Na tegoroczne Mistrzostwa Europy jechaliśmy z bardzo liczną, lecz mało doświadczoną reprezentacją, wyłonioną na podstawie wyników Mistrzostw Polski, które odbyły się w Golubiu-Dobrzyniu. Tylko czterech naszych reprezentantów bywało na scenach Mistrzostw Europy i Świata. Trener kadry, Bogdan Szczotka, zabrał do Maastricht aż dziesięciu debiutujących na scenie kulturystycznej zawodników. Mieliśmy w drużynie także rutyniarzy – Andrzeja Kołodziejczyka, Tomka Bobrowskiego, Mariusza Bałazińskiego i Marcina Kosela – oraz dwa czarne konie – Tomka „Papaja” Lecha i Artura Stańczaka, którzy prezentowali rewelacyjną sylwetkę i europejską formę startową. Było też wielu dobrze zapowiadających się zawodników, którzy mieli po raz pierwszy zetknąć się z europejską kulturystyką i nabrać doświadczenia.
Wiele się wyjaśniło już podczas weryfikacji. Niektóre kategorie zgromadziły prawdziwych mistrzów – bardzo utytułowanych zawodników, którzy prezentowali najwyższej klasy formę startową. Nasi reprezentanci również wzbudzali podziw i respekt u przeciwników, a także wielkie zainteresowanie wśród sędziów i działaczy. Ci ostatni kierowali do mnie sporo pytań dotyczących naszych nowicjuszy, a ja z pokorą opowiadałem o karierze poszczególnych zawodników.
W pierwszym dniu zawodów wszyscy polscy zawodnicy podeszli do rywalizacji bez zbędnego stresu. Wielu z pełną rutyną i doświadczeniem stawiało czoła przeciwnikom i bez ceregieli walczyło z najlepszymi podczas porównań. Niektórym stres nie pozwolił na podjęcie rywalizacji i to spowodowało, że zajęli miejsca poza czołówką. Zawodnicy zapominają, jak ważna jest postawa w Line Up w dalszym szeregu (za zawodnikami wywołanymi do porównania). Ona właśnie decyduje, których zawodników sędziowie wybierają do kolejnych porównań.
W dniu finałów czekało nas niemało niespodzianek. Wielu zawodników, którzy zakończyli dzień półfinałów na miejscach 5. i 6., w finałach wywalczyło medale. U tych zawodników poprawiła się nie tylko forma – duże znaczenie miała również zmiana panelu sędziowskiego. Inni sędziowie oceniający startujących w półfinale i inni w finale dają możliwość równej rywalizacji wszystkim finalistom. Ponadto punkty z półfinałów są likwidowane i w finałach (runda II i III) zaczyna się walka bez bagażu z poprzedniego dnia. Jest to bardzo sprawiedliwy system oceniania.
Cały artykuł można przeczytać w lipcowo-sierpniowym Muscular Development