„Potrzebny mi balkonik!”. Mój kumpel z siłowni rzadko się skarży, ale od dwóch do czterech dni po przysiadach skamle niczym przestraszony szczeniaczek. „Czuję, jakby zakwasy w czworogłowych w ogóle nie znikały, jakby mnie prześladowały!” –rozpacza. Przy tej ostatniej skardze zastrzygłem uszami, słysząc słowo na „z”, z którym romansuję już od czasów podyplomówki. „Sam, jesteś lekarzem. Słyszałeś kiedyś o chorobie McArdle’a?” – spytałem. „Coś tam słyszałem… to jakaś choroba mięśni – odparł szybko – ale nie przypominam sobie, w czym leży problem”.
Nadszedł czas na wykład kliniczny na temat metabolizmu mięśniowego. Choroba McArdle’a jest niezwykle fascynująca dla każdego, kto zajmuje się odżywianiem i biochemią treningu – chyba że sam na nią cierpi. „Chodź – powiedziałem, wychodząc z siłowni (w przypadku dr Sama było to raczej kuśtykanie). – Kupię nam po shake`u białkowym i węglowodanowym”.
Choroba McArdle’a jest BARDZO rzadka: jeżeli masz na Facebooku 100 tys. znajomych, prawdopodobieństwo jest takie, że cierpieć będzie na nią tylko JEDNA z nich. Po raz pierwszy opisano ją blisko 60 lat temu. Mięśnie osób z syndromem McArdle’a mają JEDNĄ cechę, za którą sportowcy mogliby zabić: około DWUKROTNIE wyższą zawartość glikogenu, i to w przypadku diety o średniej zawartości węglowodanów. Dlaczego? Organizm tych ludzi nie jest w stanie rozkładać glikogenu mięśniowego w trakcie skurczów mięśni. Druga strona tego obosiecznego miecza jest jednak znacznie ostrzejsza: niezdolność do rozłożenia glikogenu w mięśniach (u osób tych glikogen rozkłada się w wątrobie, dlatego nie umierają w bardzo młodym wieku…) powoduje ograniczenia w intensywności i długości trwania treningu. SPORE OGRANICZENIA.
Podzieliłem się tymi podstawami z dr Samem i widziałem w jego oczach, że wszystko sobie przypomina. „Ostatni raz słyszałem o tym na wykładach z neurologii klinicznej” – powiedział. „Sam, z niezdolnością do rozkładu glikogenu mięśniowego wiąże się jedna fajna sprawa: w trakcie treningu organizm osoby z McArdle`em nie jest w stanie wytwarzać kwasu mlekowego (zakwasów). W rzeczywistości jego zawartość w mięśniach oraz ich kwasowość w trakcie intensywnych ćwiczeń może nawet SPAŚĆ … – podkreśliłem – a mimo to podczas treningu osoby te czują palenie i ból w mięśniach w tym samym stopniu co ty i ja”.
Cały artykuł można przeczytać w kwietniowym "Muscular Development"