W długi majowy weekend w Częstochowie odbyły się najważniejsze zawody w polskim bodybuildingu, czyli Mistrzostwa Polski w Kulturystyce i Fitness. Pamiętam czasy, gdy konkurencje kobiece i męskie były rozgrywane w innych terminach, niestety malejąca od jakiegoś czasu liczba zawodników powoduje, że mistrzostwa kobiet i mężczyzn rozgrywane są w tym samym czasie. Mieliśmy możliwość zobaczenia na scenie całego przekroju sportów sylwetkowych w Polsce wraz z debiutującą dyscypliną – bikini kobiet.
Ogólnie zawody stały na przyzwoitym poziomie. Poziom zawodników był wyrównany i wysoki, jak przystało na zawody tej rangi, poza kilkoma wyjątkami (np. kategoria 65 kg – kto tych chłopaków wpuścił na scenę?). Wiem, że w regulaminie MP jest wzmianka, że można nie dopuścić zawodnika ze względu na za słabą formę startową, dlaczego więc dopuszczono tych zawodników do startu na zawodach takiej rangi? Nie mogę uwierzyć, że tacy zawodnicy jak Kamil Majek czy Heniu Hryszkiewicz zdobywali medale w tej kategorii i stoją teraz w równym szeregu z medalistami tegorocznych mistrzostw. Cóż, miejmy nadzieję, że ci zawodnicy wezmą sobie to do serca i za rok dorzucą masy i pozostawią lepsze wrażenie po sobie po przyszłorocznych zawodach.
Pozostałe kategorie prezentowały się już dużo lepiej, ale niestety frekwencja zawodników była bardzo słaba. Zacznę od kategorii kobiecych.
W fitness gimnastycznym klasą sama w sobie była Natalia Mlekicka. Dobry układ, świetna sylwetka, superforma – nikt nie mógł pokrzyżować szyków tej dziewczynie.
Fitness sylwetkowe było zdominowane przez kilka zawodniczek, które zaprezentowały mistrzowską formę światowego formatu. W kategorii najniższej, do 158 cm, wygrała świetna pod każdym względem Dorota Galińska. Dorota pokazała perfekcyjną sylwetkę i świetną formę startową. Później w kategorii open udowodniła, że jest najlepszą fitnesską tych mistrzostw, zdobywając drugi złoty medal. 2. miejsce do 158 cm zajęła Magdalena Krajkowska. Dobra sylwetka, ale nie tak ostra, żeby mogła zagrozić Dorocie. Brąz przypadł Alicji Klarkowskiej z Warszawy.
Kategorię do 163 cm wygrała Agnieszka Nawrocka z Poznania. Agnieszka startuje w fitness sylwetkowym dopiero drugi sezon, ale prezentuje się doskonale. Supersylwetka, dobre przygotowanie jakościowe, ale w tym roku była chyba trochę za płaska. Mam nadzieję, że uda jej się to poprawić przed ME, a wtedy największym znakiem zapytania będzie tylko kolor medalu, który Agnieszka przywiezie z Rosji. Na 2. miejscu zawody zakończyła Edyta Woźnicka-Bosak, która wystartowała również w kategorii par kulturystycznych z Sebastianem Kulińskim. Byli niestety jedyną parą kulturystyczną na tych zawodach, ale pokaz jaki zaprezentowali był bardzo efektowny, stanowił swego rodzaju przyjemny przerywnik i na pewno podobał się publiczności.
Kategoria najwyższa fitness (powyżej 163 cm) to złoto dla Joanny Ucińskiej. 2. miejsce zajęła Beata Yaro-Koniecka (wg niektórych to ona powinna wygrać), a brąz przypadł Ewie Zapędowskiej.
Jak wcześniej wspomniałem, na tegorocznych MP zadebiutowały zawodniczki bikini. Kategoria bardzo ciekawa, bo pokazuje, że wizyty na siłowni nie są tylko dla dużych i umięśnionych, co jest blokadą przed przyjściem na siłownię dla wielu dziewczyn. Dobrze przemyślany trening i dieta to wysportowane i twarde ciało bez przesadnie wyeksponowanych mięśni. Myślę, że to świetna alternatywa dla fitness, które było kiedyś odpowiedzią na kobiecą kulturystykę. Widać, że z biegiem czasu coraz większą uwagę przyciągają mniejsze mięśnie. Pierwsze zawody bikini w Polsce wygrała Agnieszka Łachman, była fitnesska, a teraz mistrzyni Polski w bikini.
Kulturystyka klasyczna w naszym kraju staje się chyba bardziej popularna niż kulturystyka ekstremalna. Pewnie dlatego, że łatwiej zbudować masę na tyle dużą, żeby móc na równi rywalizować z bardziej zaawansowanymi zawodnikami. Odwrotnie niż w kulturystyce ekstremalnej, gdzie nie ma limitu wagi do wzrostu i ci bardziej doświadczeni niszczą masą nowicjuszy, nie dając im możliwości walki o najwyższe trofea. Z tego też powodu na scenie w Częstochowie wystąpiło wielu świetnych zawodników, w dużej części nowicjuszy w niczym nie ustępujących bardziej doświadczonym kulturystom.
W kategorii najniższej wygrał świetnie dorzeźbiony Piotr Zaniewski. O 2. miejsce zaciekle walczyło dwóch zawodników, ale z srebrem do domu wrócił Robert Kozielski vel Koziak, pozostawiając w tyle Mariusza Stupaka.
Kategorię do 175 cm wygrał Przemysław Żokowski, mistrz Polski z poprzedniego roku przed Radosławem Smykiem, chociaż wg wielu, również w moich oczach, zwycięzcą powinien zostać ten drugi, ponieważ prezentował lepszą formę i sylwetkę wprost stworzoną do „klasyka”. Mocne 3. miejsce zdobył bardzo dobry debiutant Gabriel Koperkiewicz.
Kategoria „klasyków” do 180 cm była najliczniej obsadzona, ale najsłabsza pod względem zawodników. Wygrał wyróżniający się mocno umięśnioną górną częścią ciała Rafał Filipczuk przed Dawidem Damasikiem – świetna rzeźba, duże mocne nogi, ale zbyt mała góra. Więcej mięśni na górze i byłoby zupełnie inaczej. Trzeci był Marcin Gandyk. Sylwetkowo stworzony do kulturystyki klasycznej, znacznie więcej mięśni niż podczas ostatniego startu, jednak tym razem bez wyraźnej rzeźby.
Kategorię najwyższą wygrał rewelacyjny Filip Tecław z Warszawy. Filip wygrał tegoroczne Debiuty w Ostrowi Mazowieckiej, był tam w dobrej formie, ale bez szczytowej jakości mięśni. Na MP dopracował jakość mięśni do perfekcji, co dało mu nie tylko złoto w swojej kategorii, ale również w kategorii open. Filip również wyróżnia się świetną szeroką sylwetką, dającą wrażenie jakby miał dużo więcej mięśni niż inni zawodnicy, mimo podobnej wagi. Ciekaw jestem bardzo jego startu na ME. Myślę, że może tam trochę namieszać. Na drugiej pozycji był Mateusz Brzuchacz, również wyróżniający się zawodnik. Dużo mięśni, świetna rzeźba, jednak sylwetka trochę bardziej predysponuje go do kulturystyki ekstremalnej. Myślę, że w przyszłym roku, gdy dorzuci parę kilogramów będzie równie groźny w wyższej kategorii. Trzecią lokatę wywalczył Łukasz Skrzypiec.
W kulturystyce ekstremalnej w kategorii 70 kg zaczęło się ostro. Wygrał zasłużenie Sebastian Kuliński – bardzo duże mięśnie jak na tę wagę i przyzwoita forma. Na drugim miejscu był Mirosław Łopatecki. Zawodnik na stałe mieszkający i trenujący w Londynie zaprezentował twarde i duże mięśnie. Minimalnie za nim uplasował się Mateusz Janiszewski.
Kategoria 75 kg to bardzo wyrównana walka o złoto Artura Szudrowicza i Michała Wernerowskiego. Z wielkim zaciekawieniem obserwowałem tę kategorię, gdyż ta dwójka była po prostu świetna. W końcu jednym punktem tytuł mistrza Polski zdobył Artur Szudrowicz. Na trzeciej pozycji był Piotr Sowiński.
Kategoria 80 kg to kolejna mocno obsadzona kategoria. Wygrał ją bardzo plastyczny i pękaty Bartek Pogan. Bartek zaprezentował umięśnienie europejskiego kalibru, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do swojej lokaty. Pozostawił w tyle równie dobrych zawodników – na 2. miejscu Jacka Bąka, a na 3. Marcina Dróżdża.
Kategoria 85 kg została zdominowana przez Szymona Ładę. Według mnie Szymon to największy talent młodego pokolenia. Świetna sylwetka, umięśnienie pełne i bardzo plastyczne. Jakość mięśni nie była co prawda jeszcze szczytowa, ale i tak dla mnie ten zawodnik był największym objawieniem tych zawodów. Trzymam kciuki za ME! Na drugiej pozycji był Marcin Klekowicki, a brąz wywalczył Marek Grabarczyk.
Kategorię 90 kg wygrał zwycięzca tegorocznych Debiutów Adrian Krawczyk. Bardzo szeroki i dobrze przygotowany. Wygrał bez większych problemów, ale pozostała dwójka medalistów również prezentowała się bardzo dobrze. 2. miejsce przypadło Michałowi Koziarskiemu, a trzeci był Karol Pakuła, chociaż wg mnie mogło być odwrotnie. Na 4. i 5. miejscu uplasowali się zawodnicy, którzy mają bardzo duży potencjał, ale myślę, że coś namieszali w końcówce przygotowań i nie wyglądali tak, jakby mogli. Mowa tu o Rafale Rurańskim – świetna góra, ale zupełnie zalane nogi, choć mięśni na nich na pewno nie brakowało. Piąty był Tomek Pepłowski – najlepsza rzeźba, ale chyba przez to stracił całą pełność mięśni i sprawiał wrażenie za chudego jak na tę kategorię, szczególnie w dolnej części ciała. Myślę, że minimalnie gorsza definicja i bardziej pękate mięśnie mogłyby dać mu wyższą lokatę.
„Setka” w tym roku należała bezsprzecznie do Kuby Potockiego. Ten zawodnik to stary wyjadacz kulturystycznych scen. Zawsze potrafił przygotować doskonałą formę, a w tym roku zwiększył dodatkowo masę o kilka kilogramów i bez żadnego problemu zgarnął złoto. 2. miejsce zajął potężny, aczkolwiek bez szczytowej formy, zawodnik z Torunia − Patrycjusz Wróblewski, jednak jego sylwetka na pewno wyróżniała się na tle reszty zawodników. Piotr Kot z Sopotu zamknął medalową trójkę. Piotra widziałem na Debiutach, potem na zawodach w Bytowie i w końcu na MP w Częstochowie. Powiem tylko, że odwalił kawał dobrej roboty, bo metamorfoza jaką przeszedł w tak krótkim czasie robiła wrażenie. Myślę jednak, że kategoria 100 kg jest dla niego za mała i żeby wykorzystać swój potencjał musi nabić parę kilogramów i przejść do kategorii najcięższej.
Właśnie w najcięższej kategorii odbyła się najcięższa walka o medale na całych zawodach. Każdy z zawodników zaprezentował inne walory sylwetki i z całą pewnością ciężko było sędziom ustalić jakieś główne kryteria oceny. Wygrał zasłużenie najbardziej kompletny zawodnik – Tomasz Jafernik, prezentując najlepsze połączenie masy, jakości i proporcji. Reszta miejsc to zupełna loteria, bo każdy zawodnik pod jakimś względem prezentował się lepiej od pozostałych. Sędziowie przyznali srebro Bartkowi Guranowi, który zaprezentował w tym roku życiową formę. Na 3. miejscu sklasyfikowano Andrzeja Raka, który wrócił na kulturystyczną scenę po 14 latach przerwy. Pamiętam Andrzej, startował gdy ja zaczynałem trenować i w tamtych czasach prezentował olbrzymie mięśnie uda, jednak teraz cała jego sylwetka była bardzo potężna, szczególnie górna część ciała robiła wrażenie. Nogi, choć nadal spore, nie miały takiej jakości, jak górna część ciała. Czwarty w tej stawce był Michał Karmowski. Michał był zdecydowanie większy niż w zeszłym roku, może minimalnie mniej docięty, ale wg mnie taki wygląd, jaki zaprezentował na scenie w Częstochowie był najbardziej optymalny. Czemu skończył dopiero na 4. miejscu jest zagadką, na którą tylko sędziowie mogą odpowiedzieć. Na 5. miejscu zawody zakończył Paweł Rymuza.
W rywalizacji open sędziowie najlepiej ocenili zwycięzcę kategorii najcięższej – Tomasza Jafernika.