Opinie wyrażone w tym dziale, niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji Muscular Development (MD). MD nie popiera żadnych form nielegalnego dopingu, wykorzystywanego w sporcie, ani do innych, indywidualnych celów. MD nie popiera także stosowania legalnych rodków w radykalnie zawyżonych dawkach. Zamieszczone artykuły, mają jedynie charakter informacyjny i nie można ich traktować, jako porady o charakterze medycznym, i tym samym wykorzystywać do jakiejkolwiek terapii. Czytelnicy muszą zdawać sobie sprawę iż posiadanie niektórych wymienionych substancji może być zabronione. Jeśli pewne kwestie poszczególnego artykułu pozostały niezrozumiałe Czytelnicy powinni skonsultować wszystkie uzyskane informacje z wykwalifikowanym personelem medycznym. Redakcja nie odpowiada za szkody, jakie mógł wyrządzić sobie Czytelnik po zastosowaniu informacji zamieszczonych w tym dziale, jak i całym magazynie MD. Wszystkie artykuły stanowią jedynie pogląd ich autorów przez co nie mogą być w żaden sposób rozumiane, jako źródła wiedzy pewnej, o charakterze medycznym.
W tzw. „erze sterydów” rekordy w sporcie padają szybciej niż muchy. To co kiedyś było niezwykłe, teraz jest zwyczajne i powszechne. Nie ma wątpliwości, że sterydy czynią sportowców większymi i silniejszymi. To pewne. Ale nie oznacza to wcale, że dzięki nim zyskasz np. w baseballu koordynację pozwalającą uderzyć piłkę lecącą w twoim kierunku z prędkością 160 km na godzinę. A o tym właśnie się zapomina w „debacie na temat sterydów”.
W końcu nadal trzeba trenować jak szaleniec i być obdarzonym doskonałą genetyką (czyli wybrać sobie odpowiednich rodziców), by współzawodniczyć na najwyższym poziomie. Kiedy Floyd Landis oskarżył siedmiokrotnego mistrza Francji Lance’a Armstronga o stosowanie sterydów stało się jasne, że sportowcy posuną się do wszystkiego, by zdobyć przewagę nad konkurencją. Tym z was, którzy uważają, że Floyd tylko bił pianę, polecam książkę Jose Canseco. Pan Canseco zrobił coś, czego żaden sportowiec robić nie powinien – wsypał swoich kolegów z drużyny. Ale nawet wtedy ludzie nie wierzyli. Oczywiście teraz już wiedzą, że mówił prawdę. Czy tak samo jest w przypadku słów Landisa? I czy to ma jakieś znaczenie? Czy opinia publiczna zwraca na to uwagę?
Czasami wygląda to tak, jakby jedyną grupą zainteresowaną tym tematem byli dziennikarze sportowi. Zostanie zawodnikiem światowej klasy – nie tylko w sporcie – wymaga poświęcenia, do którego większość ludzi nie jest zdolna. Ze sterydami i bez nich. Dlatego następnym razem, gdy zasiądziesz przed telewizorem z pilotem i piwem w ręku i zaczniesz podśmiewać się z kolejnej afery dopingowej wokół jakiegoś sportowca, zastanów się jeszcze raz. Wstań i sprawdź, czy dasz radę zrobić to co robi dany zawodnik nawet o połowę gorzej od niego. Wtedy zaczniesz doceniać jego osiągnięcia.
„Debata sterydowa” stała się jeszcze bardziej intrygująca wraz z nadejściem doustnych analogów sterydów o niezwykłej biodostępności, które ponadto wywołują jedynie delikatne efekty uboczne, a czasem nie wywołują ich wcale. Ostatnio opracowano niesterydowe alternatywy, które selektywnie aktywują receptory androgenowe w tkance mięśniowej lub kostnej. Te selektywne modulatory receptorów androgenowych (z ang. SARMs) przechodzą obecnie próby kliniczne. W rzeczywistości SARMs pod względem strukturalnym nie są blisko spokrewnione ze sterydami, mają jednak coś, co chemicy nazywają „grupami funkcyjnymi”, które pozwalają na aktywację lub blokowanie receptorów androgenowych w wybranych tkankach, a tym samym stymulację mięśni do wzrostu bez ryzyka poważnych i niepożądanych efektów ubocznych obserwowanych często przy leczeniu sterydami.
Logiczne pytanie brzmi: „Skoro SARMsy potrafią poprawiać osiągi bez efektów ubocznych, w czym tkwi szkodliwość ich stosowania?”. Czy w sporcie celem nie jest zostanie jak najlepszym sportowcem? Pozwalamy, by lepszy trening, nauka i nowoczesny sprzęt (ile kosztuje kolarzówka Lance’a Armstronga? To nie ruski składak!), operacje typu LASIK (tak, lepszy wzrok jest w sporcie istotny), a nawet nauka o żywieniu w sporcie (np. kreatyna) były częścią „platformy erogenicznej”. Czy SARMsy staną się czymś dobrym? Wyobraźcie sobie – zero efektów ubocznych. Oczywiście pojawią się tacy, którzy krzyczeć będą o „czystości sportu”. A co to w ogóle znaczy?
Testosteron i serce
Niektórzy lekarze twierdzą, że androgeny nam szkodzą. Powodują szał sterydowy i ataki serca. A co, jeśli podamy doustnie undekanian testosteronu przez okres 3 miesięcy pacjentom z chorobą wieńcową, a następnie zbadamy jego wpływ na poziom lipidów we krwi i liczbę dziennych ataków dusznicy? Sprawdźmy.
87 mężczyzn chorych na cukrzycę (w wieku 74 lat) z chorobą wieńcową podzielono losowo na 2 grupy. Jedna przyjmowała undekanian testosteronu (40 mg trzy razy dziennie), druga placebo. Był to eksperyment podwójnie ślepej próby. I co się stało? Czy starsi panowie padli trupem na atak serca? Czy dostali szału sterydowego i wparowali na lokalną pocztę z kałachem w jednej ręce i butelką wódy w drugiej, a może robili coś równie głupiego? Raczej nie.
W porównaniu do placebo odnotowano u nich redukcję liczby ataków dusznicy aż o 34%, niedokrwienia mięśnia sercowego o 26% i ogólnego niedokrwienia o 21% podczas badania elektrokardiografem. Po 12 tygodniach w grupie przyjmującej sterydy cholesterol ogólny, trójglicerydy i indeks HOMA były znacznie obniżone. Autorzy badania stwierdzili, że trzymiesięczna terapia undekanianem testosteronu ma korzystny wpływ na poziom cholesterolu i trójglicerydów we krwi u pacjentów chorych na choroby wieńcowe. Kuracja obniżyła u nich liczbę ataków dusznicy i niedokrwistości. Może to wynikać z wpływu tego hormonu na metabolizm i naczynia krwionośne. Dlaczego wyniki badania nie ukazały się w gazetach mainstreamowych? Czy testosteron naprawdę może być dobry dla zdrowia? Niebywałe.
Testosteron i stymulacja elektryczna
W przypadku uszkodzenia nerwów lekarze i terapeuci znają wiele sposobów na przyśpieszenie ich regeneracji. Na przykładzie aksotomii nerwów twarzowych szczurów zespół naukowców zbadał wpływ połączenia stymulacji elektrycznej (SE) i podawania propionatu testosteronu (PT). Wyniki sugerują, że obydwie metody w inny sposób poprawiają właściwości regeneracyjne nerwów twarzy. SE redukuje opóźnienie w pojawieniu się nowych tkanek, a PT przyśpiesza ogólne tempo regeneracji. Krótko mówiąc, połączenie SE i PT to doskonały sposób na przyśpieszenie regeneracji uszkodzonych nerwów.
Testosteron a depresja
Niski poziom testosteronu i stany depresyjne występują tym częściej, im starszą grupę obserwujemy. Opierając się na danych z Longitudinal Aging Study Amsterdam (LASA), określono, że u mężczyzn z poziomem testosteronu poniżej 220 pmol/l występuje podwyższone ryzyko pojawienia się stanów depresyjnych. Naukowcy doszli do wniosku, że poziom wolnego testosteronu poniżej 170 pmol/l wiąże się z wystąpieniem symptomów depresji, natomiast poziom poniżej 220 pmol/l (dolna 1/5 populacji) wskazuje na rozwój tych objawów w przyszłości. Dlatego, jeśli macie ostatnio lekkiego doła, idźcie do lekarza i sprawdźcie, czy nie powinniście podregulować sobie poziomu testosteronu.
Testosteron a gęstość mięśni
W tym badaniu przyjrzano się wpływowi terapii zastępczej testosteronem na strukturę mięśni szkieletowych u osłabionych wiekiem (65−89 lat) mężczyzn z niskim poziomem tego hormonu. Ochotnicy otrzymywali codziennie przez 6 miesięcy albo testosteron w żelu (50 mg), albo placebo. Kuracja testosteronem doprowadziła do ochrony gęstości mięśni, podczas gdy w grupie placebo odnotowano jej spadek. Wyniki sugerują, że testosteron łagodzi sarkopenię (spowodowaną wiekiem utratę mięśni) i sprawia, że tkanka mięśniowa utrzymuje się normalnym stanie nawet w podeszłym wieku. A to jest słowo kluczowe – „normalny”. Podniesienie testosteronu do normalnego poziomu jest warunkiem kluczowym w walce o utrzymanie zdrowia i kondycji fizycznej.