Opinie wyrażone w tym dziale, niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji Muscular Development (MD). MD nie popiera żadnych form nielegalnego dopingu, wykorzystywanego w sporcie, ani do innych, indywidualnych celów. MD nie popiera także stosowania legalnych rodków w radykalnie zawyżonych dawkach. Zamieszczone artykuły, mają jedynie charakter informacyjny i nie można ich traktować, jako porady o charakterze medycznym, i tym samym wykorzystywać do jakiejkolwiek terapii. Czytelnicy muszą zdawać sobie sprawę iż posiadanie niektórych wymienionych substancji może być zabronione. Jeśli pewne kwestie poszczególnego artykułu pozostały niezrozumiałe Czytelnicy powinni skonsultować wszystkie uzyskane informacje z wykwalifikowanym personelem medycznym. Redakcja nie odpowiada za szkody, jakie mógł wyrządzić sobie Czytelnik po zastosowaniu informacji zamieszczonych w tym dziale, jak i całym magazynie MD. Wszystkie artykuły stanowią jedynie pogląd ich autorów przez co nie mogą być w żaden sposób rozumiane, jako źródła wiedzy pewnej, o charakterze medycznym.
Czynnikiem dostarczającym dreszczyku emocji do świata kulturystyki jest informacja na temat nowych produktów, które mogą być pomocne w osiąganiu wyznaczonych celów. Sztuka zaprojektowania lub stworzenia udanego suplementu diety nie jest czymś, czego łatwo można się nauczyć. Magiczna kombinacja nauki, zrozumianej i zastosowanej w odpowiedni sposób, połączonej z prawdziwymi, czystymi i efektywnymi składnikami i produktami końcowymi to mieszanka, którą niełatwo uzyskać. Dlatego więc, rozważamy teoretyczne aspekty rozwoju produktów, to jest przynajmniej aż do momentu, w którym jesteśmy w stanie potwierdzić, że to, co myślimy o działaniu danej substancji jest prawdą. Ten aspekt „walidacji” jest ważny i jest to coś, o co powinniście się pytać, kupując ulubione produkty. Pytajcie firmę, a nie sprzedawców, o to czy mają aktualne informacje potwierdzające jakiekolwiek lub wszystkie z marketingowych stwierdzeń. Jeśli mają i są chętni do podzielenia się tymi informacjami, to jest to krok, który przybliży was do tego, aby czuć się zadowolonym z wyboru konkretnego suplementu. Jeśli firma nie posiada klinicznych danych potwierdzających działanie produktu, to ktoś mógłby powiedzieć, że jest to sygnał alarmowy.
W tym miesiącu celem kolumny jest podzielenie się z wami wiedzą na temat składników, których należy UNIKAĆ wybierając suplementy diety, jako że ich użyteczność stoi pod znakiem zapytania, a bezpieczeństwo dla konsumenta nie jest stwierdzone.
1. Kwas dijodotyrooctowy: ten składnik można znaleźć w niektórych suplementach wspomagających utratę wagi. Jeśli posiadacie jakąkolwiek wiedzę z dziedziny fizjologii to nazwa tej substancji może być wam znana. Tarczyca zawiera różne hormony o aktywności regulującej metabolizm. W zasadzie, jeśli zażywa się te hormony, a nie choruje się na niedoczynność tarczycy (stan, w którym tarczyca działa wolno lub nie działa wcale), istnieje duże ryzyko, iż przestanie ona funkcjonować prawidłowo. Tarczyca jest głównym gruczołem regulującym poziom metabolizmu (ilości kalorii, jaką organizm spala w ciągu dnia). Jeśli zatrzyma się aktywność tego gruczołu lub ją spowolni, rezultatem będzie przyrost masy ciała pod postacią tkanki tłuszczowej. Niektórzy stosują niskie dawki T3 (takie jak Armour Thyroid, lek na receptę), aby stracić na wadzę, podczas gdy lekarz przepisałby lekarstwo takie jak Synthroid ludziom cierpiącym na niedoczynność tarczycy. Nie ma dowodów potwierdzających to, że kwas dijodotyrooctowy pomaga w utracie wagi.
Kwas dijodotyrooctowy to metabolit tarczycy, posiadający aktywność hormonów tego gruczołu. Wygląda na to, że nie jest to zaaprobowany suplement diety (nie był sprzedawany zgodnie z Aktem o Dietetycznej Suplementacji w Zdrowiu i Edukacji z 1994 roku, ani nie posiada aprobaty FDA, jako nowy składnik dietetyczny), ale raczej lek lub nieaprobowany suplement diety. Istnieją dowody potwierdzające, że ten składnik jest metabolitem tarczycy i może wykazywać jakąś aktywność, jednakże w literaturze naukowej nie ma żadnych nowych informacji potwierdzających, że ten lekopodobny związek pomaga w utracie wagi, nie powoduje dezaktywacji tarczycy, czy też jest w ogóle aktywny przy podaniu doustnym. Jeśli nie działa po doustnym podaniu oznacza to, że zażywanie tego środka jest stratą ciężko zarobionych przez was pieniędzy. Dodatkowo, jeśli jest aktywny po podaniu doustnym, to spowoduje ujemne sprzężenie zwrotne w stosunku do funkcjonowania tarczycy, z czasem zmniejszając jej aktywność, (jeśli tarczyca i mózg czują wyższe stężenia metabolitów tarczycy we krwi, gruczoł ten zaczyna produkować mniejsze ilości aktywnych hormonów, a co za tym idzie powoli zahamowuje swoją aktywność. Kończy się to tym, że stajemy się grubsi i oczywiście przybieramy na wadze). Być może dla niektórych z was ważniejszy jest brak dowodów na to, że ten związek w ogóle działa, gdy chodzi o kontrolę wagi i utratę tkanki tłuszczowej.
Dodatkowo, jeśli przypomnicie sobie produkt o nazwie „Tricana” (znany również pod komercyjną nazwą Triax), sprzedawany kilka lat temu przez kilka różnych firm produkujących suplementy diety, może będziecie pamiętać że FDA szybko zadziałała i usunęła ten związek z rynku leków. Nie byłoby błędem spodziewanie się, że kwas dijodotyrooctowy zostanie niedługo zakazany i wycofany przez FDA. Lepiej trzymać się z daleka od tego nieefektywnego i potencjalnie bardzo niebezpiecznego składnika.
2. Krysyna: jest to flawonoid naturalnie występujący w pełnych ziarnach, roślinach strączkowych, warzywach i owocach. Ogólnie rzecz biorąc, flawonoidy są zdrowe i mogą wykazywać właściwości ochronne dla serca. Jeden z flawonoidów występujący w dużej ilości w miodzie i propolisie jest znany jako krysyna. W roku 1984 dwóch naukowców odkryło, że krysyna (badacze korzystali ze związku syntetycznego) wywiera efekt, zwany kompetytywną inhibicją, na enzym aromatazę cytochromu P - 450. Mówiąc po polsku, oznacza to, że w badaniu przeprowadzonym na płytce Petriego (nie na ludziach, ale w badaniu in vitro[AZ1] ), krysyna zahamowuje enzym aromatazy. Kulturyści myślą, że zażywanie rzekomo anabolicznych składników (np. prohormonów) i stosowanie krysyny, da im gwarancję na to, że suplementy hormonalne będą z większym prawdopodobieństwem konwertowane do testosteronu niż do estrogenu (u mężczyzn). Smutnym faktem jest to, że nie zostało przeprowadzone żadne badanie na ludziach, udowadniające, że jest to prawda (jednakże istnieją badania potwierdzające coś całkowicie przeciwnego). W zasadzie badania przeprowadzane z wykorzystaniem pro hormonów zmieszanych z krysyną dowiodły, że związki te są nieefektywne jeśli chodzi o podnoszenie poziomu testosteronu. Ponownie, pozwólcie, że powtórzę, po prostu nie ma dowodów na to, że krysyna działa i stymuluje czy nawet wspomaga anabolizm, dlatego więc przestańcie marnować swoje pieniądze.
Dr. Vickery, który był pierwszym badaczem przeprowadzającym doświadczenia z krysyną (od lat osiemdziesiątych aż do teraz), wierzy, że ta substancja, sama w sobie może być niebezpieczna, ponieważ nie jest ona selektywna w stosunku do wątroby. Pokrótce, nie ma żadnych dowodów na to, że ten suplement działa tak jak ma działać. Tak naprawdę, aż nadto jest badań potwierdzających, że ten związek nie robi nic!
3. Izopimpinellin: jest to kumaryna występująca w cytrusach, którą aktualnie dodaje się do suplementów odchudzających. Mówiąc wprost, nie ma żadnych dowodów potwierdzających skuteczność tych związków w walce z nadwagą. Jedzenie owoców jest OK: korzystanie z owoców, aby pomóc skomponować dietę kontrolującą wagę jest OK, ale izopimpinellin sam w sobie nie ma żadnych właściwości pomocnych w zrzucaniu wagi. Mówiąc z chemicznego punktu widzenia, związek ten jest furanokumaryną, która jest stosowana w popularnym leczeniu bielactwa. Najnowsze badania dowodzą, że związek ten aplikowany na skórę, może być skuteczny w walce z niektórymi typami raka skóry. Jednakże, jeśli macie jakiekolwiek pojęcie o medycynie, to kumaryny są również stosowane jako substancje rozrzedzające krew (kumadyny), szczególnie w niektórych konkretnych schorzeniach serca. Dlatego stosując produkty bogate w izopimpinellin, narażacie się również na ryzyko rozrzedzania swojej krwi (oznacza to, że przy skaleczeniu, proces tworzenia skrzepu jest dłuższy, krwawi się dłużej).
Po raz kolejny podkreślam, że nie ma żadnych badań w literaturze naukowej, które demonstrowałyby jakiekolwiek znaczenie tego związku w walce z nadwagą czy potwierdzałyby jej działanie jako substancji diuretycznej. Nie ma dostępnych nawet dowodów potwierdzających, że substancja ta jest absorbowana, gdy zażywa się ją doustnie. Wiadomość jest prosta, ten produkt nie jest wart waszych pieniędzy. Związek ten wcale nie działa i nie ma żadnych badań potwierdzających jego znaczenie w walce z nadwagą lub działanie jako ziołowego diuretyku.
4. Karneol: substancja ta występuje w suplementach pod postacią ekstraktu z kminku. Nasiona kminku świetnie smakują jako dodatek do bajgli i chleba żytniego. Karneol to naturalny terpenoid często spotykany w olejku z mięty pieprzowej. Jego zapach i smak przypominają zarówno miętę, jak i kminek. Karneol jest stosowany jako dodatek do żywności (co pokazuje, że FDA traktuje tą substancję jako bezpieczną w określonych ilościach) oraz do zapachów. Jak dotąd nie ukazały się żadne publikacje wskazujące, że karneol stosowany doustnie miałby mieć jakiekolwiek zastosowane dla sportowców lub kogokolwiek innego (zastosowanie odżywcze samo w sobie). Z jakiegoś powodu związek ten sprzedawany jest jako składnik suplementów wspomagających utratę wagi.
Właściwie, różne wersje tego składnika były testowane przez pacjentów cierpiących na choroby serca związane z migotaniem przedsionków. Badania również dowodzą, że karneol przedłuża działanie znieczulenia poprzez wpływanie na metabolizm innych leków. Trzeba zrozumieć jedno, nie powinno być miejsca dla tego składnika w suplementach wspomagających utratę wagi, ponieważ nie ma żadnego badania, które potwierdzałoby takie zastosowanie. Mówiąc wprost, karneol dobrze się sprawdza jako składnik wody kolońskiej, perfum albo jako składnik chleba, ale nie zrobi nic, gdy chodzi o walkę z nadwagą.
5. Słodka chirayita: jest to roślina lecznicza pochodząca z Indii. Jest tam używana w leczeniu gorączki, niskiego poziomu cukru we krwi, infekcji bakteryjnych i grzybiczych. Roślina ta znana jest jako „gencjana”, jako że należy do rodzaju gentianaceae. Można ją spotkać głównie w Himalajach i jest ona bogata w gorzkie substancje takie jak amarogentiana, które często wykorzystuje się w produkcji napojów alkoholowych jako substancje smakowe. Związki te podaje się również chorym na AIDS, aby polepszyć ich apetyt. To nasuwa pytanie, jak substancja stosowana do zwiększenia apetytu może być pomocna w zwalczaniu nadwagi?
Słodka chirayita zawiera również mangiferynę. Badania naukowe przeprowadzone w specjalnych warunkach potwierdziły, że mangiferyna wykazuje właściwości antyoksydacyjne, ale nie wpływa na utratę wagi. Po raz kolejny podkreślam, że nie ma żadnych dostępnych badań pokazujących, że ten składnik wykazuje jakiekolwiek właściwości pomocne w walce z nadwagą. W Indiach mangiferyna sama w sobie uważana jest za lek. To indyjskie lekarstwo zwiększa aktywność w wątrobie (a to może mieć działanie zarówno korzystne, jak i niekorzystne), a u zwierząt podwyższa produkcję insuliny (to również może się wiązać z dobrymi i złymi konsekwencjami). Nie istnieją żadne dane dotyczące badań na ludziach, mówiące o bezpieczeństwie tej substancji samej w sobie, nie mówiąc o sytuacji, gdy łączy się ją z innymi ziołami. Nie ma żadnych dowodów potwierdzających wpływ tego związku na obniżanie wagi lub ilości tkanki tłuszczowej i dlatego też ten składnik nie wydaje się być trwały ani bezpieczny do stosowania jako suplement pomagający obniżać wagę. Dodatkowo, w Stanach Zjednoczonych korzystanie z tego środka jako suplementu nie koniecznie może być legalne, jednakże jest to wciąż sprawą sporną. Po raz kolejny podkreślam, dopóki badania nie potwierdzą skuteczności tego środka w walce z nadmiarem wagi oraz jego bezpieczeństwa, dlaczego mamy wierzyć, że jest on skuteczny?
Mówiąc krótko, my jako konsumenci powinniśmy być pewni tego, że to co kupujemy będzie skuteczne, a przynajmniej bezpieczne. Jeśli jakiś składnik owiany jest tajemnicą i gdy po przeprowadzeniu poszukiwań jakichkolwiek informacji na jego temat nie znajdujemy nic, to potencjalnie kupujemy i zażywamy coś co jest nieefektywne i niebezpieczne. Sytuacja jest jeszcze gorsza, gdy składniki suplementu są lekami; po co ryzykować swoje zdrowie albo narażać na niepowodzenie dietę tylko dla nadziei bycia chudym? Bądźcie mądrzy i trzymajcie się firm znanych na rynku i korzystających z suplementów, których nazwy jesteście w stanie wymówić. Z pewnością, wydaje się, że związków wymienionych w tym krótkim artykule należy się wystrzegać.
Bibliografia:
1.Endocrinology, 127(4): 1617–1624 (1990).
2.www.cfsan.fda.gov/~1rd/tptriac.html
3.J. Clin Endocrinol Metab, 82(5): 1535–1542 (1997).
4.J. Med. Food, 6(4): 387–390 (2003).
5.Science, 225(4666): 1032–1034 (1984).
6.Carcinogenesis, 23(10): 1667-1675 (2002).