Facebook

Subskrybuj RSS

Relacje

drukuj Polec Znajomemu

Mistrzostwa Świata Mężczyzn w Kulturystyce Klasycznej – Budapeszt 2010

data: 22.12.2010

Mistrzostwa Świata Mężczyzn w Kulturystyce Klasycznej rozegrane w stolicy Węgier zdominowali zawodnicy z Rosji. W czterech z pięciu kategorii to im właśnie przypadły złote medale. Niestety kosztem Polaków. Do Budapesztu pojechali z teamu A: Akop Szostak, Przemysław Żokowski, Rafał Filipczuk, Jerzy Pisulski i Paweł Smolik oraz jako team B Mariusz Bałaziński i Michał Krajewski. Niestety dwóch zawodników – Akop i Mariusz − nie zbiło wagi do wymaganej, tym samym nie zmieścili się oni w swojej kategorii i nie wystartowali w „klasyku”. Akop ważył o 700 g za dużo, natomiast Mariuszowi zabrakło raptem 300 g. Bałaz na osłodę wystartował w rozgrywanym w ramach zawodów Pucharze Świata w Kulturystyce, gdzie zdobył 2. miejsce. Przegrał z masywnym, rewelacyjnie umięśnionym Węgrem Peterem Molnarem, który wcześniej, podczas zawodów Grad Prix Pepa, pokonał m.in. Adama Adamskiego. 28-letni, świetnie zapowiadający się zawodnik, który niedawno przeszedł do federacji IFBB już szykuje się do zawodów Arnold Amatorów.

Podczas mistrzostw nie dało się nie zauważyć sporych rozbieżności w wynikach między półfinałami i finałami. Brało się to zarówno z faktu, że dwa różne panele sędziowskie oceniały półfinały i finały, jaki z tego, że niektórzy zawodnicy, w tym Polacy, nie utrzymali przez cały czas wystarczająco dobrej formy. Spadek formy wykorzystali Rosjanie, którzy podczas niedzielnych finałów zaatakowali z nieco dalszych miejsc i zgarnęli złote krążki.

Najbardziej spektakularny „skok” zrobił Igor Gostiunin w najwyższej kategorii, +180 cm, gdzie startował Jerzy Pisulski. Polak po sobotnich półfinałach zajmował 1. miejsce. Rosjanin był dopiero czwarty. Gostiunin w niedzielę jednak poprawił jakość umięśnienia, pokazał się z lepszą definicją i… zdobył złoto. Mało tego, zwyciężył również overall! Sędziowie ocenili go lepiej niż Polaka, który, jak sam przyznaje, stracił od soboty nieco na formie. Naszemu zawodnikowi przypadł srebrny medal, a brązowy Lubosowi Malinakowi ze Słowacji. Choć wszyscy mieli apetyt na złoto, nie ma wątpliwości, że to sukces zawodnika z Jawora. Do tytułu Mistrza Europy doszedł teraz wicemistrz świata! Startujący w tej samej kategorii Paweł Smolik zajął dobre, piąte miejsce.

W kategorii do 180 cm zaprezentowała się największa liczba zawodników, w tym dwaj Polacy – Przemysław Żokowski i Rafał Filipczuk, którzy zajęli 14. i 9. miejsce. Aleksandr Denisenko dołożył do swojej kolekcji kolejny tytuł Mistrza Świata, drugi był Michal Sitter (Czechy), a trzeci Asghar Abaei (Iran).

Największa zamiana miejsc, na niekorzyść Polaków, rozegrała się w kategorii 175 cm. W półfinale Michał Krajewski uplasował się na 2. miejscu, ale już podczas niedzielnych finałów spadł na 6. pozycję! Podobna degradacja spotkała zwycięzcę półfinałów − Meysama Amiriego, który ostatecznie musiał zadowolić się pią5.tym miejscem. Podium zajęli Konstantin Zakharow (Rosja), Andrej Varga (Słowacja) i Gianluca Degan (Włochy).

W kategorii 171 cm na najwyższym miejscu na podium stanął kolejny Rosjanin – Artem Diyanov, który był liderem we wszystkich rundach, a za nim dwaj Koreańczycy, Yeonseok Yang i Yongin Ha.

W najniższe kategorii do 168 cm tryumfował Mahmut Irmak. W ten sposób turecki kulturysta zaliczył hat-tricka, zdobywając najpierw w Maastricht tytuł Mistrza Europy w kulturystyce klasycznej (170 cm), następnie podczas zawodów w Baku został Mistrzem Świata w kategorii 70 kg w kulturystyce ekstremalnej i teraz został mistrzem świata w „klasyku”. Drugi w Budapeszcie był Węgier Lajos Lenard, a trzeci Jaewan Park z Korei.

W sumie Polska zajęła 4. miejsce w klasyfikacji drużynowej z 20 punktami na koncie. Pierwsza była Rosja, druga Korea, a trzecie Węgry.

W rywalizacji pucharowej, obok drugiego Mariusza Bałazińskiego w kulturystyce, dobrze zaprezentowała się również Anna Szczotka, która w pucharowej kategorii fitness sylwetkowe open zdobyła 1. miejsce. Pokonała m.in. Litwinkę Vilmę Šalaševičiūtė, której wyższość musiała uznać miesiąc wcześniej podczas zawodów Grand Prix Pepa.

 

Bogdan Szczotka, trener kadry narodowej

„Z Budapesztu wracaliśmy w lepszych nastrojach niż z mistrzostw w Baku, ale nie mogę być usatysfakcjonowany występem Polaków. Po pierwsze, dwóch zawodników nie wystartowało w swoich kategoriach z powodu nadwagi. Akop Szostak stosował swoje wzięte niewiadomo skąd metody przygotowań. Sam poszedłem mu na rękę, przychyliłem się do tego, żeby mimo nadwagi podczas eliminacji w Krakowie zakwalifikować go do teamu A. On zapewniał, że zbije wagę, ale nie udało mu się. Nie wziął udziału nawet w weryfikacji. Mariusz Bałaziński ważył 300 g za dużo. Pech, zabrakło raptem 15 min, żeby zbić tę wagę. Uważam, że miałby realne szanse na medal, niemniej wystartował z powodzeniem w Pucharze Świata.

Co do występu pozostałych zawodników, niestety niektórzy z nich nie wytrzymali presji związanej z trzymaniem diety. Jurek Pisulski zjadł za dużo węglowodanów w piątek wieczorem, w sobotę miał bardzo dobrą formę, ale nie utrzymała się ona do niedzielnego finału. Zajął bardzo dobre miejsce, ale mógł wygrać. Jako trener, miałem apetyt i liczyłem na złoto. Podobnie było z Michałem Krajewskim, który miał swój sposób na ładowanie… i spadł z 2. miejsca w półfinale na 6. w finałowej rozgrywce. On również miał szanse na podium, może nie na złoty medal, ale z pewnością podium. Nie jest możliwe dopilnowanie tego wszystkiego. A gdy zawodnicy popełniają takie błędy przed samymi zawodami, to potem tak to procentuje”. 

Jerzy Pisulski, wicemistrz świata w kulturystyce klasycznej

            „Obok tytułu Mistrza Europy to mój pierwszy medal zdobyty na mistrzostwach świata. Co prawda nie jest złoty, ale i tak bardzo go sobie cenię. Nie jestem jednak w pełni zadowolony ze swojego występu. W końcu szykując się na zawody, zawsze myślę o zdobyciu 1. miejsca, a było ono w zasięgu wzroku. Co się stało? Po pierwszym dniu zawodów popełniłem kilka błędów, trochę się przeładowałem, dostałem zatrucia, pół nocy nie spałem. Jestem świadomy, że przez to w finałach wyglądałem na scenie na trochę zmęczonego, miałem płaskie mięśnie. Patrząc na zdjęcia widzę, że faktycznie sam wyżej bym siebie nie ocenił.

            Zdaje sobie sprawę, że bardzo dobrze wypadłem na początku zawodów, co często zdarza się w moim przypadku. Tymczasem Igor Gostiunin w półfinale w ogóle nie rzucał się w oczy. Gdy już po wszystkim rozmawiałem z sędziami, przyznawali, że praktycznie go nie widzieli. Tymczasem w finałach dał się już zauważyć, tym bardziej, że sędziowie mają wówczas więcej czasu na ocenę poszczególnych partii. I mnie ocenili na srebrny medal”.

Realizacja: Ideo CMS Edito Powered by:
Copywrite © 2008 Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydawcą portalu internetowego musculardevelopment.pl jest Fitness Authority® Sp. z o.o. (Wydawca) z siedzibą w Otominie, ul. Konna 40. Wszelkie prawa do treści, elementów tekstowych, graficznych, zdjęć, aplikacji i baz danych są zastrzeżone na rzecz Wydawcy lub odpowiednio na rzecz podmiotów, których materiały - na podstawie współpracy z Wydawcą – są udostępniane w portalu musculardevelopment.pl

counter_pages