Opinie wyrażone w tym dziale, niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji Muscular Development (MD). MD nie popiera żadnych form nielegalnego dopingu, wykorzystywanego w sporcie, ani do innych, indywidualnych celów. MD nie popiera także stosowania legalnych rodków w radykalnie zawyżonych dawkach. Zamieszczone artykuły, mają jedynie charakter informacyjny i nie można ich traktować, jako porady o charakterze medycznym, i tym samym wykorzystywać do jakiejkolwiek terapii. Czytelnicy muszą zdawać sobie sprawę iż posiadanie niektórych wymienionych substancji może być zabronione. Jeśli pewne kwestie poszczególnego artykułu pozostały niezrozumiałe Czytelnicy powinni skonsultować wszystkie uzyskane informacje z wykwalifikowanym personelem medycznym. Redakcja nie odpowiada za szkody, jakie mógł wyrządzić sobie Czytelnik po zastosowaniu informacji zamieszczonych w tym dziale, jak i całym magazynie MD. Wszystkie artykuły stanowią jedynie pogląd ich autorów przez co nie mogą być w żaden sposób rozumiane, jako źródła wiedzy pewnej, o charakterze medycznym.
Jedziemy… I znów się to stało, któregoś dnia stałem sobie w windzie, w stanie „po szalonym treningu klatki”… Anaboliczne Objawienie... jak wielki stalowy but przedzierający się przez moje zęby… Z bólu zacząłem tracić przytomność, odpływałem do tej duchowej przestrzeni, gdzie czasem trafiam, aż nagle spłynęło na mnie zrozumienie nieznanego! To nieprzewidywalne wydarzenie, jak możecie sobie wyobrazić, dotyczyło „środowiska siłownianego”. Czemu my, drodzy Bracia i Siostry Żelaza, podporządkowujemy się tak rygorystycznym programom treningowym, by wymusić na naszych ciałach „poddanie przez wzrost” – coś, czego większość ludzkości nie rozumie, nie mówiąc już o tym, że nie potrafiłaby tak żyć i tak bardzo to życie pokochać?!
Stało się dla mnie jasne, że mamy potrzebę duchowej ucieczki od zwykłości i banalności codziennego życia! Potrzebę tak wielką, że jesteśmy w stanie całkowicie zaakceptować narażanie zdrowia w stopniu, na który przeciętny człowiek nigdy by się nie odważył. But (w zwolnionym tempie) przyspiesza, przebijając się przez moje usta i zaczynam krztusić się krwią wypełniającą moje oskrzela, a mózg pozbawiony tlenu pozwala mi jasno zobaczyć, jak dziś wygląda „kultura siłowniana”!
Ech, to były euforyczne dane zalewające moją tkankę mózgową! Jak nic innego, ważna i niezrozumiana ezoteryczna natura całego tego zjawiska odsłoniła się przede mną! Takie to proste! Chodzi o chemię mózgu i autonarkotyzowanie się! Widzicie, gdy ciężko trenujemy, stymulujemy i uwalniamy różne neurotransmitery, takie jak dopamina, serotonina i norepinefryna, które sprawiają, że jesteśmy na haju. To się dzieje podczas i po ciężkim treningu. I naukowo jest udowodnione, że ożywiamy i stymulujemy mózg w ten sam sposób, nawet jedynie myśląc o treningu! Jak powiedział kiedyś Arnold „Dochodzę na treningu i dochodzę w domu”! Wow!
Naprawdę interesującą rzeczą jest to, że wiemy iż takie procesy zachodzą w głowie każdego, kto zacznie ćwiczyć. Czemu więc niektórzy z nas mają potrzebę bycia ponad to i ćwiczenia tak ciężkiego, że rośniemy wielcy?
Opuściłem już swoje ciało i widzę, że siedzi ono na podłodze windy, wduszając guzik „parter”. Widzę moje ciało na podłodze, bez życia, anonimowe… tylko odpadki organiczne warte 2 dolary... a widzenie miało się już ku końcowi… już miałem… OK, rozumiem! Ci z nas, którzy na siłowni zaharowują się na śmierć (pod wieloma względami) robią tak, ponieważ ich mózgi maja wysoki próg odporności na stymulację neurochemiczną, niezbędną by zadowolić nasze dusze. Potrzebujemy dodatkowego kopa, a daje nam to tylko „bycie wielkim i pełnym”! Widzicie, to ten sam psychologiczny paradygmat, który napędza każdego, kto bez namysłu angażuje się w niezdrowe i potencjalnie niebezpieczne tematy: picie, dragi, hazard, uzależnienie od seksu – czy choćby taki przeciętny Jasiu, który ma romans, mimo iż w małżeństwie jest całkowicie szczęśliwy!
Nie chcę tu powiedzieć, że jesteśmy uzależnieni od siłowni i sądzę, że istnieje jakiś normalny wariant ciężkiego treningu, ale w dupie mamy takie cipki… My chcemy widzieć wielkich chłopców i dziewczynki grających w swoją ulubioną grę! O to właśnie chodzi! Obudziłem się, gdy drzwi windy się otworzyły i poszedłem do mieszkania, idąc korytarzem jak „Gandhi na koksie”!
Zanim przejdziemy do naprawdę fajnych przypadków z praktyki klinicznej Anabolicznego Doktorka, chciałbym przedstawić wam pewnego wyjątkowego ciężarowca, z którym mam zaszczyt od lat trenować. Brian LaPila to 37-latek, którego moje dzieci nazywają „niedźwiedzią łapą” ze względu na jego horrendalne rozmiary. Brian, znany także jako Superman, to całkowity wariat! Ale wariat w dobrym tego słowa znaczeniu, wierny mąż i kochający ojciec dwóch córeczek i bardzo utalentowany pracownik więzienia w Connecticut – chroniący nas i „naprawiający” tych, którzy nie rozumieją ziemskich praw. Brian podnosi DUŻO! Ale naprawdę, kurwa, dużo! Według „Power Lifting Watch” jest w pierwszej dziesiątce wszech czasów w kategorii do ~140 kg. Startował w federacjach APA i EPF i do niego należy rekord świata – wycisnął niesamowite 240 kg BEZ SPRZĘTU!!! Jego celem, który pewnie niedługo się spełni, jest przekroczenie bez sprzętu 600 funtów (272,16 kg). A ja tam będę i zobaczę to na własne oczy!
Oprócz trzymania bandziorków tam, gdzie ich miejsce, Brian jest pomysłodawcą i organizatorem wydarzenia znanego jako „konkurs imienia Susan G. Komen w wyciskaniu na ławce na rzecz walki z nowotworami piersi w Connecticut”. W 2009 roku Brian zebrał na tych zawodach 2500 dolarów, a w zeszłym roku aż 7000! W tym roku na pewno pobije rekord, zarówno jeśli chodzi o ciężary, jak i o ilość funduszy zebranych na walkę z rakiem! Każdy, kto chciałby wspomóc Briana w tym zbożnym dziele, może się z nim skontaktować przez profil na Facebooku: Bench Press for Breast Cancer. Trzymaj tak dalej Wielki B!
A teraz wróćmy do głównego tematu niniejszej rubryki, dam wam popis prawdziwie „ezoterycznej” medycyny. Ostatnio trafia do mnie coraz więcej siłaczy/pacjentów, a badając ich natknąłem się na kilka bardzo ciekawych środków. Ponieważ mam nagły wysyp pacjentów biorących dwa konkretne leki, czuję się zobligowany do przedstawienia ich tutaj. W końcu MD to najlepszy i najbardziej na czasie magazyn kulturystyczny na Ziemi. To co teraz napiszę może nie będzie wielką nowością dla tych, którzy na Uniwersytecie Życia zrobili doktorat w Katedrze Sprzętologii, ale przeciętny lekarz nie będzie miał pojęcia o nietypowym, kulturystycznym zastosowaniu każdego z tych środków.
Pierwszy środek to Dostinex (Cabergoline) – selektywny agonista receptorów dopaminy. Nie pojadę tu pełnowymiarowym Llewelynem, ale powiem wam tylko, że w tradycyjnej medycynie używa się go w przypadkach hiperprolaktynemii, a także przy leczeniu gruczolaków przysadki. W bardziej interesującym nas kontekście można go stosować w trakcie cyklu lub w czasie PCT, choć nie jest on szeroko stosowany przez kulturystów, ponieważ sterydy anaboliczne rzadko prowadzą do stanów nadwyżki prolaktyny. Jednak, gdy facet ma problem z ginekomastią, Cabergoline może pomóc. Oprócz swego medycznego zastosowania, lek ten bywa popularny na ulicy, ze względu na działanie przypominające pochodne sporyszu (środka podobnego do kokainy)! Wywołuje na przykład hiperseksualność i skraca czas regeneracji pomiędzy orgazmami! Właściwości te zdają się być powiązane z działalnością agonistów dopaminergicznych. Niektórzy twierdzą, że środek ten naprawdę nakręca na seks! Efektami ubocznymi jego stosowania mogą być zaburzenia pracy układu trawiennego, złe samopoczucie, depresja paradoksalna, niedociśnienie, a także choroby układu oddechowego i sercowo-naczyniowego, a nawet zjawisko zwane „patologicznym hazardem”!
Kolejnym środkiem jest GHRP-6 (oraz GHRP-2). To bardzo ciekawy towar, na ulicy zwykle określany mianem „peptydu”. Tak naprawdę GHRP-6 jest znany od lat i to nie tylko wśród „koksów”, ale także w oficjalnej medycynie zwalczającej efekty starzenia.
Heksapeptyd uwalniający hormon wzrostu (GHRP-6) to jeden z kilku syntetycznych analogów met-enkefaliny, zawierający sztuczne D-aminokwasy, opracowany ze względu na zdolność do uwalniania hormonu wzrostu. Głównym działaniem ubocznym GHRP-6 i innych środków zwiększających wydzielanie GH jest nakręcanie apetytu wynikające z naśladowania działania greliny, peptydu naturalnie uwalnianego w żołądku i zwiększającego poczucie głodu i pustki w żołądku.
GHRP-6, środki mu podobne oraz grelina stymulują płat przedni przysadki, wywołując wydzielanie hormonu wzrostu. Gdy naturalna produkcja GH zostaje osłabiona lub wstrzymana w wyniku długotrwałego stosowania syntetycznego GH, GHRP-6 może pomóc w ponownym uruchomieniu/wzmocnieniu tej produkcji. GHRP-6 oddziałuje także na centralny układ nerwowy, chroniąc neurony, a także zwiększa siłę w sposób zbliżony do działania sterydów z rodziny dihydrotestosteronów!
Rzekome korzyści płynące ze wzrostu poziomu hormonu wzrostu za sprawą stosowania GHRP-6 to między innymi wzrost siły, masy mięśniowej, spadek poziomu tłuszczu, regeneracja i wzmocnienie stawów, tkanki łącznej i masy kostnej. Zwiększone wydzielanie hormonu wzrostu prowadzi do uwalniania z wątroby większej ilości IGF-1 (insulinopodobnego czynnika wzrostu 1), który jest uważany za podstawowy mechanizm anaboliczny hormonu wzrostu.
Przeprowadziłem dla was mały research na temat GHRP-6 i znalazłem między innymi bardzo ciekawy artykuł o pozytywnym wpływie GHRP-6 na mięsień sercowy i ochronę jego komórek w przypadku ataku serca: „Heksapeptyd uwalniający hormon wzrostu (GHRP-6) zapobiega cytotoksyczności oksydacyjnej i redukuje obumieranie komórek mięśnia sercowego w przypadku ostrego ataku serca.”
A dodatkową zaletą jest to, że ten towar może faktycznie działać i jest znacznie tańszy od hormonu wzrostu! Jak zawsze, nie próbujcie tego w domu i nie czujcie się do tego w żaden sposób przez waszego Anabolicznego Doktorka zachęceni! Po prostu pozwalam wam jechać na przednim siedzeniu obok jedynego w swoim rodzaju, Anabolicznego Doktora!!! Zapnijcie pasy i do następnego miesiąca!
Bądźcie silni i zdrowi! Dr O.