Facebook

Subskrybuj RSS

Relacje

drukuj Polec Znajomemu

Arnold Classic 2009

Redaktor: Jakub Mauricz
data: 20.03.2009

Stało się! Pełen ekscytacji okres oczekiwań na zwycięzcę Arnold Classic zakończył się wygraną Kaia „Drapieżcy” Greene’a! W zapierającym dech w piersi momencie zwyciężył człowiek, który zdaniem niektórych nie miał szans na podium podczas tegorocznych zawodów AC. Ostatnie słowo jednak należało bez wątpienia do niego. Nowojorczyk pojawił się w przykuwającej wzrok formie, ostatecznie dementując pogłoski o swojej porażce w czasie przygotowań. Kai Greene jest bezsprzecznie jedynym człowiekiem w historii kulturystyki, który uczynił tak ogromny progres w budowaniu sylwetki w tak krótkim czasie! Jego niesamowicie zbita sylwetka przyćmiła nawet takich tytanów jak Vic i Branch. Kai z taką formą ma ogromne szanse na zgarnięcie tytułu Mr. Olympia. Przy 170 cm wzrostu i 116 kg suchej, zbitej masy pociętej do kości sprawiał niesamowite wrażenie! Kai zwinął również nagrodę za najlepsze pozowanie, zdobywając łącznie 160 000 dolarów. Jak zwykle prezentował dynamiczny układ pełen wykopów, piruetów i ślizgów, co przykuło uwagę publiczności i zagwarantowało mu owacje na stojąco! Konkurencja była ostra, a zwycięstwo w pełni zasłużone.

Wiele osób (w tym my) zastanawia się, czy kontuzja kolana Victora zagrodziła mu drogę do zwycięstwa. Pewnie za jakiś czas ukaże się w internecie wiele opinii świadczących o tym, że Vic został pokrzywdzony na Arnold Classic. Vic wrócił w wielkim stylu, odwalił kawał dobrej roboty podczas przygotowań, co zaowocowało zajęciem 2. pozycji. Victor prezentował niesamowicie masywną górę i płynnie pozował z zaangażowaniem wykroków bocznych, co dało wszystkim jasny przekaz: „moja noga jest w porządku, pora pozamiatać na Olympii!”. Ciekawe jak wyglądałaby klasyfikacja, gdyby noga Vica nie była mniejsza przez kontuzję, co oczywiście nie uszło uwadze sędziów…

Branch prezentował także okazałą sylwetkę i kontuzja tricepsa nie przeszkodziła mu zarówno w zdobyciu trzeciego miejsca, jak i zgarnięcia po raz trzeci nagrody za pozycję „Most Muscular”, a także nagrodę publiczności. Swoją drogą, Branch miał niefart z powodu wciśnięcia go podczas porównań obok Greene’a i Haleya, którzy są jednymi z najefektywniej pozujących zawodników. Łezka w oku kręciła się na widok pociętego, lecz zasmuconego Silvio Samuela, który został sklasyfikowany na piątej pozycji. I tak jest się z czego cieszyć, biorąc pod uwagę fakt, że jego rywal z IronMan, Moe El Moussawi był nadal o jedno miejsce niżej w klasyfikacji.

 

            Prognozując daleką jeszcze imprezę jaką jest tegoroczna Mr. Olympia, zastanawiamy się, czy nie będzie ona jedną z bardziej ekscytujących na przestrzeni ostatnich lat. Nie chodzi tu bynajmniej o kategorię „Under 202”, ale o fakt, że tym razem może rozegrać się naprawdę ostra walka o pierwsze miejsce. Jeśli chłopaki nie nabawią się kontuzji i będą przygotowani na te zawody równie dobrze, jak na Arnold, to możemy oczekiwać prawdziwej rewolucji.

Walka o pierwsze miejsce rozegra się na pewno pomiędzy Kaiem a Victorem. O następne miejsca będą walczyli z pewnością Toney Freeman i Branch Warren. Teneyowi w tym roku nie dane było wejście na podium, był zdefiniowany, ale jego muskulatura wydawała się nieco płaska. Branch musi jedynie poprawić szczegółowość mięśni, bo o masę to on się martwić nie musi! Z kolei Dexter będzie naszym zdaniem poza „pudłem” i skończy w najlepszym wypadku na 4 pozycji. Zgadzamy się z opinią Flexa Wheelera, że Dexter jest najpewniej jednorazowym Mr. Olympia. Zawody w 2008 roku należały się jemu, ponieważ nie było Victora i Kaia, a sędziowie nie popuścili Jayowi po raz drugi zaniedbania sylwetki. Cóż, pożyjemy – zobaczymy!

 

Wróćmy jednak do tematu. Zawodom towarzyszyła świetna pogoda, w Columbus w weekend było zupełnie nietypowo jak na marzec, gdyż z reguły o tej porze występują tam opady śniegu. Temperatura +18 stopni była prawdziwym zaskoczeniem dla wszystkich. Zawodom z roku na rok towarzyszy coraz większe zainteresowanie. W tym roku było ponad 700 różnych stoisk, a każde z nich reprezentował inny znany sportowiec. Wielką niespodzianką były także konkursy – odważni mogli się rozebrać i przypinać w pozach obowiązkowych. Wszelkie poczynania były oceniane przez zawodowych kulturystów, a zwycięzcy nagradzani byli suplementami.

 

Zawodom towarzyszyła ogromna pompa, trzech znakomitych tenorów odśpiewało hymn narodowy Stanów Zjednoczonych, co zapoczątkowało całe występy. Niewątpliwie docenionym aspektem zawodów było uhonorowanie minutą ciszy zmarłego w październiku 2008 roku Bena Weidera. Występom towarzyszyło niesamowite intro – przed wyjściem każdego zawodnika na scenę została przedstawiona cała lista jego osiągnięć a każdemu kulturyście nadawano chwytliwą ksywkę. Gdy Arnold wręczał Kaiowi nagrodę, powiedział, że to, co Kai pokazał w programie dowolnym, było najlepszym przedstawieniem jakie kiedykolwiek widział. Trzeba oddać Kaiowi to, że pomimo ogromnej masy, porusza się on zwinnie niczym kot i umie to doskonale wykorzystać w swoim układzie. Mogłoby się wydawać, że wszystko poszło pięknie, jednak po rozmowach z zawodnikami przez reporterów, można zobaczyć, że nie są oni zadowoleni z decyzji sędziów. Najmniej swoje rozczarowanie krył Silvio Samuel, który zdjął swój medal tuż po zejściu ze sceny oraz Victor Martinez, który mocno się nastawiał na pierwsze miejsce, dopingowany przez rzesze fanów. Także Toney Freeman był mocno zaskoczony swoją pozycją. Jedynymi zadowolonymi zawodnikami byli chyba tylko: Kai Greene, Moe El Moussawi.

 

Tegoroczna „Lifetime Achievement Award” powędrowała w ręce Franco Columbu, który przyznał się, że zawsze miał kompleks małego wzrostu, gdy stawał obok Arnolda. Stwierdził, że przygotowałby sobie taborecik, gdyby wiedział, że znowu przyjdzie mu stanąć obok niego. Arnold odrzekł na to, że to już nie te czasy i sam się skurczył. Franco w tym momencie zażartował, że kurczy się niczym kalifornijski budżet, na co cała sala ryknęła śmiechem.

 

            Co do polskich zawodników, to wiele osób uważa, że powinni oni zająć lepsze miejsca. Ale biorąc pod uwagę fakt, że w różnych dyscyplinach uczestniczyło ponad 17 000 konkurujących ze sobą ludzi, to pozycje nie wydają się złe. Andrzej Maszewski mógł spokojnie zdobyć trzecie miejsce, sędziowie chyba go nieco pokrzywdzili. Marek Olejniczak i Paweł Jabłoński także wyglądali bardzo dobrze, jednak ten ostatni stracił na próbie szybkiego zbicia wagi, przez co jego forma odbiegała nieco od zamierzonej. Tutaj także wdało się niezadowolenie zawodników. Usatysfakcjonowany był jedynie Kirilenko, któremu pierwsze miejsce zagwarantowała chyba dotychczasowa lista osiągnięć, bo życiowej formy, to on nie prezentował.

 

            Jak zwykle nasza ekipa wyłapywała z tłumu VIPów i przeprowadzała z nimi wywiady. Wart uwagi jest niewątpliwie ten przeprowadzony z Frankiem Zanem, w którym mówi on, że we współczesnej kulturystyce zawodnicy są zbyt ekstremalnie rozbudowani, skutkiem czego mają braki w sylwetce. Jego zdaniem dzieje się tak, bo budują ogromną masę w krótkim czasie i brakuje im jakości. Szokującejodpowiedzi (biorąc pod uwagę jego kamienny wyraz twarzy sądzimy, że może to nie być żart) udzielił na pytanie dotyczące tego, kto z dzisiejszych kulturystów mu się podoba. Odpowiedź brzmiała: „nikt”.

Spytany natomiast o czasy swoich startów, o to, kogo lubił w złotej erze kulturystyki, odpowiedział: „siebie”.

Realizacja: Ideo CMS Edito Powered by:
Copywrite © 2008 Wszelkie prawa zastrzeżone
Wydawcą portalu internetowego musculardevelopment.pl jest Fitness Authority® Sp. z o.o. (Wydawca) z siedzibą w Otominie, ul. Konna 40. Wszelkie prawa do treści, elementów tekstowych, graficznych, zdjęć, aplikacji i baz danych są zastrzeżone na rzecz Wydawcy lub odpowiednio na rzecz podmiotów, których materiały - na podstawie współpracy z Wydawcą – są udostępniane w portalu musculardevelopment.pl

counter_pages