Opinie wyrażone w tym dziale, niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji Muscular Development (MD). MD nie popiera żadnych form nielegalnego dopingu, wykorzystywanego w sporcie, ani do innych, indywidualnych celów. MD nie popiera także stosowania legalnych rodków w radykalnie zawyżonych dawkach. Zamieszczone artykuły, mają jedynie charakter informacyjny i nie można ich traktować, jako porady o charakterze medycznym, i tym samym wykorzystywać do jakiejkolwiek terapii. Czytelnicy muszą zdawać sobie sprawę iż posiadanie niektórych wymienionych substancji może być zabronione. Jeśli pewne kwestie poszczególnego artykułu pozostały niezrozumiałe Czytelnicy powinni skonsultować wszystkie uzyskane informacje z wykwalifikowanym personelem medycznym. Redakcja nie odpowiada za szkody, jakie mógł wyrządzić sobie Czytelnik po zastosowaniu informacji zamieszczonych w tym dziale, jak i całym magazynie MD. Wszystkie artykuły stanowią jedynie pogląd ich autorów przez co nie mogą być w żaden sposób rozumiane, jako źródła wiedzy pewnej, o charakterze medycznym.
Atmosfera staje się coraz bardziej napięta, gdyż wydaje się, że wkraczamy w swoisty rodzaj wojny, wytoczonej środkom poprawiającym kondycję fizyczną. A wojna ta dotyczy zarówno suplementów odżywczych, jak i środków farmaceutycznych. Coraz więcej pieniędzy pakuje się w zorganizowane akcje prawnicze, skierowane przeciwko dilerom sterydów anabolicznych, ale również i licencjonowanym lekarzom, których klientami są poważne, odpowiedzialne osoby, szukające jedynie sposobu na zoptymalizowanie jakości swojego życia. Można stwierdzić, iż sytuacja ta jest w pewnym stopniu tragiczna. Wydaje się, że osobiste prawo do poszukiwania szczęścia przez normalne jednostki, zostanie złożone na ołtarzu wojny wytoczonej dopingowi w sporcie. Gdyby tylko rząd Stanów Zjednoczonych cofnął się jeden krok i ocenił sytuację bardziej obiektywnie, to może uznałby, że środki poprawiające kondycję, stosowane w kontrolowany i bezpieczny sposób przez osoby niezaangażowane w konkurencje sportowe, nie są szkodliwe dla społeczeństwa i powinny być dostępne. Chyba nikt z nas nie chciałby, aby normą stały się aresztowania mężczyzn w wieku średnim, oskarżanych wyłącznie o to, że chcą wyglądać i czuć się młodziej, prawda? Tak czy inaczej chciałem tylko przekazać wam tę myśl miesiąca. Teraz możemy już przejść do bardziej interesujących informacji, które dla was przygotowałem.
Nowy „Superagonista” – GHRH
Jak dotąd nie rozpowszechniono zbyt wielu informacji na temat tego nowego leku, który może wzbudzić duże zainteresowanie wśród kulturystów. Jestem pewien, że jeśli produkcja ruszy, to popyt na ten lek będzie ogromny. Jak na razie, środek jest znany pod eksperymentalną nazwą „AKL-0707” (kiedyś jako LAB GHRH) i został wyprodukowany przez firmę tworzącą leki – Akela Pharma z siedzibą w Kanadzie. W zamierzeniu lek miał być alternatywą dla terapii hormonem wzrostu i miał zapobiegać niszczeniu włókien mięśniowych u pacjentów cierpiących na niewydolność nerek. Krótko dla przypomnienia: hormon wzrostu jest uwalniany przez przysadkę mózgową w sposób pulsacyjny, a reakcja ta jest kontrolowana przez hormon uwalniający hormon wzrostu (GHRH, z ang. growth hormone-releasing hormone). GHRH jest uwalniany w podwzgórzu, skąd następnie dostaje się do przysadki i tam oddziałuje ze swoistymi receptorami. Ludzki GHRH w formie natywnej, jest peptydem składającym się z 44 aminokwasów. Natywny GHRH nie jest zbyt przydatny jako lek zwiększający poziom hormonu wzrostu, gdyż z łatwością ulega cięciu przez proteazy osoczowe. Oznacza to, że aby utrzymać efektywne terapeutycznie stężenie tego hormonu we krwi, należałoby albo wstrzykiwać go kilkakrotnie w ciągu dnia, bądź podłączać swoistego rodzaju urządzenie, stale pompujące lek do żyły. Obydwie metody są z oczywistych powodów bardzo niepraktyczne. Z kolei AKL-0707 został zaprojektowany w taki sposób, że jest oporny na działanie proteaz osoczowych i jednocześnie zachowuje wysokie powinowactwo do receptora GHRH. AKL-0707 jest zbudowany z 29 aminokwasów, jest więc krótszy od natywnego hormonu złożonego z 44 aminokwasów. Po wstrzyknięciu do organizmu lek działa szybko, uwalniając duże ilości hormonu wzrostu. Ciągłe stosowanie AKL-0707 przez okres kilku tygodni przyczynia się również do zwiększenia poziomu IGF-1 w surowicy. W najnowszym badaniu, AKL-0707 podawano niedializowanym pacjentom cierpiącym na przewlekłe choroby nerek. W porównaniu z grupą kontrolną stosującą placebo, w grupie ochotników przyjmujących lek, po 28 dniach stosowania zaobserwowano zwiększenie dobowego wydzielania hormonu wzrostu o 400%. Co więcej, naturalny pulsacyjny cykl wydzielania hormonu wzrostu pozostał niezmieniony, a poziom IGF- 1 w surowicy zwiększył się dwukrotnie. Analiza wykonana przy pomocy technologii DEXA wykazała, że u ochotników z grupy zażywającej lek, zwiększeniu uległa ilość odtłuszczonej masy ciała i zwartość minerałów w organizmie, natomiast ilość tkanki tłuszczowej zmniejszyła się. W grupie tej zaobserwowano również spadek wydzielania azotu mocznika, pomimo spożywania przez uczestników badania produktów białkowych. Wynik wskazuje na aktywność anaboliczną organizmu. Jakie jest znaczenie tych badań? Moim zdaniem jest ono interesujące, ponieważ pokazuje jak głęboki efekt wywiera ten środek na stężenie hormonu wzrostu i IGF-1 w organizmie. Co więcej, w przeciwieństwie do klasycznej terapii hormonem wzrostu, w tym przypadku udało się utrzymać pulsacyjny charakter uwalniania tego hormonu z przysadki. Może to oznaczać zwiększenie produkcji IGF-1, przypadające na daną ilość hormonu wzrostu, oraz być może zmniejszenie hamującego efektu wywieranego na szlak hormon wzrostu/IGF-1. Bardzo chciałbym zobaczyć, jaki ten środek wywiera wpływ na normalnych ludzi. Ciekawi mnie również, czy w ogóle trafi on na rynek (lub czy zostanie skopiowany i udostępniony na czarnym rynku). Z pewnością niedługo się już tego dowiemy.
Cały artykuł można przeczytać w majowym "Muscular Development"