ubocznych i toksyczności leku, szczególnie w trakcie pierwszego miesiąca jego stosowania, co pozwoli na zminimalizowanie występowania potencjalnych problemów zdrowotnych.
Gorliwi pracownicy FDA postawili efedrynę i kofeinę przed sądem opinii publicznej, gdzie została ona osądzona i uznana za winną stawianych zarzutów. Należy zwrócić szczególną uwagę na jedną nader istotną kwestię wynikającą z duńskich badań: „Publikując rezultaty swoich badań, duńscy autorzy eksperymentu zasugerowali, że najwięcej dowodów szkodliwości efedryny i kofeiny opartych jest na nieprzemyślanych doniesieniach, które w konfrontacji z dokładną analizą naukową okazują się nieprawdziwe”.
Cała sprawa przypomina relację naocznego świadka, którego zeznania przyczyniają się do skazania niewinnego człowieka i dopiero analiza DNA jest w stanie go uniewinnić. Przeprowadzone w Danii badanie jest właśnie taką analizą, zmuszającą nas do ponownej oceny kombinacji efedryny i kofeiny w walce z otyłością. Nowe dowody przedłożone przez naukową „Dream Team” oraz dane z Danii sugerują, że w celi śmierci osadzono niewinnego. Miejmy nadzieję, że pojawi się możliwość wniesienia apelacji i ponownego rozpatrzenia jego sprawy.
Bibliografia:
1.Blanck H.M., Khan L.K., et al., Use of nonprescription weight loss products: results from a multistate survey. JAMA, Aug 22-29; 286(8): 930-5 (2001).
2.Malchow-Moller A., Larsen S., et al., Ephedrine as an anorectic: the story of the ‘Elsinore pill’. Int J Obes; 5(2): 183-7 (1981).
3.Dulloo A.G., Miller D.S., Ephedrine, caffeine and aspirin: „over-the-counter” drugs that interact to stimulate thermogenesis in the obese. Nutrition, Jan-Feb; 5(1): 7-9 (1989).
4. Krieger D.R., Daly P.A., et al., Ephedrine, caffeine and aspirin promote weight loss in obese subjects. Trans Assoc Am Physicians; 103: 307-12 (1990).
5. Astrup A., Breum L., et al., The Effect and safety of an ephedrine/caffeine compound compared to ephedrine, caffeine and placebo in obese subjects on an energy-restricted diet. A double blind trial. Int J Obes Relat Metab Disord, Apr; 1(4): 269-77 (1992).
6.Toubro S., Astrup A.V., et al., Safety and efficacy of long-term treatment with ephedrine, caffeine and an ephedrine/caffeine mixture. Int J Obes Relat Metab Disord, Feb; 17 Suppl 1: 69-72 (1993).
7.Daly P.A., Krieger D.R., et al., Ephedrine, caffeine and aspirin: safety and efficacy for treatment of human obesity. Int J Obes Relat Metab Disord, Feb; 17 Suppl 1: 73-8 (1993).
8.Breum L., Pedersen J.K., et al., Comparison of an ephedrine/caffeine combination and dexfenfluramine in the treatment of obesity. A double-blind multi-centre trial in general practice. Int J Obes Relat Metab Disord, Feb; 18(2): 99-103 (1994).
9.Magkos F., Kavouras S.A., Caffeine and ephedrine: physiological, metabolic and performance-enhancing effects. Sports Med; 34(13): 871-89 (2004).
10.Dennehey C..E, Tsourounis C., et al., Evaluation of herbal dietary supplements marketed on the internet for recreational use. Ann Pharmacother, Oct; 39(10): 1634-9 (2005).
11.Haller C.A., Benowitz N.L., Adverse cardiovascular and central nervous system events associated with dietary supplements containing ephedra alkaloids. N Engl J Med; 343(25): 1833-8 (2000).
12.Baylis A., Cameron-Smith D., et al., Inadvertent doping through supplement use by athletes: assessment and management of the risk in Australia. Int J Sport Nutr Exerc Metab, Sep; 11(3): 365-83 (2001).
13.Andraws R., Chawla P., et al., Cardiovascular effects of ephedra alkaloids: a comprehensive review. Prog Cardiovasc Dis, Jan-Feb; 47(4): 217-25 (2005).
14.Cunningham J.K., Liu L.M., Impact of methamphetamine precursor chemical legistaltion, a suppression policy, on the demand for drug treatment. Soc Sci Med, Apr; 66(7): 1463-73 (2008).