"Różnica zdań może być równie kreatywna, co wkurzająca" - Jim Coleman
Jeśli chodzi o żywienie w kulturystyce i optymalne ilości białka, węglowodanów i tłuszczów, jakie należy przyjmować, od ilości opinii naszym czytelnikom zakręcić się może w głowie. Niektórzy eksperci powiedzą ci, że węglowodany są absolutnie zbędne i trzeba je obciąć do zera. Inni stwierdzą, że maksymalny anabolizm osiągniesz tylko na wysokich węglach. Kulturyści starej dat przysięgną, że jeśli chodzi o żywienie, to liczy się tylko miliard gramów białka na kilogram masy ciała. Wszyscy natomiast zgodnie odrzucą opinie inne niż ich własna. Może właściwszym cytatem otwierającym ten artykuł byłoby: „Opinia jest jak dupa, każdy ma własną” .
Bardzo często po prostu współczuję naszym czytelnikom, bombardowanym sprzecznymi informacjami z najróżniejszych źródeł. Kto ma naprawdę rację? Czy trzeba obciąć węgle do zera i pić litrami oliwę z oliwek, by lepiej przyswajać zdrowe tłuszcze? Czy białko faktycznie trzeba jeść w takich ilościach, że aby je sfinansować trzeba wziąć kredyt pod zastaw mieszkania? Czy też trzeba jeść tyle węgli, że pół dnia spędza się w insulinowej śpiączce?
Cóż, ja wam to wytłumaczę. Wszyscy eksperci mają rację… i jednocześnie są w błędzie. Cóż za szokująco nieprzydatne odkrycie, prawda? Jednak zanim zaczniecie dzwonić do Blechmana z żądaniem wydania mojej głowy na srebrnej tacy, pozwólcie mi wyjaśnić, co mam na myśli. Choć teoretycznie układ pokarmowy wszyscy mamy taki sam, to jednak nasze organizmy uderzająco różnią się od siebie pod względem odpowiedzi na konkretne profile makroskładników odżywczych. Pewnie właśnie dlatego środowisko naukowe wydaje z siebie tyle wykluczających się wzajemnie wyników badań kontrolujących ludzi będących na różnych pod względem rozkładu makroskładników dietach.
Zwiększająca się ciągle baza badań naukowych potwierdzających teorię o polimorfizmie genetycznym oraz różnych indywidualnych tolerancjach na leki i składniki odżywcze, niewątpliwie sprawi, że w przyszłości doradztwo dietetyczne przejdzie z profilu ogólnego na precyzyjne porady dla konkretnych osobników.
Przykładem potwierdzającym to, o czym mówię, niech będą historię dwóch klientów, z którymi pracowałem w przeszłości. By chronić ich niewinność zmieńmy im imiona na John i Joe. A więc John i Joe są w podobnym wieku (43 i 47 lat), tego samego wzrostu (około 172 cm) i mniej więcej tej samej wagi (77 kg) – zaczynają przygotowania do zawodów. Na zawodach także wystartowali z podobnymi wagami (odpowiednio 64,41 kg i 65,77 kg). Mieli niemal identyczne sylwetki i poziom tłuszczu.
Cały artykuł można przeczytać w lipcowo-sierpniowym Muscular Development