Na kilka dni przed Ironman 2009 nasza ekipa odwiedziła Los Angeles, aby zrobić reportaż w Gold's Gym w Venice Beach, – czyli miejscu, gdzie się wszystko zaczęło. Cały wyjazd przebiegał w miłej atmosferze. Piszę „miłej”, a nie „pogodnej”, ponieważ padał wtedy deszcz, co jest wprost zjawiskowe w LA, ponieważ opady wszelkiego rodzaju są tam nader rzadkie.
Nasza ekipa była niezmiernie zaskoczona… odległościami, z którymi przyszło nam się zamierzyć w LA. Wierzcie lub nie, ale między poszczególnymi dzielnicami tego miasta istnieją odległości nawet… 170 km. Dla mieszkańca Polski taki dystans dzieli na przykład Szczecin od Poznania.
Venice Beach to wspaniałe miejsce, trzecia atrakcja turystyczna świata. Przyjeżdża tu mnóstwo turystów. Jest tu wiele ludzi, mnóstwo sklepów, zawsze więc jest co robić. W Venice Beach można też spotkać różnych„cudaków”, którzy chcą zarobic dolara lub dwa, lub ulicznych artystów podobnych do spidermana, z którym sesję zdjęciową miał Kai Greene.
Miłą niespodzianką była także możliwość przeprowadzenia wywiadu ─ na wyłączność dla polskiego MuscularDevelopment ─ z Dannym Kakosem, twórcą Federacji Naturalnej Kulturystyki. Danny bardzo gościnnie przyjął i przenocował naszą ekipę.
Jedliśmy w FIRE HOUSE, restauracji przerobionej z remizy strażackiej, jak sama nazwa wskazuje. Później trafiliśmy do Gold’s Gym, które jest prawdziwą Mekką dla kulturystów. Tutaj przecież zaczęła się historia kulturystyki.
Byliśmy także w Bell Air, najbogatszej dzielnicy LA. Tym, co zaskoczyło naszą ekipę, były ogromne żywopłoty wokół posesji, tak wysokie i gęste, że wyglądu budowli można się było jedynie domyślać na podstawie liczby hektarów, jakie zajmują poszczególne działki. Kiedy chcieliśmy wysiąść z samochodu i obejrzeć z bliska chociaż bramę, od razu zostaliśmy „zaatakowani” przez kamery (również ukryte w żywopłocie!) i wypytani o to, kim jesteśmy i co tu robimy. Oczywiście, jako ekipa MD wyszliśmy z opresji, tłumacząc, że po prostu pomyliśmy domy…
Nasza wizyta zakończyła się w Malibu, gdzie nagrywana jest większość scen plażowych w Hollywoodzkich filmach. Podobno podczas naszej wizyty miało miejsce trzęsienie ziemi o sile 3,6 w skali Richtera, ale nasza ekipa nie odczuła go wcale.