Po raz trzeci spotkaliśmy się w gościnnym Rypinie. Tak jak w zeszłym roku firma Fitness Authority z Gdańska zadbała, żeby gra naprawdę była warta świeczki – 4 000 zł za pierwsze miejsce w kulturystyce mężczyzn to całkiem pokaźna suma.
Do rywalizacji w kategorii wszechwag w kulturystyce mężczyzn stanęło 16 zawodników. Ciężka walka – zawodnicy z lżejszych kategorii musieli rywalizować na jednej scenie z potężnymi mężczyznami z wagi ciężkiej. Nikogo nie zdziwiło, że zwycięstwo odniósł Robert Piotrkowicz – fenomen w zakresie trzymania wysokiej formy startowej przez tak długi okres. Decyzja sędziów w tej kwestii była jednogłośna. Na drugiej pozycji uplasował się Marek Olejniczak, który poprawił znacznie formę od mistrzostw Polski i wygrał z Tomkiem Bobrowskim. Marek jest tegorocznym medalistą mistrzostw Europy i życzę mu, żeby reżimy treningowe, w jakich trenuje od roku, zaowocowały złotym medalem na scenie europejskiej. Miejsce czwarte zajął zawodnik wagi najcięższej – Andrzej Kołodziejczyk. Wszystkich zadziwił swoją niesamowitą formą Grzegorz Luzar – doskonała proporcja, wyraźna separacja. W szóstce finałowej znalazł się także Cezary Bratkowski – tegoroczny medalista MP i ME, przygotowany perfekcyjnie od strony jakościowej. Poza finałem zobaczyliśmy Marcina Jabłońskiego, który co prawda nie prezentował superformy, ale pokazał, że jest prawdziwym showmanem! Marcinowi w przygotowaniach do zawodów przeszkodziła choroba, więc potraktował udział w nich jako świetną zabawę i z uśmiechem przyjął werdykt sędziów. Myślę, że tacy zawodnicy jak Marcin sprawiają, że kulturystyka staje się sportem widowiskowym.
Na rypińskiej scenie zobaczyliśmy także Roberta Kiesza, którego za tydzień czekają zmagania na scenie weteranów w Budapeszcie. Niestety zawodnik zajął dopiero 8. miejsce. Wśród tłumnie zgromadzonych kulturystów znalazł się także najlepszy fitnessman Europy – Marcin Łopucki, prezentujący imponującą, jak na męski fitness, sylwetkę. Trzeba przyznać że cała reprezentacja klubu Aplauz Warszawa, w której skład wchodzili: Marcin Jabłoński, Marcin Łopucki oraz trzy fitnesski, wyraźnie zaznaczyła swoją obecność na tych zawodach.
Ogromne emocje męskiej części widowni wzbudziła rywalizacja pań w fitness sylwetkowym (wszechkategoria). Wygrała Anna Szczotka posiadająca piękne, filigranowe proporcje. Zawodniczka poczyniła duże postępy od MP, jeśli chodzi o separację mięśni w obrębie nóg. Te zalety sprawiły, iż otrzymała także nagrodę specjalną od firmy Fitness Authority. Drugie miejsce przypadło Magdalenie Krajkowskiej, która w tym roku zadziwiła wszystkich niesamowitą poprawą formy startowej. Medalową trójkę zamknęła Renata Jabłońska, której sylwetka szczególnie dobrze prezentowała się w II rundzie (strój jednoczęściowy), w której od Magdaleny dzielił ją tylko jeden punkt różnicy. Poza podium znalazła się Edyta Draus, czyniąca z roku na rok systematyczne postępy. Na piątej pozycji uplasowała się Agata Radziwniuk – tegoroczne objawienie fitness. Agata w czerwcu będzie walczyć na europejskiej scenie w kategorii juniorek. Ostatnia w finale była Edyta Bosak, która poczyniła wielkie postępy w porównaniu z tegorocznymi MP.
Podobnie jak w zeszłym roku damską część siłowni oczarował swoim urokiem Jarosław Dymek, czujący się w repertuarze Elvisa Presleya jak ryba w wodzie. Równie wiele emocji dostarczył widowiskowy występ fitnesski – Doroty Galińskiej.
Główny Sponsor – firma Fitness Authority, którą reprezentował w Rypinie Maciej Zarębski, ufundowała specjalne nagrody. Nagroda dla mężczyzn za najlepsze mięśnie ud i brzucha przypadła w udziale Robertowi Piotrowiczowi. Wśród pań wybierano zawodniczkę, której sylwetka prezentowała się najlepiej w pozie tyłem (pewnie o tym, która z pań ją otrzyma, decydował szczególnie kształt pośladków – oj ci faceci...). Jak wcześniej wspominałam, specjalną nagrodę pieniężną otrzymała Anna Szczotka.
Po ciężkiej walce na scenie zawodnicy mogli odreagować utrzymywany przed zawodami ostry rygor dietetyczny i pofolgować kulinarnie na wystawnym bankiecie. Dla niektórych to było tylko chwilowe wytchnienie, gdyż czeka ich jeszcze start na GRAND PRIX FITNESS AUTHORITY w Gubinie (14.06.2008).
Impreza udana – sponsor stanął na wysokości zadania, zawodnicy z najwyższej półki – na scenie dosłownie brakowało miejsca. Szkoda tylko, że jak dwa lata lub rok wcześniej impreza nie odbywała się na świeżym powietrzu, zwłaszcza że pogoda tym razem szczególnie dopisała. Brakowało mi w tym widowisku trochę show. Pamiętam okrzyki zachwyconej widowni na dwóch ostatnich edycjach zawodów, gdy kulturyści wdzierali się w zgromadzony tłum kibiców.
W podsumowaniu mogę stwierdzić, ciesząc się, że znajdują się tacy ludzie jak: Maciej Tuchalski, reprezentujący organizatora zawodów – Sekcję Sportów Siłowych „Animal” i MOSiR z Rypina, oraz Maciej Zarębski, wspierający imprezę finansowo, którzy promują ten sport.